Zabić, czy nie zabić zmodyfikowanych mirakuru żołnierzy?
Hmmm... Toż pytanie... Większość z nich to zebrana z ulicy, zupełnie nie wyszkolona, poddana
praniu mózgu gawiedź, która zapewne wiodła sobie niewinne, bezdomne, bezrobotne życie.
Jeżeli więc dasz im lek, to przestaną zupełnie stanowić zagrożenie. Tak więc? Zabić, czy nie
zabić? Jasny gwint to jest trudne pytanie! Mam pod ręką strzałę, która może ich wyleczyć i nie
nadszarpnąć mojego sumienia. Mam też drugą, którą mogę ich zabić. Hmm... Trudna decyzja...
Tak samo ze Slade'm. Zabić go? Czy nie zabić? Roy udowodnił, że "szaleństwo" mirakuru jest w
rzeczywistości podświadomym stanem umysłu i osoba której poda się lek nie tylko wraca do
normalnego stanu psychicznego, ale też NIE PAMIĘTA momentów w których był totalnie
postrzelony (miał halucynację itp.). Tak więc? Zabić Slade'a który był ci jak brat? Czy podać lek,
który wróci mu normalny stan umysłu i znowu będziecie jak bracia? To ci dopiero trudny wybór...
PS: Tak właściwie, to dlaczego Slade wciąż nienawidził Oliver'a? Roy wyraźnie pokazał, że osoba
NIE PAMIĘTA żadnych halucynacji, czy innych napadów agresji.
PS2: Pierd*l się Thea!
Hmm ale pamietaj ze mimo wszystko slade zabil mu matke, i nie wiem czy to takie latwe bylo dla olivera go nie zabic, nawet jesli ich stosunki byly kiedys prawie braterskie. i koncowka jesttaka ze wychodzi na to ze slade wszystko pamieta. w koncu byl pod wplywem mirakuru pare lat, mial je opanowane. roy byl pare tygodni (?), tak samo zolnierze.
jesli chodzi o thea'e ( jak to odmienic? :p ) to ciesze sie ze skontaktowala sie z ojcem bo dzieki temu barrowman bedzie teraz 'series regular' ;D jak dla mnie to ona w sumie moze umrzec, nie zalezy mi na niej
w komiksie to Malcolm Marlin Był głównym oponentem Oliego, więc wracają jakby do źródła
to co, thea wreszcie dowie sie ze oliver jest green arrow? :d jesli malcolm chcialby ja do siebie przekonac to moze byc jeden ze sposobow ( typu 'widzisz, twoja najlblizsza osoba ZNOWU cie oklamala' )
Tak, z tymże Oliver zrzucał całą winę Slade'a na mirakuru, a nie na jego samego.
Z tym że Slade był pod wpływem mirakuru dłużej mogę się zgodzić. Lecz mogliby to jakoś... Eee... Wyjaśnić? On po prostu mówi "Mówiłem ci! To nie przez mirakuru cię nienawidzę!". Powiedzmy sobie szczerze: on nienawidził go właśnie przez mirakuru. Przecież on widział Shado do jasnej cholery! To przez to serum pomieszało mu się w głowie! Mogę zrozumieć, że zmiany w jego mózgu były już nieodwracalne, ale... Jakieś wyjaśnienie? Proszę?
"to ciesze sie ze skontaktowala sie z ojcem bo dzieki temu barrowman bedzie teraz 'series regular"
Eee...? Jakieś wyjaśnienie? Proszę?
wyjasnienie jest takie ze ciesze sie ze skontaktowala sie z ojcem bo dzieki temu barrowman bedzie teraz 'series regular''. czego tu nie rozumiesz?
