Cóż, nie równy odcinek.
Nie rozumiem na cholere brać się za serial o superbohaterze, jeśli robi się z tego telenowele.
Ja rozumiem że dramat, płacz i zgrzytanie zębami musi być w życiu każdego superhero, alee to jest przeginka. Laurel jest ohydnie irytująca, Lana Lang to mały pikuś bo przynajmniej ciekawsza uroda i młodsza to więcej można było wybaczyć, tutaj mamy kobitke robioną na super inteligentną dziewczyne, która kompletnie nie ogarnia co sie wokól niej dzieje. Akcja w Starling City, ruszyła się od poprzedniego odcinka nie wiele, choć znalazł sie Walter.. Ot nagle hakerskie umiejętności Felicity i google earth załatwiły sprawe.
Na plus retrospekcje, jak się spodziewałem, Undertaking jest bliźniaczą akcją do rozwałki Ligi Cieni z BB. Malcolm jest naprawde świetny, myśle że domyśla się albo nawet wie od Tommy'ego jaka jest tożsamość The Hooda.
Szkoda że finał będziemy mieli zmasakrowany obecnością Kate Cassidy, którą można spokojnie nazwać Najmanem aktorstwa. Nie wiem jakim cudem tak nieutalentowana osoba utrzymuje się tyle na rynku.
Scenarzystów na miejscu CW na drugi sezon bym wymienił, w pewnym momencie trzeba sie zdecydować czy inspirujemy się Batmanem Nolana, czy niewolnicą izaurą.
Ucieszyłbym się gdyby nie bylo nawiązań do żadnego z tych tytulów,tylko wreszcie zrobili porzadną ekranizację komiksu ,nawet z pewnymi odchyleniami od uniwersum ale ekranizację ,a nie ćpuńskie wymysły scenarzystów z deprecha na karku.
Za dużo było seriali opartych na miłosnym trójkącie, walki o jedną kobietę między przyjaciółmi. Przez to taki wątek w Arrow jest niestrawny, nie da się tego lubić. Olli wiecznie kochający Laurel ? Co to jest ? Kiedy to on ją kochał jak zdradzał z Sarą? Wmówił sobie coś na wyspie, przez te lata za dala od domu. Oby twórcy serialu zrezygnowali z pomysłu ciągnięcia dalej tego wątku. Merlyn jest głównym przeciwnikiem Strzały, jego matka spiskuje z nim, tego by już wystarczyło dla superbohatera. Ale nie, muszą z jego przyjaciela robić jeszcze rywala. Wielka szkoda, bo Tommy, obok głównego bohatera, Felicity, Waltera, to moi ulubieni bohaterowie. O wiele ciekawiej byłoby, gdyby Tommy dołączył do Strzały i walczył przeciwko ojcu. Dwaj przyjaciele przeciwko swoim rodzicom, ratujący miasto.
SPOILER
Czy istnieje nadzieja, że to Laurel zginie w finale i wróci Sara?
Laurel (Black Canary) była żoną Green Arrowa w komiksie, więc nie mogą jej usunąć, a raczej nie wypada im. A serial jest bardzo dobry moim zdaniem. Co prawda bardzo zalatuje Batmanem, ale nie uważam tego za minus.
No dokładnie! Również nie trawię Laurel. Tak jak Katie Cassidy lubiłam w Supernatural, to w Arrow nie mogę znieść postaci, którą gra. Koszmarnie irytująca i służy wyłącznie jako melodramat do trójkątu miłosnego. A ja nienawidzę trójkątów miłosnych, gdyż są jednym z najbardziej schematycznych, tanich, banalnych zagrań. Miłość? Jaka miłość? Nie widać tu żadnej miłości. To jeden z wielu powodów, dla których nie trawię wątków romantycznych w filmach i serialach - są niesamowicie tanio zbudowane :/ Arrow mogłoby się skupić bardziej na akcji, walce i intrygach, a nie na takich bzdurach. Wg mnie najlepiej by było, gdyby w tym serialu nie było w ogóle romansów, ale to raczej próżna nadzieja...
