Naszła mnie ochota, żeby podsumować to co się działo w tym sezonie do tej pory .... Może nie podsumować a wyrazić swoją opinię. Na początek wielkim plusem jest bezwzględny Green Arrow. Powrót do zabijania jest sensownym rozwiązaniem, gdyż ktoś mądry z Uniwersum DC powiedział, że kryminaliści są jak chwasty, oszczędzisz jednego to powróci więcej. Drugi plus to postać Prometheusa. Malutkie dawki jego obecności od 1 do 6 odcinka budowały fenomenalny klimat i ten przerażający głos... Fajnie go przedstawiono, powoli w każdym odcinku zaliczał małe cameo. Dopiero w 9 odcinku dowiadujemy się o nim więcej. Jednak czy to syn tego gościa ze wspomnień z 1 sezonu ? Zobaczymy. . Trzeci plus to sceny walki. Te są bardzo dobre w porównaniu do sezonu 4. Walka z Prometheusem w 9 odcinku była genialna a scena ze wspomnień z 1 sezonu, gdzie The Hood idzie po tego typa (niby ojca Prometheusa) i zaczyna walczyć sam przeciwko dużej ilości wrogów... Daredevil się przypomina. Czwarty plus to brak Olicity i matki Felicity .... Ten dramat, który ciągnął sie od 3 sezonu wreszcie się skończył.. Przynajmniej do 9 odcinka. Jak wiemy detektyw Malone nie żyje, Oliver się wini, modle się, żeby tylko nie wrócili do siebie. Matka Felicity mogłaby być w niebie jak to Quentin powiedział. Chociaż dla niej to nawet piekło za dobre miejsce. Piąty plus to postać Thei i Quentina. Zżyli się ze sobą, fajnie wygląda ich relacja (jak córki i ojca). Szósty plus to wspomnienia. Nie są one tak ciekawe jak w 1 czy 2 sezonie, ale lubię postać Anatoliego. Kolejnym plusem jest odcinek 100 tudzież crossoverowy. Kosmici to był taki dodatek do tego odcinka, ale fajnie pokazano jak wyglądałoby życie Olivera, gdyby Gambit nie zatonął. Ostatni plus to powrót Laurel. Brakuje mi tej postaci.. Serio. W 2 i 3 sezonie była irytująca, ale w 4 była spoko. I taki aspekt na jaki zwracam zawsze uwagę, czyli soundtrack. Brawa za motyw Prometheusa dla Blakea. Ogólnie soundtrack bardzo dobry. Dobrze były plusy teraz króciutko minusy. Pierwszy minus to Oliver-burmistrz. Jakoś mnie to nie przekonuje, choć na początku byłem za. Drugi minus to zebranie rekrutów. Ta ekipa to dopiero Suicide Squad. Jedynie Ragman przypadł mi do gustu. Artemis za to co zrobiła wysłałbym na Lian Liu i wsadził do celi razem ze Sladem. Wild Doga wyrzuciłbym.. Hmm spakowałbym go i wysłał do Wenezueli. Curtis.. To jakieś nieporozumienie. Szkoda,że Speedy tak mało jest. Diggle też zrobił się nudny. Felicity ... Jak ja jej nie nawidzę... Znikaj z tego serialu. Kolejny minus to brak ciekawych pobocznych wrogów. W 1 czy 2 sezonie mieliśmy np Triade, Dodgera, Lalkarza, Burmistrza a tu mamy kogo Stardusta, Churcha? Słabe postacie. Klimat może jest z pierwszego sezonu, mamy mściciela jako głównego wroga, ale wieje mi tu 4 sezonem też, czyli całe to "burmistrzowanie" psuje troche content. Nic nie pobije 1 czy 2 sezonu. Ollie jako samotny mściciel, akcja, tajemnica niczym w Ukrytej Prawdzie. Mógłbym wymieniać więcej, ale piszę na telefonie więc wybaczcie jakiekolwiek błędy. 5 sezon idzie w dobrym kierunku, jest akcja mamy jeszcze mściciela, który nazywa się Vigilante (kim on jest raczej nie jest tajemnicą), jego motyw dopiero sie rozwija i mam nadzieję, że powrót Laurel jest prawdziwy i coś do serialu wniesie. Ostatnia rzecz to piszcie jaki odcinek wam sie podobał najbardziej? Jak oceniacie Arrowa do tej pory? Mi najbardziej podobał sie odcinek 9 :) Aa jeszcze jeden minus a mianowicie związek Curtisa i tego Paula , Poola nieważne... Zlitujcie się.. Czas antenowy na takie rzeczy tracić. Jestem tolerancyjny dla takich ludzi żeby nie było i nie mam nic do nich, ale moim zdaniem związki dwóch facetów czy dwóch kobiet nie powinny być pokazywane w serialach.. Ta poprawność to wielka przesada.