Dobrze robisz. Ja oglądam, bo dopiero w czasie oglądania zorientowałam się co to za talent ta Cassidy, ale sceny z tą "aktorką" przewijam i da się przeżyć:P

rozumiem Twoje cierpienie:)

Ona w Supernatural była nawet niezła, ale w tym serialu to ogólnie aktorstwo nie powala, prawie każdy mnie irytuje z nią na czele.

Czyli nie oglądać?

Powiem tak, zaczęłam oglądać ten serial od samej premiery (czyli będzie z rok). Męczę się aktualnie z czternastym odcinkiem, a ostatni miał premierę w maju. Mamy koniec sierpnia...
Na dzień dzisiejszy moim celem jest wytrwać do końca pierwszego sezonu i jeszcze nie wiem czy zabiorę się za następny.
Ludzie go chwalą, ale dla mnie miejscami jest sztuczny, aktorzy potrafią denerwować, jest masa ckliwych scenek, których mam po prostu dość. Szczerze mówiąc, zdziwiłam się, że Arrow dostał drugi sezon, bo on na serio nie powala. Albo może to ja przesadziłam że olałam 15 odcinków i teraz nadrabiam parę dziennie i przez to mnie męczy (nie wiem). Zobacz sobie 4 pierwsze odcinki, a jak ci nie przypasuje, to się nie męcz.

Podziwiam.

Ja miałem podobny cel przy Moonlight ale nie dałem rady po 6 odcinku obejrzeć czegoś jeszcze. Sztuczny, drewniane aktorstwo i fatalnie dobrana główna para.

Moonlight akurat widziałam cały, ale tam było mało odcinków. Ogólnie to mnie męczy wiele seriali, w Lost jestem na pierwszym sezonie i nie wiem czy wytrwam do połowy, jak dla mnie za sentymentalny, myślałam że to będzie walka o przeżycie a dają mi ckliwe historie sprzed katastrofy. Dużo by wymieniać, Doctor Who to najgorszy serial jaki widziałam, porzuciłam go po 5 odcinki, Sekretny dziennik call girl po pierwszym, ostatnio odechciewa mi się męczyć z serialami, nie mam na to czasu, od września będę miała ciężkie 9 miesięcy z kawą, książkami i wszystkim co da rady utrzymać mnie na nogach i nie mam ochoty babrać się z nudnymi serialami.

Ja Lost nie strawiłem, czekam na wrzesień na 5 sezon The Good Wife i parę innych :)

A ja czekam na Game of throne do kwietnia, Downton Abbey do września, Supernatural, The walking dead, Draculę do października, Raising Hope do listopada. No i mam jeszcze kilka zaczętych seriali, ale większości z nich nie mam ochoty kończyć. No i brak mi czasu. A pretty little liars zabija mnie z każdym odcinkiem.

Podpisuję się pod GOT i Downton Abbey, poza tym Supernatural, Homeland, Nashville

O Homeland, zastanawiam się właśnie czy oglądać?

Zdecydowanie polecam. I jeszcze Zawód Amerykanin.

Dobra, czternasty odcinek Arrow był o dziwo bardzo dobry więc może ten serial ma jeszcze szansę. Na razie jest to najlepszy odcinek.

No podziwiam naprawde. Ja właśnie męcze Cult. Podoba mi się, szkoda, że go skasowali.

Arrow zdecydowanie nabiera rozpędu około 15-16 odcinka, przynajmniej w mojej opinii. Katowanie po 2-3 odcinki i więcej to też nie jest zbyt dobre wyjście, wiadomo przecież, że wszystko może się przejeść. Niemniej sądzę, że jeśli obejrzysz sezon do końca to na pewno sięgniesz również po następny sezon, bo zakończenie poniekąd niespodziewane.
Odnośnie Lost - dziwie się, że nie podobał Ci się pierwszy sezon, który w sumie był najlepszy ze wszystkich. Może po prostu nie tego się spodziewałaś po rozbitkach na wyspie? Trudno się nie zgodzić, że 'aklimatyzacja' zajęła im bardzo mało czasu. ; )

A jakiz to sad niegodziwy skazal cie na ogladanie tych okropnych seriali... Dzieciaki dzisiaj sa dziwne, mnie kiedys nikt nie zmusilby do robienia czegos, na co nie mam ochoty... I ty nie masz czasu? Ogladajac piardylion seriali na raz? Ja nie mam czasu na jeden, zeby sie do niego przywiazac. No, ale ja mam jakies zycie poza telewizja i kompem... Moze to to.

A zauważyłaś że są wakacje i pogoda nie zawsze dopisuje? Od września czeka mnie nauka do matury, dlatego korzystam i nadrabiam coś czego nie uda mi się obejrzeć przez następne miesiące. I wybacz, ale jeśli serial nawet nie jest arcydziełem ale da się go oglądać, to po prostu go kończę, bo uważam że nie mam prawa wypowiadać się o czymś, czego widziałam jeden odcinek albo dwa. A jak już uda mi się obejrzeć połowę sezonu to równie dobrze mogę obejrzeć drugie pół.

I tak dla przyjemności to oglądasz? Bo brzmisz jakby ci ktoś przykładał gnata do głowy i kazał się zapoznać...
Tia, wiemy, że matura, głąb by się domyślił, nie rób z tego takiej afery... Żeby ją zdać naprawdę trzeba umieć tylko czytać. Matury co prawda nie zdawałam, ale z opowiadań wiem jak to wyglądało 20 lat temu - jeszcze trzeba było coś umieć. Teraz trzeba umieć pokolorować drwala... Więc jak się masz uczyć dla siebie, to powodzenia, ale jak dla wyniku z tego śmiesznego egzaminku... zaoszczędź trochę młodości i tak zdasz, bo pisać chyba umiesz.

Zależy mi na bardzo dobrym wyniku, więc się przejmuję. Obejrzałam Arrow z własnej nieprzymuszonej woli i nie twierdzę że jest beznadziejny, bo ostatnie odcinki naprawdę mi się podobały i teraz sądzę że obejrzę też drugi sezon. Ja tylko napisałam, że momentami aktorzy grają dość sztucznie, niektóre postacie irytują (Thea, ojciec Laurel, czasami sama Laurel) i jest jak dla mnie za dużo ckliwych scenek (ostatni i przedostatni odcinek). Cierpię od czasu do czasu na bezsenność, więc po prostu muszę czymś zająć czas, stąd tyle seriali.

Poważnie i szczerze - musisz być tumanem, albo naprawdę mega leniem, żeby mieć zły wynik. Moi spadkobiercy uczyli się tyle co zwykle, pewnie max dwie godziny dziennie i obydwoje dostali się na studia, na które chcieli bez żadnego problemu - niestety, bo wybrali najdroższe, ale za to mam nadzieję, że najlepsze :/ A zdawali maturę i A-level praktycznie jednocześnie. Matura to straszak. Nie twierdzę, że masz olać, ale wystarczy odrobina systematyczności i nie dramatyzuj.
Nie bronię Arrow - to kiepski serial, gra w nim aktor, którego bardzo lubię, dlatego obejrzałam w całości. Generalnie nie bronię żadnego serialu. Po prostu jęczysz od początku tego wątku, jakby cię do oglądania zmuszali, to wszystko.
A z bezsennością w tym wieku idź do lekarza.