Arcane - jak na animację - to bardzo złożony świat z wieloma przeplatającymi się wątkami. Od pierwszego sezonu poznajemy pewną mieszankę steampunkowego klimatu z połączeniem magii, a czasami nawet jakby Cyberpunka. Znajdziemy tutaj wiele nawiązań do wielu innych kultowych dzieł filmowych. Z jednej strony spotkamy wątki rodem z Matrixa z innej są niemal klasyki płaszcza i szpady, Sandman. Mamy wreszcie wątki filozoficzno-egzystencjalne "o naturze rzeczy". Archetypy postaci bardzo przypominają choćby te powszechnie znane - Iron Man, Joker, Batman. Drugi sezon został bardzo dopieszczony pod względem animacji - są piękne. Zabiegi animacyjne i wątki ukazywania akcji są na medal. Producenci mieli spójną wizję świata i narracji, która mimo kilku zgrzytów bardzo sprawnie prze do celu. Rozwój bohaterów, ich rozterki wewnętrzne i relacje z innymi czasami są męczące powtarzalnością lub zwyczajnie przejadają się dosyć szybko. Niekiedy obserwujemy jak wewnętrznie rozkwitają jak wewnętrznie umierają i jak zmieniają strony na dobrą lub złą. Na szczęście niewiele jest kategorycznych złych lub dobrych rzeczy. Bohaterowie mają swoje własne motywacje co powoduje, że musimy oceniać w odcieniach szarości - tak naprawdę nikt nie jest tylko dobry lub tylko zły. Złe postacie potrafią czynić dobro, a dobre popełniają "pomyłki". Cała narracja dostaje gigantyczne wsparcie doskonale dobraną ścieżką dźwiękową - robota bardzo dobrze wykonana. Ach i och, wiwat fanfary i kwiaty! Nie wiem, czy animacja jako gatunek może być uznana za arcydzieło filmowe. Trochę nie przekonują mnie argumenty na tak. Z pewnością dawno nie oglądałem tak dobrze przemyślanego dzieła animacji, a może nawet nigdy, mam jednak wątpliwości co do gatunku - jednak animacja to nie aktorstwo (poza ewentualnie voice acting) dlatego oceniam na 9 gwiazdek.