Co do wątku głównego - naprawdę bardzo ładnie się rozwija, nie mogę doczekać się rozwiązania :) Mam też nadzieję, że nie zabiją Malcolma, gdyż to jedna z moich ulubionych postaci.
Dla mnie to absurd, że najlepiej grający aktor tj. Malcolm ma po 3 minuty na odcinek. A do tego wątek Malcolm-Tommy-Oliver mógłby zaspokoić ciągoty scenarzystek do wątków obyczajowych, byłoby ciekawiej niż bełtna Laurel
Pewnie! Wątek Malcolm-Tommy-Ollie byłby naprawdę fantastyczny! Byłoby mnóstwo angst'u, zdrad, intryg, walk, poważnych decyzji moralnych. Nie wiem czemu nie idą w tym kierunku. Zamiast tego mamy telenowelę z trójkątem miłosnym.... O_O Nie potrafię tego zrozumieć...
zresztą nawet w ostatnim odcinku (21) mieliśmy scene trwająca z 10 sekund gdy w szpitalu Malcolm pyta Olliego o Waltera, scena miała moc- Ollie wie co robi Malcolma (choć nie wszystko;)) , Malcolm podejrzewa Queena, 10 sekundki gadki i...jeb Cassidy i 2 minuty słodkiego pierdzenia Laurelowotommyoliverowego.
Tak, to mnie niesamowicie wkurzyło!!! Nawet w tej scenie Laurel musiała się wchrzanić ze swoimi mało istotnymi 'problemami' i dylematami. Szkoda, że nie może umrzeć... W sumie jedyne postaci kobiece w tym serialu, które lubię to Moira i Felicity. Są fantastyczne. I mam nadzieję, że nie wrzucą nam romansu Felicity z Olliem, bo skończy się i tak telenowelą. Ponadto podoba mi się ich przyjaźń.
Wątpię w romans z Felicity bo w końcu "Laurel belongs to Oliver" i vice versa :D A jeśli, daj boże, Laurel kiedyś tam w serialu zginie, będzie 7 letni post niczym Batman po śmierci Rachel. :P Do postaci kobiecych dodam Theę Queen, która wygląda nieziemsko, i jest fajnym przerywnikiem do drewnianych Laurel czy Mackenny (na szczęście tą już pożegnaliśmy). Huntress została imo zwalona, choć scena jej przesłuchania i ten pewny uśmieszek mi się strasznie podobały.("-Last chance: his name! - The Hood").
A ja powiem, że nie trawię Thei. Aktorka, która ją gra jest niesamowicie zmanierowana i sztucznie gra. Irytuje mnie jej mimika, głos i dziwny akcent. Gra jakby została wyrwana z jakiegoś melodramatu i telenoweli dla nastolatek. Ponadto sama Thea jest niesamowicie schematyczną, typową nastolatką, a ta klisza jest koszmarnie wkurzająca. Bardziej schematyczna już być nie mogła... :/ Dlatego, jak już mówiłam, lubię tylko 2 kobiety w tym serialu - Moirę i Felicity. Reszta jedzie na stereotypach, czego nie jestem w stanie strawić.
I naprawdę błagam by nigdy nie poszli w kierunku romansu Olivera z Felicity. Mam wrażenie, że mogą niestety to zrobić, ponieważ jest ona bardzo lubiana. I byłby to kolejny romansik Olivera, który skończyłby się po kilku odcinkach, bo idą w kierunku romansu Ollie'ego z głupią Laurel. A ja naprawdę chcę tylko między nimi przyjaźń, są świetnymi przyjaciółmi.
O, lubię jeszcze jedną postać kobiecą - tą azjatkę z wyspy, ale obawiam się, że niedługo przestanę ją lubić, ponieważ próbują wrzucić nam idiotyczny romans między nią a Oliverem :/ Serio? :/ Chcę by między nimi były tylko i wyłącznie relacje uczeń-mistrz, nic więcej. W poprzednim odcinku ich pocałunek pojawił się nie wiadomo skąd, był kompletnie bez sensu. Między tymi postaciami nie było żadnej chemii i scenarzyści wrzucili to tylko dlatego, że ta babka jest kobietą, a Ollie facetem, więc od razu uznali, że trzeba ich spiknąć. Jest to obrzydliwe i to jeden z powodów, dla których w 95% nie trawię romansów w telewizji czy filmach. Są prawie zawsze źle skonstruowane.
