Again - Welcome to Sucide Squad (and Secret Society, and Team Arrow :) :D)
http://www.youtube.com/watch?v=NsHMSA-LmNY#ws]Amanda Waller Welcome to Sucide Squad
Świetny odcinek, ale po kolei. Znowu początek był średni. Więzień pika na bramce, ale strażnik tylko go maca, zamiast objechać jeszcze ręcznym wykrywaczem. Naprawdę z tego Iron High Prison uciec bardzo łatwo. Potem mamy pitu-pitu Moira-Thea i Laurel - Dresden/Lance. Zabawa zaczyna się jak Bronze Tiger ("Terrible nickname because tiger is not bronze") uderza na Merlyn Mansion. Roy jest znudzony wychlapywaniem wody z miski i idzie z Arrowem na akcję w swojej ulubionej bluzie ("Do you seriously have ask?"). Sceny walki w rezydencji są dobre jak zwykle. Tygrys ucieka, a Roy znowu wpada w szał - czyli to czego należało się spodziewać.
W ogóle podobały mi się też pozostałe 3 wątki. Klan Bankowy chce wystawić swojego kandydata przeciwko Sebastianowi, bo wierzą , że zrealizuje swoje populistyczne hasła wyborcze. Naiwniaki i głupki. Tym bardziej, że "Moira Queen have faild this city" :D, więc skąd wiara, że nie zrobi tego drugi raz? :). Fun Laurel (kto pamięta Przyjaciół, wie skąd to określenie) też ogląda się bez irytacji. Chudzinka fajnie się zatacza, więc siostrunia wraca by ją ratować :). Na wyspie dalej czekamy na sceny szturmu na frachtowiec. Zaskok był jak zobaczyłem wyrzutnię rakiet. Myślałem, że została wysadzona w powietrze...
Końcówka odcinka znowu miażdży wszystko. Amanda Waller rekrutuje Bronze Tigera ("Actualy is more a squad" :D), którym Roy rzucał jak szmacianą lalką. A potem Oliver pokazuje Harperowi ArrowCave (Quiver). Banan na twarzy miałem przez 10 minut. Po prostu uwielbiam zabawne teksty rzucane przez bohaterów tego serialu. Wreszcie wróciły w znacznej ilości i odcinek jest na wysokim poziomie zeszłorocznych. Podobały mi się też nawiązania do Smallville. Już nie mogę się doczekać jak Roy dostanie własny kostium.
Podsumowując - odcinek był jak piec węglowy - czadowy.
ocene , wypowiedz odcinku :)) , będę dopiero oglądał jak będą napisy czyli jutro może dziś wieczorem , zawsze czytam wasze opinie przed tym czy odcineka nie spaprali ;d czy dobry czy zły , także thx
Odcinek jest lepszy, bo pisali go producenci. Zawsze lubię ich scenariusze, bo pokazują o co chodzi w serialu i zostawiają sobie najbardziej przełomowe wydarzenia. Robią także ukłony wobec fanów takie jak w tym odcinku z Team Arrow. Jednak początek, poza człowiekiem wyjmującym broń ze swojego ciała, był średni. Druga połowa za to wynagrodziła wszystko. Świetnie, że drużyna ma nową osobę w swoim składzie, byle zawsze dało się zapanować nad charakterem Roya. Wróciły sceny, gdy drużyna jest razem i świetnie się rozumieją. Laurel dosłownie upadła bardzo nisko, więc interwencja Sary wydaje się jak najbardziej na miejscu. Chcę zobaczyć jak Laurel zareaguje na powrót siostry i co będzie dalej.
Moira będzie kandydatką na burmistrza miasta po tym jak niemal skazano ją na śmierć. Takie rzeczy tylko w Starling City. Jednak dobrze, że bohaterka ma swoje mieście w fabule. Stanie się przeciwniczką Blooda, więc z tą postacią może wydarzyć się wszystko. Bardzo podobały mi się sceny ze Slade'm na wyspie. Czekam na moment, gdy Oliver przegra walkę o duszę Slade'a i będzie musiał trafić w jego oko...
