Czy ktoś może mi wytłumaczyć dlaczego Arrow tak bardzo stara się powstrzymać innych przed zabiciem swojego największego wroga ale sam jak i jego kompani po drodze zabijają wszystkich jak leci. Odcinek 5x11. Na samym końcu Arrow stara się przekonać nowego kanarka żeby nie zabijała mordercy jej kochanka a chwile wcześniej on i reszta zabili kilkunastu ludzi bez mrugnięcia okiem. Nie ogarniam... pomocy.
Bo zabijał wielokrotnie, kilka razy także dla zemsty i wie jakie to uczucie i wie, że nie przynosi to ukojenia, więc próbował ją przekonać, żeby tego nie robiła, bo i tak to niczego nie zmieni?
W scenie na końcu odcinka, kiedy Dinah do niego przychodzi mówi mu o tym sama. Mówi, że po zabiciu tego gościa myślała, że poczuje ulgę, ale tak się nie stało.
Spieprzyli ten dialog między Oliverem, a nią na dachu, kiedy celowała w kierunku Sonusa. Zrobili z tego podniosły moment i przez to większość uważa Queena za hipokrytę. Gdyby załatwili to inaczej, nie robili takiej ckliwej gadki, to teraz nie byłoby 382317 pytań o to samo.
Powinni sobie darować takie teksty i zrobić w tej sytuacji coś na wzór rozmowy w ratuszu. Wtedy to miałoby ręce i nogi.
Sam Oliver powiedział, że dla niego jest już za późno na ratunek nie? Czy się może przesłyszałem? Mi ta scena zdaje się logiczna, ale tak jak powiedziałeś była zbyt podniosła.
Czyli zabijanie dla zemsty/pomszczenia kogoś jest złe a zabijanie od tak jest dobre ? Kanarek nie mogła go zabić, żeby pomścić śmierć ukochanego ale chwilę wcześniej mogła zabijać zwykłych pracowników tego dilera ?