Nie sądzę, by romans pomiędzy Felicity a Oliverem był w ogóle prawdopodobny, ponieważ ta dziewczyna w odróżnieniu do Laurel ma mózg. Prędzej pójdą w wątek chłopaka, który wykorzysta Felicity by dostać się do Olivera w przyszłości.
Co do Thei to faktycznie to jedna z najdziwniejszych postaci w serialu, jednak moim zdaniem służy ona tylko jako przedstawienie postaci Roya, który według przypuszczeń ma zostać pomocnikiem Olivera. Prawdziwie godną podziwu postacią Moira, która mimo świadomości, że zabiła pierwszego męża, drugiego wsadziła do lochów i przez nią zabiła przyjaciela (tego Chinola) gra kochającą matkę. To prawdziwa socjopatka. Nie wiem jak ona to robi.
Eh, w ogóle byłabym najbardziej zadowolona, gdyby nie było w tym serialu żadnych romansów... Ale to się na pewno nie stanie :(
Eh, i to jest właśnie błąd i chamskie traktowanie postaci. Nie powinno się tworzyć postaci tylko i wyłącznie jako tzw "plot device". Każda postać drugoplanowa powinna mieć swój własny wątek, a nie jej rola sprawdza się tylko do rozwinięcia innej postaci.
A Moira jest boska :)
Musisz niszczyć moje nadzieje? :> A tak na serio, zdaję sobie sprawę, że to CW i będzie tu jeszcze sporo romansów i sporo melodramatu, ale byłoby miło, gdyby ograniczyli to naprawdę do minimum...
Moim zdaniem to już jest ograniczone do minimum. Weź na przykład Vampire Diaries albo Beauty and the Beast. Tam wątki romantyczne stare i nowe są w każdym odcinku. W Arrow póki co jest to tylko wątek Laurel-Oliver, Roy-Thea, i był bardzo krótko Diggle-Joanna. Wątku Moiry i Waltera nawet nie liczę, bo to małżeństwo więc tu mogę wybaczyć.
Nie wiem, nie oglądam tych seriali (kiedyś próbowałam obejrzeć TVD, ale po kilku odcinkach odpadłam, bo nie zmogłam znieść tej telenoweli i sztucznie wyglądających ludzi), ale z tego co słyszałam, to te seriale są z natury 'romantyczne', więc kiczowate romanse wcale mnie tu nie dziwią. Natomiast Arrow należy do innej kategorii, dlatego spodziewam się mniej tasiemców (szczególnie irytuje trójkącik). Serio, jak już chcą robić jakieś romanse, to niech przynajmniej zrobią je w miarę porządnie, a nie po jednym odcinku znajomości wszyscy wyznają sobie miłość :/
Bez tych wątków romantyczny serial straciłby zapewne oglądalność, chodzi mi oczywiście o Amerykę. Tam ludzie lubią takie melodramatyczne romansidła oglądać ;D
To raczej nie jest problem samej Ameryki. Przeciętni widzowie na całym świecie lubią takie telenowele (najbliższy przykład to Polska).
Widzisz, problem w tym, że to produkcje dla nastolatków. Więc takie "sztuczne i mdławe" wyznania miłosne są normalne.
Co do trójkącika to fakt jest irytujący ale schematyczny i przewidywalny. Wszystkie wątki miłosne w tym serialu są schematyczne.
