Podchodziłem do niego z dużą rezerwą bo nie wszystko co tłumy chwalą okazuje się dobre. Ale pod wpływem zachwytu kilku osób których zdanie w kwestii kina i tv szanuję postanowiłem spróbować.
I spodobało mi się choć szczena mi nie opadła. Ale pierwsze wrażenie często bywa mylące. Choćby kiedy oglądamy coś w kinie ze znajomymi i przenosimy dobrą zabawę wynikającą z ich towarzystwa na ocenę marnego filmu. Często to kolejne podejścia do danego filmu czy serialu pozwalają nam odkryć jak wiele ma wad (albo zalet) których pierwotnie nie dostrzegaliśmy.
I tak jest w tym serialu. Choć obejrzałem go nie na drugim ekranie, zerkając co jakiś czas, ale głównie skupiony na jakiejś grze czy przeglądaniu netów (co często mi się zdarza ostatnio jak coś oglądam) to jednak wielu smaczków nie dostrzegłem. Bo nie mogłem. Byłem zbyt zajęty poznawaniem świata i bohaterów by chłonąć delikatne niuanse mowy ciała, mimiki, spojrzeń, otoczenia, kolorystyki, mniej lub bardziej ważnych przedmiotów które przewijały się przez ekran.
Dopiero oglądając ten serial ze świadomością kto jest kim i jakie każda postać czy przedmiot ma znaczenie dla pozostałych mogłem w pełni chłonąć magię świata Arcane. A jest ona niesamowita. Nie chcę nikomu niczego spoilerować. Powiem tylko, że w tym tytule nie ma zbędnych scen, wszystko co widzimy coś wnosi do całokształtu obrazu i naszych doznań.
Kazda sceana jest ważna, każdy gest czy słowo ma znaczenie. Tak wiele można wyczytać z takich elementów jak wyraz twarzy, tiki postaci czy nawet ich ubrania. Akcja Arcane zaczyna się skokiem grupki dzieciaków na penthouse w zakazanej dla nich bogatej części miasta w poszukiwaniu skarbów. A Powder jest szczęśliwa bo znalazła kanapkę - to w połączeniu z niedopasowanymi ubraniami ekipy daje nam świadomość biedy w jakiej te dzieciaki musiały żyć zanim jeszcze zobaczyliśmy syf dolnego miasta. Tymczasem w księdze boby fleta mamy ubogi gang nastolatków w schludnych ciuszkach i na lśniących walących po oczach kolororych kosmicznych ścigaczach choć żyją w ubóstwie na pustynnej zadupiastej planecie - takie detale dzielą seriale dobre (czy w tym wypadku rewelacyjne) od słabych (czy w przypadku boby beznadziejne).
Fabularnie ciężko się do tego tytułu przyczepić. Piękna opowieść, to jak szybko i jak dobrze poznajemy bohaterów (i ich wrogów) jest trudne do wyobrażenia. Nie ma krystalicznie czystych ani karykaturalnie złych postaci. Każdy bohater ma wady i popełnia błędy. O każdym łotrze możemy powiedzieć choć jedną dobrą rzecz (oczywiście mówię o postaciach które mają imię, nie o jakich typach dłubiących w nosie na drugim planie jakiejś sceny).
Kreska i animacja też są niesamowite - piękne sceny akcji(choć często ich piękno polega na tym jak realistycznie brzydkie są - nie ma nic pięknego w wielkiej pięści uderzającej z całej siły w ludzką twarz).
Ciężko wyrazić słowami jak piękny jest ten serial. Prawie każda scena jest jak obraz. A ocierających się o wizualny majstersztyk jest multum w każdym odcinku, urzekają kolorami i ogromem emocji jakie potrafią wyrażać.
Po obejrzeniu wszystkich odcinków (9x40 minut czyli jakieś 6 godzin w sumie) myślę, że będziecie w szoku jak wiele ten tytuł potrafił osiągnąć pod względem opowiadanej historii w jak krótkim czasie (i to pomimo faktu, że znaczna jego część to czysta akcja). Polecam gorąco.
Nie dajcie się nabrać na oceny niektórych krytyków. Niewielu jest na tyle dobrych by sugerować się tym co mają do powiedzenia. Większość to debile którzy z niewyjaśnionych przyczyn dają zawyżone marnym tytułom (jak batłoman czy boba flet) a zaniżają oceny wysokiej jakości dzieł (jak Arcane czy Joker)