Powtórzę raz jeszcze.Slade nie stracił pamięci ani nic z tych rzeczy,bo on już się w tym wszystkim zatracił i wszystko mu się totalnie mieszało,a poza tym,jak piszesz,miał to w sobie kupę czasu i przez ten okres zdołał to kontrolować i ukierunkować w jednym celu-zniszczyć życie Oliverowi.Nawet wcześniej na wyspie widać było,że odwalało mu po mirakuru,ale czasami zachowywał się normalnie,a tylko w sytuacjach konfliktowych,kiedy się zdenerwował,to mu bardziej odbijało,a poza tym,był zabójcą jeszcze przed mirakuru.W retrospekcji powiedział Oliverowi,że nawet po wyleczeniu mu nie odpuści,bo to nie ma znaczenia.
A jego żołnierze,to nie byli bezdomni,tylko więźniowie,których uwolnił z transportu w odcinku 2x18.Jak by nie patrzeć,szumowiny i wcale te rozterki nie były głupie,ale skoro Oliver postanowił skończyć z zabijaniem,to wolał ich wyleczyć.
Tak, Slade mówił na wyspie że nawet wyleczenie go nic nie zmieni. Wiesz jaki jest jednak problem? BYŁ POD WPŁYWEM MIRAKURU! Więc cały argument nie ma sensu...
Stan Roya chyba pokazywał, że z czasem mirakuru nie tylko "miesza" w głowie, lecz nawet zupełnie przejmuję kontrolę. Tak więc żadne "przebłyski" wcale nie musiały u Slade'a występować. Mógł już być zupełnie porąbany.
Jednak zgodzę się, że Slade był pod wpływem leku znacznie dłużej. Zauważmy jeszcze, że sytuacja Roya była wyjątkowa. Był osłabiony, wręcz na granicy życia i śmierci. Nie tylko był szalony, nie reagował już na żadne bodźce zewnętrzne. Nie poznawał znajomych twarzy (nie licząc Thea'i).
"Powtórzę raz jeszcze.Slade nie stracił pamięci ani nic z tych rzeczy,bo on już się w tym wszystkim zatracił i wszystko mu się totalnie mieszało"
Eee... To nie ma sensu. Nie stracił pamięci bo mu się pomieszało? A co to ma do rzeczy? To wszystko wywołało mirakuru, więc wyleczenie z mirakuru powinno mieć konkretne skutki. Żadne "pomieszanie" nie powinno wchodzić tu w grę. Co lek interesuję, czy ci się coś miesza, czy nie?
Faktycznie, o tym transporcie zapomniałem. Lecz nie miałem na myśli tego, że ci ludzie na śmierć nie zasługiwali, to był taki "dodatkowy argument". Chodziło mi o to, że jaka jest różnica w zaaplikowaniu komuś serum, a zabiciem go? Tam nie chodziło o rozterki moralne, tam chodziło o efekt. A prawda jest taka, że efekty byłby ten sam: przeciwnicy unieszkodliwieni. Owszem, trzeba by było później dokonywać aresztowań, ale tu nie chodziło o działania długoterminowe, tylko wyjście z kryzysu. Czy zabić, czy unieszkodliwić, efekt ten sam, zwłaszcza że równie łatwo się go osiągało (za pomocą strzał). Głównie to miałem na myśli.
Jeżeli chodzi natomiast o Slade'a, to tutaj pojawiają się komplikację, gdyż Oliver nie mógł mu w żaden sposób zaaplikować serum. Jednak skoro strzały z lekiem odbijały się od jego zbroi, to czy normalne coś by zdziałały? Pewnie więcej, ale jak bardzo? Może wbiłyby się w pancerz, ale czy przebiły? Dodatkowo widać wyraźnie wcześniej, że strzały nawet wbite w gołą skórę człowieka z mirakuru nie robią żadnej krzywdy. Najlepszy sposób, to oślepić Slade'a, lecz do tego wystarczy również strzała z serum. Dodajmy jeszcze fakt, że Slade bez problemu mógł te strzały łapać, nawet nie mając mirakuru, więc jaki jest efekt z? Zabić czy wyleczyć? Równie niewykonalne.