No właśnie, są strasznie schematyczne :( Czy nie można zrobić choć jednego serialu bez takiego badziewia? Bo to mi psuje przyjemność podczas oglądania :( Teraz nie pozostaje mi nic innego tylko przewijanie tych zapychaczy, a nie lubię przewijać filmów czy seriali :(
Musieli czymś wypełnić czas, w końcu to ma ponad 20 odcinków. Szkoda, że nie wymyślili czegoś bardziej oryginalnego :>
Mogli wypełnić to akcją, nowymi, bardziej skomplikowanymi intrygami, większą ilością Malcolma oraz retrospekcji, które pogłębiłyby bardziej charaktery wielu postaci (i dzięki temu nie byłyby płaskie).... Naprawdę można by było wrzucić naprawdę sporo ciekawych rzeczy! Poza tym nie ma co się oszukiwać - Arrow nie ogląda ta sama widownia co takie TVD czy Gossip Girl, więc spokojnie mogliby zmniejszyć ilość telenoweli ;)
Ale wiesz myślę, że oni chcą to ciągnąć jak najdłużej (może nawet na 10 sezonów na Smallville) więc są oszczędni jak na razie w wykorzystywaniu ciekawych wątków. Jest też szansa, że 1 sezon to tylko wprowadzenie i zapoznanie się z głównymi bohaterami,a sama akcja rozpocznie się od 2 :>
Pomysły raczej by im się nie wyczerpały, ponieważ mają kupę komiksów, z których mogą brać historie :) Gdy oglądałam Smallville to też cierpiałam, gdy tylko pojawiał się wątek Clarka/Lany XD Matko, jak ja ich razem nie znosiłam XD I tak a propos Smallville - akurat tam trafił się romans, który baaaardzo lubiłam, czyli Clark/Lois. Ten związek budował się przez kilka sezonów i można było zobaczyć różne relacje między tą dwójką (a nieprzepadania za sobą, po po przyjaźń przepełnioną sarkazem i uszczypliwościami aż po miłość.) Aż przyjemnie się ich razem oglądało i nie miałabym nic nie przeciwko, gdyby w Arrow pojawiła się równie ciekawa para. Ale jak już mówiłam - aby romans w serialu dało się zdzierzyć, to trzeba dobrze go napisać.
Tylko kto go napisze ? Romanse w Arrow to bardzo poboczne wątki. Twórcy skupiają się na rozwinięciu fabuły i universum, jakiś podwalin dla planowanych gościnnych występów. Wątki miłosne są tam tylko dlatego, że to The CW.
Opracowanie takich postaci jak Felicity, Moira czy Diggle zajmują dużo czasu i energii a w międzyczasie muszą rozwinąć Roya i stworzyć jakieś całkowicie niepotrzebne wątki dla Thei, Tommiego i Malcolma. Do tego jest jeszcze wątek proceduralu na dany odcinek i retrospekcje. Więc jak to zbierzesz do kupy to nie zostaje dużo miejsca dla wątków romantycznych.
No jakoś nie zauważyłam, by te romanse były pobocznymi wątkami. Non stop się przewijają, w każdym odcinku ( a tego nie można powiedzieć o wg istotnych wątkach np. statek Queen'ów, który się rozbił), więc mogliby już poświęcić choć trochę uwagi temu, ponieważ obecnie nie da się tych romansów oglądać. Niech po prostu zrobią wolniejszy rozwój związku (a nie w ciągu 5 minut).
Faktycznie poświęcane jest im dużo czasu antenowego jednak dla mnie to nadal wątki poboczne, bo nie służą ani fabule, ani rozwojowi postaci. Są one wszystkie schematyczne a to mówi samo za siebie. Gdyby miały jakąś wartość to miały by większy priorytet a co za tym idzie były by lepsze.
Zobaczymy co dla nas szykuje finał. Mam nadzieję, że nie poświęcą wątków retrospekcyjnych na rzecz wątków teraźniejszych.
Ale te wątki poboczne zajmują jakieś 30-40% czasu całego serialu, więc wymagam by choć dało się je oglądać. Nie ma co usprawiedliwiać scenarzystów - to jest ich robota i dostają za to kasę, więc niech się nie lenią albo niech zmniejszą ilość telenowelowatych wątków.
Ja się już boję ostatnich dwóch odcinków, bo już w ostatnim wyemitowanym odcinku była scena między Olliem a Laurel rodem z tasiemca i obawiam się, że zrobią jeszcze większy kicz :(
Ja jestem ciekawy jak pociągną ten wątek. Bo mogą to zrobić chyba tylko na dwa sposoby i obawiam się, że pójdą w "ich związek" co będzie czymś okropnym. Nie wiem czy to zdzierżę.