Bardzo dobry odcinek, bardzo dobry (pomijając fakt, jak z Rene zrobiono najbardziej irytującego kolesia ever.. te jego odzywki do Olivera mnie po prostu porażają, brrr).
Vigilante zginął - a to dopiero. Z jednej strony wszystko wyszło sympatycznie: rozwinięto relację obojga, były nawet retrospekcje z nawiązaniem do sytuacji, w której zyskali moce, i było dużo.. mściciela (aktor to kolejne ciacho - wprawdzie już posturą i głosem wyglądał na ciasteczko ale scena topless pokazuje, że aktor chyba ma rodowód z modelowania).. a z drugiej mam nieodparte wrażenie, że skoro on kopnął w kalendarz to już nikt inny nie zginie w tym sezonie..
btw. akcja z ciężarówkami oklepana ale zacna. Scena z początku odcinka z 'rybkami' pod prądem ale w wykonaniu ludzi też była mocna (zabrakło mi tutaj kamery bardziej z góry i widok ciał ale czepiam się).
Jednak to, co chyba czyni ten odcinek tak dobrym nie jest tylko i wyłącznie zbudowanie odcinka 'pod' Vigilante i jego zgon (szczerze? niby się regeneruje i myślałem, że na końcu do okna Diny puka właśnie zregenerowany kochanek :P) a również bomba na sam koniec z nagraniem, dlaczego Cayden postawił krzyżyk na Oliverze.. a żeby było mało, nagranie okazuje się znów jakimś zlepkiem scen aby Olivera obciążyć i aby Cayden wziął go na tapetę (zaśmierdziało mi.. w sumie zapachniało mi tu pewnym znanym motywem z s5 i fejk zdjęciem/nagraniem z Oliverem). Przyznam, że takiego twista się nie spodziewałem biorąc za pewniak, że głównym złym sezonu jest Cayden i jego przydupasy. Tymczasem okazuje się, że Cayden ze swoimi przydupasami może być pionkiem kogoś innego.. Dragon mi nie leży więc jeśli nie jest to nikt nowy to.. Anatoly? Czyżby głównym złym sezonu jednak był ktoś osobiście związany z Oliverem? Ciekawie się zrobiło, naprawdę ciekawie :)))
Zgadzam się, że odcinek był bardzo dobry. Szkoda mi Vince'a trochę, bo okazał się naprawdę spoko gościem. Końcówka z synem James'a też fajna. Ktoś musi ostro Green Arrowa nie lubić, żeby tak mu życie uprzykrzać. Pytanie tylko kto? Czy Dragon jest typem, który jest tak naprawdę głównym złym i wykorzystuje tylko James'a? Podobało mi się również to jak Oliver przyszedł do Canary i szczerze powiedział, że nie jest tu, aby przepraszać. Ollie nauczył się już nie brać winy na siebie, co robił przynajmniej od sezonu 1 do 4... Nawet w 5 winił się za śmierć Laurel. Ta muzyka na końcu odcinka jak Dinah mówi, że będzie zabijać miodzio. Następny odcinek Black Canary vs Black Siren i ciekawe jak wybrnie z tego Oliver. Wątek Thei, Quentina i Earth-2 Laurel też bardzo ciekawy. Podobało mi się jak Quentin pokazał Syrenie zdjęcia i nagrania Laurel (Black Canary) z ziemi 1.
"Podobało mi się również to jak Oliver przyszedł do Canary i szczerze powiedział, że nie jest tu, aby przepraszać. Ollie nauczył się już nie brać winy na siebie, co robił przynajmniej od sezonu 1 do 4... Nawet w 5 winił się za śmierć Laurel."