Chciałem przez to wszystko powiedzieć,że mirakuru widocznie jakoś inaczej na niego działało,do tego kupę czasu to miał i sama formuła mogła się delikatnie różnić od tej.którą zaaplikował innym.To "nowe" mirakuru było wyizolowane z jego krwi,więc to może już nie było dokładnie to samo?A lek najwidoczniej nie zadziałał dokładnie,bo prawdę mówiąc,to nie mam pojęcia,dlaczego on wszystko pamięta,a Roy nie,ale może jest tak,jak mówisz,że Roy był wtedy osłabiony itd i to tylko w jego przypadku skończyło się utratą częściowej pamięci.Nie wiemy natomiast,jak zachowywali się po wyleczeniu inni ludzie.Gdyby Slade stracił pamięć,to musieli by albo już całkowicie zrezygnować z tej postaci,no bo przestał by "dokuczać" Oliwerowi,albo uczynić go członkiem Team Arrow,co było by dziwne,bo nie wiem,jak Oliver miałby pracować z człowiekiem,który zabił mu matkę.A kiedy mówił,że mu nie odpuści nawet po wyleczeniu,to był pod wpływem mirakuru,ale biorąc pod uwagę to,że być może lekarstwo wcale nie powodowało utraty pamięci,to te słowa nie były rzucone na wiatr.Być może działanie leku jest czasowe i Slade powróci w chwale,albo zrobią z niego pieska na króciutkiej smyczy Weller.
"biorąc pod uwagę to,że być może lekarstwo wcale nie powodowało utraty pamięci,to te słowa nie były rzucone na wiatr"
Obawiam się że prawo nie działa wstecz. Tak więc były to słowa rzucane na wiatr, gdyż Slade nie miał żadnej pewności czy tak będzie. Miał na to najwyraźniej szczerą nadzieję. A to, że się nie pomylił, to był tylko szczęśliwy traf.
Z resztą się zgadzam. Faktycznie mirakuru podane Roy'owi i innym żołnierzom mogło być nieco inne. W końcu robili na nim szereg testów.
Jeżeli chodzi o przyszłość Slade'a to... Moje zdanie pewnie różni się od 99% tutejszej społeczności, ale wolałbym żeby zginął. Albo na przykład stało się z nim to, co z Malcolmem, czyli "niby" zginął. Nie chciałem by zabił go Oliver, ale np. żeby popełnił samobójstwo (albo "udawane" samobójstwo). I potem na przykład, po tym "udawanym" samobójstwie, porzuciłby zemstę na Oliverze, nie mogąc mu jednak wybaczyć i w pełni poświęcił się zawodowi zabójcy na zlecenie.
Bo jeżeli chcesz znać moje zdanie o Slad'zie (nie chcesz, ale i tak ci powiem :P), to mnie się ta postać nie podoba. Lubiłem go gdy widzieliśmy go z początku w retrospekcjach. Ten jego twardy, wyrachowany charakter, zdolny jednak do poświęcenia i te jego "kid" do Olivera. Jednak kiedy pojawiła się Shado... Raz określiłem go mianem "żałosnym Romeo" i ciągle tak sądzie. Wygląda nieziemsko, mówi nieziemsko, ale... Jego motywy... Nie, po prostu mi się nie podobają. "O Boże! Jestem twardym żołnierzem-zabójcą! Straciłem ukochaną kobietę! Zaraz się popłaczę! Buuuu!". Tak właśnie go widzę...
właśnie, Roy nic nie pamiętał, a Slade nadal żywi urazę, coś poszło nie tak..
tzn. Slade miał to w sobie długo, no ale jak lek to kk*rwa lek powinien porządnie zadziałać xd
"Mężczyźni rządzą światem, a nimi kobiety". Slade mógł sobie zostać wyleczony, ale przypuszczam, że wciąż nie może przeboleć, że Shado wybrała Olivera, stąd jego uparta nienawiść. Malcolm też przecież siał zniszczenie z powodu zamordowanej żony...
Niby tak. Nie zapominajmy jednak że Slade widział że Shado wybrała Olivera i nic nie mówił. Ani jemu, ani jej.
