Początek 11 odcinka sezonu 4, to istny dramat. John złapał się tej ciężarówki, a głupia żonka strzela w ich stronę. Normalnie sam nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Niech by go zabiła, bo i tak już wiadomo, że to John zaliczy zgona. A tak ogólnie, to straszny gniot się zrobił z tego serialu. Dłuży się i nuży. Nie czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek jak we Flashu, czy Gotham.