W mojej opinii pomijam Supergirl (nie oglądam tego serialu). Najlepszy zdecydowanie był Arrow. Kapitalne widowisko, powrót wielu postaci, dosyć zaskakujący finał i wiele scen walk. Bardzo szybko zleciał mi czas.
Na drugim miejscu Legends of Tomorrow. Nie obyło się tam od braku logiki, ale finał mimo wszystko był w miarę sensowny, fajne efekty specjalne, ciekawy wątek Reverse Flasha, duży plus za scenę z Laurel no i ciekawe zakończenie, podobnie jak w Arrow. Najgorszy był The Flash, który dobre miał jedynie efekty specjalne, cała reszta związana z fabułą już to dno totalne. A jakie są wasze odczucia?
finał 5tego sezonu zawiódł ..Czy tylko ja to widzę ?
Mało lub bardzo krótkie walki, brak interakcji między wieloma postaciami. Nie licząc ostatniego planu z wysadzeniem wyspy cała reszta nie miała sensu: Oli uwalnia bliskich z klatek od tak bez żadnej walki, uwalniają się z łańcuchów .....od tak. Ninja vs Diggle i Wild Dog (gdzie ci nawet nie posiadali broni) , brak akcji z udziałem Malcolma (swoją drogą po co on tam w ogóle był ?) Slade też wiele nie pokazał. Zamiast pokazywać Felke.Curtisa i Thea to mogli ten czas poświęcić na jaką konkretną walke a nawet kilka. W końcu było mnóstwo postaci. Zmarnowany potencjał.
Najlepszy finał moim zdaniem to sezon 2 kiedy ginie Moira Queen i mamy walke z żołnierzami (Mirakuru) Roy,Sara(BC) Thea Oli vs Deathstroke. Tam wyglądało to o wiele lepiej.
Gdzie był Roy ? Skoro wspominaja o nim odcinek wcześniej to mogli już zatrudnić aktora na ten jeden epizod.
Spodziewałem się walk:
Nyssa v Talia (dłuższa)
Slade v Promek
Arrow vs Promek
Slade i Arrow vs Promek
Malcolm vs Boomerang
Artemis vs Thea
Mogli dać jakąś scene gdzie każdy z każdym sie nawala a nie pokazują pier@lenie Felki i Curtisa które i tak nikogo nie obchodzi.
Również mogli pokazać jaką dramatyczną śmierc...może Samanthy czy Malcolma skoro aktor "żegna" się z serialem.
Wywalić retrospekcje lub przenieść te co były w tym odcinku na poprzedni a w te miejsce zapełnić taśmę samą akcją w końcu to pier@lony finał !
Równie dobrze możesz pytać czemu nie wziął do pomocy Flasha (w końcu kiedyś sobie pomagali), albo czemu Oliver nie wziął do pomocy Argusa (w końcu mąż głównej dyrektor jest bliski śmierci), po prostu wg mnie Roy był tu zbędny.
Pomimo braku rozbudowania walk, i tak ten finał mi się bardzo podobał, w zasadzie bardziej niż ten z s2, bo jakoś nie wspominam go najlepiej. Być może jak obejrzę jeszcze raz kiedyś to zmienię zdanie, ale na tą chwilę mam po nim średnie wspomnienia, co oczywiście nie znaczy że uważam s2 za słaby, mówię tylko o finale.
Co do retrospekcji to teraz doszedłem do wniosku że jakie one by nie były to jednak były potrzebne w tym właśnie odcinku.
Sam Prometeusz jest takim rozgrzeszeniem Olivera za to co robił wcześniej. Pokonując Chase'a na swoich zasadach udowodnił, że stał się prawdziwym superhero, uwolnił się z koszmaru wyspy. Został zakończony pewien etap w jego życiu, etap który rozpoczął się właśnie po ucieczce z wyspy.
Tak więc widzimy sceny ucieczki z "wyspy" przeplatane ucieczką z wyspy. I ta, i ta ucieczka były niełatwe i wymagały walki.
Zgadzam się z marchewsz. Finał był mocny, nie mogę na niego narzekać, ponieważ zdarzały się naprawdę o wiele gorsze odcinki, w tym finały (zwłaszcza sezonu 3 i 4 były żenujące). Narzekanie na brak walk byłoby uzasadnione gdyby nie było ich w ogóle. A cały odcinek jest aż przesycony akcją, ogromne wrażenie zrobiła na mnie rzeź w retrospekcjach, które nie uważam za zbędne, podkreśliły one kontrast między teraźniejszym Oliverem, a tym który wrócił do domu. Bardzo dobrze to ukazali, a same sekwencje walk były imponujące. Tak samo w teraźniejszości walki cieszyły oko. Co do tragicznej śmierci ... także się jakieś spodziewałem, chociaż śmierć Adriana była tragiczna, a teoretycznie na wyspie mogli wszyscy umrzeć. Mogło tak się stać, że Samantha zginęła i Ollie będzie musiał zająć się synem, to by było coś nowego i po głębszym namyśle to nawet logiczne. Wprowadza to zmiany w wizji Star City z 2046 z LoT. I zamiast syna Diggle'a może się okazać, że Green Arrowem zostanie jego syn.
Co do Malcolma, aktor wypowiadał się, że niby nie żyje, ponieważ już nie wystąpi w kolejnym sezonie, ale takie ukazanie tej "śmierci" daje furtkę dla powrotu Malcolma w dalekiej przyszłości. Przed finałowymi odcinkami byłem przekonany, że ta postać już się przejadła i wyciśnięto z niej ostatnie soki, ale Merlyn to naprawdę ciekawa postać, która na pewno byłaby w stanie jeszcze wiele wnieść do fabuły i może już nawet pod koniec kolejnego sezonu powróci. Chociaż biorąc pod uwagę detonację miny, a następnie eksplozję całej wyspy to jego przeżycie byłoby naprawdę naciągane. Ale jeśli przeżyje Talia al'Ghul i Evelyn Sharp to równie dobrze mógł przeżyć Malcolm. Na Boomeranga więcej nie liczę, mogli się go pozbyć ze względu na Suicide Squad.
Jeśli w pierwszym odcinku 6 sezonu miałaby być kontynuacja wydarzeń z wyspy niż takie bezpośrednie przeniesienie akcji do miasta to jestem za.
Finał był też dosyć emocjonalny, a ta drama bardzo mi się podobała mimo, że nie jestem wielbicielem tkliwych wątków, w The Flash takie motywy są okropne :/
Poza tym jedynie po finale 1 sezonu zadawałem sobie pytanie: co dalej? Po 2,3 i 4 sezonie już tak nie miałem. A teraz cholernie jestem ciekaw co się stało, liczę, że Slade i Nyssa przeżyli, może Curtis zmarł, już wolę Felicity żywą niż jego.