Czy naprawdę nie dałby sobie wytłumaczyć tej sytuacji, gdyby nie mirakuru? Pewnie nie... Ale wydaję mi się, że gdyby dać mu trochę czasu, to by się uspokoił. Przecież to nie była wina Olivera!
Podejrzewam, że z człowiekiem chorym na miłość raczej nikt się nie dogada...:))
Tylko że on właśnie nie był chory na miłość. Był zakochany, ale przyjaźń i szacunek też się dla niego liczyły. Gdyby nie mirakuru, wątpię że miałoby to takie konsekwencję.
Ja tu w ogóle widzę że widzowie negują teorię, że mirakuru miało na niego jakikolwiek wpływ, chociaż w serialu jest to wyraźnie zaznaczone :P.
Roy tym się różnił od Slade'a, że jak dostał mirakuru, to Arrow zarządził podawanie mu tego jadu żmii i był nieprzytomny przez praktycznie cały czas, dlatego nic (albo większości) nie pamiętał. Slade natomiast od razu rzucił się w wir zemsty, więc nienawiść do Olivera się w nim, że tak powiem, umacniała z każdą kolejną chwilą
Możliwe, lecz czy we właściwościach tego jadu piszę "utrata pamięci"? Roy nie pamiętał że tłukł się z Digglem, że zaatakował Sin, że chciał zabić Thea'ę i że walczył z Sarą i Oliverem. To też zasługa jadu? Jeżeli powiesz że "tak", to nic nie zmieni, bo w serialu guzik o tym wspomnieli.
nie wiem czy zasługa i nie wiem czy znali "właściwości" jadu, piszę o swoich przemyśleniach :) nie wiem jak by to nam wytłumaczyli twórcy na forum ;) Ciężko w sumie znać właściwości jadu żmii na człowieka, a co dopiero na człowieka który ma wstrzyknięte jeszcze mirakuru. Wiadome tylko, że ma go "uspokoić" i po podaniu jadu był nieprzytomny. To "komiksowo-serialowe" uproszczenie, ale można je "przyjąć", bo jednak osoby Roya i Slade'a różni właśnie podanie dużej dawki jadu i to, że Slade miał "oryginalne" mirakuru w sobie, z kolei Roy "wyciągnięte" z krwi Slade'a. Mogły się różnić :)
Ciekawe czemu po otrzymaniu lekarstwa żołnierze Slade'a mdleli, a Slade oczywiście nic sobie z nie zrobił z tego, że dostał lekarstwo (stracił siłę i regeneracje ale nawet na 2 sekundy go nie zamroczyło). Trochę kiepsko też zrobili to, że w poprzednich odcinkach Arrow ledwo pokonywał gości z mirakuru, a w ostatnim odcinku bez problemu wbijał im strzałę z lekarstwem.
PS O ile dobrze zrozumiałem to Roy stracił siłę, moc szybkiej regeneracji, a mimo to bez dłuższego szkolenia rozwalał gości z super siłą, tak?
Tak, kolejne trzy niedogodności. Odnośnie Slade'a to można jeszcze wcisnąć argument, że on miał mirakuru od lat i był na pewno znacznie twardszy niż ta garstka skazańców i pseudo-twardzieli. Jednak akcje Roy'a też przykuły moje oczy. Ten dzieciak był naczelnym troglodytą tej drużyny, niczym innym się nie wyróżniał. A tu nagle Oliver: "Chej! Włóż maskę! Do kitu z ciebie łucznik, ale maska da ci siłę!".
Roy był silny i dobrze się lał z bandziorami na ulicy, ale to jednak byli ludzie super silni i praktycznie nie czułymi na ból.
Tak... Komiksu w którym Dick Grayson trenował lata by wyjść na ulicę, a Roy Harper nawet więcej. Tutaj trenował ile? Rok? Może nawet mniej.
No właśnie. Kiedy je stracił to ile mu zostało? Ten trening miał głównie za zadanie opanować mirakuru w jego krwi. Słowem: Roy był do kitu. Przypomnijmy sobie że on naciągnął łuk prawdopodobnie tylko dlatego, że miał mirakuru. Kiedy został wyleczony... nie wiem czy ten trening który posiadał w ogóle na coś by się zdał. Nie ćwiczył swojej naturalnej siły, tylko tą sztuczną. Ergo? Nawet łuku by nie naciągnął!