Odcinek jak cały sezon dobry, aczkolwiek miałem jedno wielkie WTF, a mianowicie w momencie jak Bronze Tiger dostaje zadanie odzyskania prototypu broni wywołującej trzęsienia ziemi, który jest w o litości w domu Merlina. Sorry, ale w domu gościa, który odpowiada za tragedie z Glades i wszyscy o tym wiedzą nie było rewizji przez policje czy tak sobie zostawili bo myślą że on nie żyje więc nikt do domu nie wejdzie.
No i moim zdaniem trochę na siłę kombinują z Sucide Squad to chyba było bardziej na Justice Leauge niż Arrow Team, ale zobaczymy może wprowadzą ich w momencie jak będzie możliwość wprowadzenia więcej bohaterów gościnnie( jak np. Flash)
Kurcze, to samo pomyślałem po zobaczeniu odcinka - poziom odcinków sprzed mid-seasonu. W sumie wszyscy już o wszystkim się rozpisali, dodam od siebie, że Team Arrow zalicza nowego członka i jestem z tego powodu zadowolony, zwłaszcza, że odcinek był POD to pisany <swoją drogą jestem ciekaw, co twórcy zamierzają zrobić z postacią Roy'a: będzie Robinem GA <Speedy na cześć pseudo Thea'i?!> czy może właśnie jak wielu już wcześniej pisało: Arsenal? <no bo kto jeszcze zostaje? xd>; Moira Queen na burmistrza, po prostu padłem xP <ale nie zmienia to faktu, że przez cały odcinek był wałkowany ten motyw: od ogłoszenia wieści przez Waltera poprzez wszystkie te rozmowy, jak ona jest postrzegana przez społeczeństwo aż na sam koniec do nie-wiadomo-jakiej sceny, gdzie Thea wyznaje jak mogą ludzie matkę teraz postrzegać; i wprawdzie śmieszy mnie to.. ale pokusili się o wałkowanie tematu przez jeden odcinek więc może nie jest tak źle xd>. Końcówka, pomimo nudnego już dla mnie wątku z Laurel całkiem sympatyczna i intryguje <swoja drogą wreszcie się Sara ujawni, czy może w następnym odcinku dowiemy się z rozmowy Laurel - Lance, że jej się 'widziało', hmm xd>
Mnie też odcinek się podobał im więcej dobrych tekstów im więcej "Team Arrow" tym lepiej :).. szczerze nawet pijaną Laurel lepiej znoszę.. chociaż wygląda jak śmierć coraz chudsza...
Ponieważ zgadzam się z Wami a propo odcinka to tylko dla poprawy humoru..\
wrzucam za co Uwielbiam Arrow :)
http://www.youtube.com/watch?v=OeH0tbdd2iQ
UP
Zgadzam się, Deadshot raczej na pewno (był tam
też w komiksach). Może Szrapnel się załapie. Watch King chyba też. Zobaczy się w 3 sezonie.
Odcinek całkiem niezły, miał słabsze (Laurel) i silniejsze (Roy) strony. Jedno mnie tylko bardzo raziło. Aktorsko, to chyba najgorszy odcinek Stephena Amella.
Najśmieszniejszy jest wątek Laurel, którą po wypiciu paru butelek wina przedstawiają jako alkoholiczkę, która ma poważny problem i trzeba ją wysłać na spotkania AA bo jako prawdziwa alkoholiczka, zapiera się, że nie ma problemu. Oh God... przeciętny nastolatek pije więcej od niej.
Ona pije i bierze prochy od czasu gdy ją uratowali od Dollmakera - czyli już parę miechów ostrej jazdy w dół.
Coz za przeslodzona opinia...
Jako fan Arrowa smiem twierdzic, ze to byl najgorszy odcinek 2 sezonu. Pretekst dla ktorego oliver zdejmuje kaptur byl chyba pisany na kolanie. Watek Laurel - denniejszy niz zazwyczaj. Na wyspie NIC ciekawego, a spiskowe plany matki Olivera, ktora dopiero z paki wyszla, zalosnie smieszne...