Dobrze napisane :) (w zasadzie miałem opad szczeny jak Dina wyskoczyła z przepraszaniem a Oliver na luzaku i poważnie, że nie jest tu przepraszać bo nie ma za co.. i ta kamera, gdzie widać twarz Diny = bezcenne :D)
Co do wątku Thei, Quentina i fejk Laurel - nie podoba mi się ogólnie ten motyw ale w tym odcinku naprawdę im się udało. Wprawdzie nadal nie leży mi eksploracja czyjegoś rozumowania gdy pojawia się doppelganger np. twojej zmarłej córki ale tutaj nawet ciekawie pokuszono się o reakcję tej drugiej osoby, czyli właśnie doppelgangera. Pewnie zbudowano też w tym odcinku cały ten wątek właśnie pod konflikt na linii BC vs BS, aby nie było tylko jednej strony medalu a także inne, jak np. drama Lance'a :D
btw. co nie zmienia faktu, że Thea jest w tym sezonie traktowana jak paralityk - jedna fajna scena to jak chyba ekonomistę w ratuszu zmusza do znalezienia więcej kasy a tak to robi za przydupasa dramy Quentina. A wystarczyłoby ją wrzucić do ekipy Olivera 'na pewien czas', tak jak Oliver sobie to tłumaczy, haha xD
Bardzo dobry odcinek. Kiedy pokazano pierwszy flashback byłem już pewny, że Vince umrze. I ta mieszanka scen z momentu jak stali się metaludźmi ze sceną śmierci Vince'a ... wyszło mocno, takie bezradne patrzenie jak morduje się niby niezniszczalnego faceta. Naprawdę szkoda gościa ... Vigilante był postacią, na którą wg mnie nie mieli zbytnio pomysłu. Niby już w zeszłym sezonie wprowadzono tę postać, ale gdyby wtedy miał zdjąć maskę nic by to nie dało, bo pojawił się w serialu jeszcze przed Dinah. Sądzę, że ta postać miała jeszcze pewien potencjał, wątpię, że zregeneruje się po czymś takim. No i sam fakt, że to Black Siren go zabiła. Dosyć kontrowersyjna sytuacja. Jakieś uczucia ten potworek jednak ma, nie bez powodu szpieguje "przybranego" tatusia + ta reakcja na wspomnienia Laurel-1. Naprawdę niezły konflikt może z tego być. Canary z Siren już się nie lubiły, no ale po tym to będzie jatka po prostu.
Motyw Jamesa nabiera rozpędu. Ktoś robi go w wała, mam nadzieję, że nie Alena, bo przeszła mi taka myśl przez głowę. Dragon ani Anatoly nie pasuję mi na kogoś więcej niż piesek na posyłki, a Cayden jest za mądry, aby dać się robić w wała przez kogoś z nich, Siren raczej też nie wchodzi w grę. Najprawdopodobniej to ktoś kogo nie znamy, choć może się mylę. Wychodziłoby na to, że ponad naszą grupą złoczyńców jest ktoś jeszcze, ktoś groźniejszy i najprawdopodobniej to jest główny zły. Może w 15 odcinku się to wyjaśni, Prometeusza czy Zooma także ujawniono właśnie w 15 epizodzie i dopiero wtedy się okazało kto tu pociąga za sznurki. Liczę na spore zaskoczenie.
15 odcinek faktycznie mógłby być takim, w którym wyjawiono by tego 'głównego złego' sezonu bo wała z Caydenem już znamy z końcówki tego odcinka, więc temat trzeba podciągnąć przy najbliższych odcinkach (nie zdziwię się teraz na odcinek, w którym Oliver będzie próbował udowodnić Caydenowi, że nie jest winny śmierci jego syna). Inna sprawa, że taki komputerowiec z Caydena i nie zauważył 'fejk njusa'?!
Nie zauważył bo tam chodziło o jego syna a wtedy emocje mają więcej racji niż nawet najwybitniejsze umiejętności.
Możliwe, że masz rację ale zdziwiłbym się, gdyby tego jednak po opadnięciu emocji nie zweryfikował. Ale nie wyprzedzam faktów, z pewnością coś jeszcze zostanie w tej materii poruszone.