Jeśli chodzi o Slade'a to jest nas dwóch - też bym wolał żeby nie wracał. Niech sobie siedzi w tym więzieniu. Widzę tylko jeden problem mianowicie Slade nie jest tam sam, musi tam być ktoś choćby po to by dawać mu jedzenie, a to już daje duże szanse na ucieczkę.
To jest właśnie tak,że gdyby Slade'a miało już tu,czy w innym serialu w ogóle nie być,to został by definitywnie uśmiercony,chociażby przez A.R.G.U.S. ale skoro został osadzony w wiezieniu i to jeszcze na wyspie,to już dokładnie wiemy,jak to się w przyszłości skończy.A ja Slade'a lubię i chcę,żeby wrócił.Podejrzewam,że jeśli kiedyś wróci,nawet się mścić na Oliverze,to bedzie to już inny Slade,nie ten płaczący za ukochaną twardziel,który tak niektórych z Was drażnił.
Slade dostał lekarstwo z strzykawki a nie ze strzały wystrzelonej z łuku:) Jakby an to nie patrzeć strzała (choć z antidotum) to jednak rani co tłumaczy ich mdlenie. Choć walka w tym tunelu była strasznie kiczowata. Liczyłem na to że Roy'owi pozostanie siła fizyczna a jego psychika zostanie wyleczone a tu dupa...
Nie powiedziałbym że to "tłumaczy" mdlenie, ale mogę się z tobą zgodzić... Strzykawka na pewno znacznie mniej szkód robi, niż strzała.
Co do Roy'a, to mam zasadnicze pytanie: czytasz komiksy?
Nie twierdzę, że jeżeli nie czytasz, to to w jakimś stopniu cię wyklucza z dyskusji. Ten serial jest na podstawie komiksów, ale nie jest im wierny i wcale nie musi być.
Jednakże ja, jako stary fascynat (podkreślam: fascynat, a nie znawca :P) komiksów, nie mogłem znieść tych nadprzyrodzonych możliwości Roy'a i na jego wyleczenie (czyli pozbawienie wszelkiej nadprzyrodzonej siły) czekałem cały sezon.
Nie wiem czy to możliwe by jakiś fan komiksów, który zna Roy'a nie tylko z serialu "Arrow", ale też z innych seriali, gier, czy właśnie komiksów, był zadowolony z uzyskaniem przez niego super-mocy. Stąd moje pytanie. Czytasz komiksy?
Nie czytam, ale wyrażać swoje zdanie mogę:) A chciałem aby Roy'owi pozostaili siłę fiznyczną aby jego udział w walkach był jakoś wytłumaczony. Olivier i Sara spędzili lata na treningu a on po kilku miesiącach miałby być w stanie walczyć u ich boku jako Red Arrow (nie odstając umiejętnościami od nich)? To nie ma sensu, dlatego też siła fizyczna z Mirakuru tłumaczyłaby to.
Nie twierdziłem, że nie możesz ;). Wyraźnie to zaznaczyłem. Byłem po prostu ciekaw.
Ja też uznaję że jego nagłe nabycie umiejętności to bardzo nieprzemyślany pomysł. Mimo to szalenie się cieszę, że wreszcie pozbawili go tych mocy. Z samego początku mi się to nie podobało.
Mam pytania, jako do znawcy komiksów czy ta komiksowa Felicyty znała Oliviera? Oglądałam internet i jej postać totalnie się różni od tej, którą widzimy w filmie :)
Ponownie podkreślam, że żaden ze mnie znawca :P. Zwykł fascynat.
Z tego co wiem, a nie jest to wcale pewna informacja, choć konkretna, Felicity NIGDY NIE SPOTKAŁA Olivera.
Jak ktoś wie lepiej to proszę poprawić ;P.