No fajnie fajnie. Tez sie zastanawiam kto wydal Olivera. Tez jedynym podejrzanym wydaje mi sie byc Anatoly. Rowniez w glowie mialem scene z przeszlosci. Odcinek generalnie na plus. Vigilante pewnie sie nie zregenerowal bo jego moc pewnie ogarniala tylko powierzchowne rany. Podejrzewam, ze gdyby strzelono mu w serce to tez by sie nie zalatal. Siren go wymeczyla od wewnatrz. Wiec generalnie rozsadne podejscie. NATOMIAST:
- Dinah mnie zaczyna konkretnie wyprowadzac z rownowagi. Zgrywa nie wiadomo jaka "madafaka"
- Watek Siren i Quentina juz mnie nudzi. Ja wiem, ze mu zmarla corka. W tym serialu kazdy kogos stracil, poplacza jeden odcinek i brna przez zycie dalej. Brakuje mi tego starego Quentina, ktory wykazywal troche bojowosci. A teraz wszystko skupia sie na jednym, chodzi i placze i gdzie moja "curunia", "help pomocy mam horom curke", "uzdruwcie mi curke bo hora". Serio... mam tego dosc.
PS. Mam pytanie odnosnie flashbacku jak Vince sie zapoznal z Dinah na komisariacie. Czy ten ziomek, ich szefu, to nie byl czasem obecny szefu Barryego i Joe'go? Czy to znaczy ze oni sie wszyscy...znaja/powinni znac?
Ta ten ziomek na komisariacie to również szefuncio BA bo to się działo w Central City,a że później się przenieśli do Star City... Teoretycznie powinni się znać bo BA pracował już wtedy na komisariacie,aczkolwiek oni byli tajnymi agentami więc możliwe że nigdy się nie spotkali-kto wie?
A może to wcześniejszy manewr Prometeusza? Facet był świetnie zorganizowany i dopinał swoje poczynania bardzo dokładnie.
Wow, a myślałem, że większego obrońcy tego serialu niż ja nie znajdę, a tu proszę :P Szczerze mówiąc to dla mnie odcinek nie odbiega poziomem od reszty tego sezonu, czyli dno. Największe moje rozczarowanie:
-Tortury Anatoly'ego. Pamiętacie, że Bratwa uczyła Oliviera obrywać ludzi ze skóry? A tutaj pewnie po prostu ponacinał go gdzieniegdzie i tyle. Gdzie się podziała brutalność w tym serialu?
-No właśnie, brutalność. Ta śmierć wyglądała naprawdę kiepsko, miałem szczerą nadzieję, że głowa po prostu mu eksploduje i krew się poleje, ale nieee, lepiej postawić na dramaturgię, która wyszła komicznie.
-Robienie po raz kolejny z Olivera debila. Najpierw przelewa kasę Caydenowi, a potem pozwoli się zagiąć Vigiliante. No bez przesady, to jest facet, który pokonał dwóch liderów Ligi Zabójców, przechytrzył Prometeusza, Deathstroke'a i Darkha, a inteligencja wróciła mu jak sprzed pobytu na wyspie.
Zachowania BS nie skomentuję, założę się, że Oliver na koniec sezonu jej wybaczy i pożegnamy się z obecną BC, chyba że ta druga pierwszą zabije, co by było miłą niespodzianką.
A co do głównego przeciwnika - jeżeli nie jest to ktoś z obecnego teamu Caydena i nie jest to Alana, to może jeszcze uda im się nie przebić absurdami 4 sezonu.
Jeżeli zapowiadany powrót Nysy również wyjdzie tak jak reszta "niespodzianek", to chyba daruję sobie resztę sezonu, szkoda czasu.
Sezonu 4 nie ma co tu przywoływać, a sezon 6 w miarę trzyma poziom, na pewno jest lepszy od 3 i 4, a po obejrzeniu całego może i inne przebije. Akcji jest dużo, sekwencje walki są znacznie poprawione i wizualnie bardzo dobrze to wygląda. Niespodziewane zgony, tajemnice - sporo się tego nazbierało, jest co wyjaśniać. Grupa złoczyńców to jedynie pionki w grze kogoś lepszego, aż sam jestem ciekaw. Gildia Thanatosa podobno ma się pojawić (powód powrotu Nyssy). Co ciekawe nadal nie wyjaśniono jak dokładnie Black Siren przeżyła postrzał na Lian Yu. Ta organizacja mogła się do tego przyczynić. Ciekawe co z tego wyjdzie. W poprzednim sezonie od 15 odcinka akcja szła w zaskakująco szybkim tempie, a Prometeusz bił wszystkich na głowę. Jeśli taki schemat się powtórzy to będzie naprawdę dobry sezon, bo obecne odcinki naprawdę dobrze się ogląda.
Kwestia gustu, dla mnie 3 sezon był równie dobry jak 5, a obecny jest o dziwo gorszy niż 4. W obecnym sezonie mamy najbardziej lamerski zespół + ostatnio doszło do jakże inteligentnych kłótni między starymi członkami a nowymi, każdy odcinek jest robiony na takim samym schemacie, historia nie idzie do przodu, główny złoczyńca jest strasznie nudny (jak już mamy villana-inteligenta to Thinker wypada zdecydowanie lepiej), reszta z nich to też porażka (wystarczy porównać z Legionem Zagłady z 2 sezonu Legend), z Olivera znowu zrobili debila, na Thee nie ma pomysłu, Quentin znowu się rozkleił, a niespodziewane zgony? Poza Vigillante i "prawą ręką" Caydena kto umarł?
No ale tak jak mówię - liczę że Nysa zrobi reset sezonu.
Choćby Pike, kapitan policji, lubiłem jego postać a nawet przez chwilę sądziłem w 5 sezonie, że to on jest Vigilante przez te jego mowy o mścicielach. Chociaż tu akurat troszkę zmarnowany wątek i niepotrzebne pozbycie się postaci, która mogła jeszcze coś wnieść. Wg mnie 3 sezon był lepszy od 4, ale 5 do pięt nie dorasta. Miał kilka fajnych odcinków, ale finał zaprzepaścił bardzo ten sezon, akcja się nie kleiła, z Rasa zrobili idiotę, na wspomnienia ewidentnie też już nie mieli pomysłu (z początku było najciekawiej, potem robiło się już masło maślane).
Ale tak jak wspomniałeś: kwestia gustu. Puki co sezon 6 wg mnie daje radę, zawsze najlepsza jest druga połowa sezonu (od 15 odcinka), która skupia się na głównym złym, którego liczę dopiero poznamy, bo Cayden może zaliczyć zgon nawet w następnym epizodzie. Ponoć twórcy odchodzą od stałych schematów. Jamesa robili jako "głównego złego" dla zmyłki, koniec tej postaci w środku sezonu byłby niezłym twistem.
Faktycznie, Cayden może zostać odstrzelony już niebawem i wtedy też pojawiłby się prawdziwy arcy-wróg Olivera w tym sezonie (z wyjaśnieniem przy okazji, jak zrobił Caydena w balona). Jeśli twórcy idą innym schematem to faktycznie tak może być i wtedy druga połowa sezonu (lub końcówka) skupiłaby się właśnie na tej postaci. Propsy twórcy mają za plot-twista, bardzo mi się spodobał na koniec tego odcinka bo w ogóle przez myśl by mi nie przeszło, że Cayden James nie jest głównym złym sezonu.. a tu proszę :D
Oczywiście, że Ben nie moze być głównym złym bo przecież Oliver musi komuś efektownie skopać dupsko w 23 odcinku:P
Nie wiem, czy solówka z Benem byłaby taka widowiskowa.
W sumie widowiskowa to mogłaby być bo jajka Curtisa są całkiem efektowne i nawet czasami efektywne ale marnie by to wyglądało w starciu z Oliverem :D
Nie mam zamiaru się tłumaczyć w myśl pewnego powiedzenia ale.. od kiedy to heteroseksualista nie może napisać, że inny facet ma świetną klatę i pewnie robił w modelingu? Ciasteczko z niego i tyle ;)
Chociaż.. to kwestia gustu w sumie - Tobie może się nie podobać jego klata a ja mu jej nawet pozazdrościłem (w sumie nie samej klaty bo pisałem o topless - abs chyba ma najlepszy ze wszystkich aktorów, którzy przewinęli się w serialu).
Wiesz, nie ma w tym nic dziwnego, jak napiszesz, że koleś ma fajną klatę, ale nazywanie go ciasteczkiem już jest trochę dziwne :D
Nie pierwszy raz tutaj na forach nazywam jakiegoś aktora ciachem czy ciasteczkiem ale pierwszy raz ktoś mi z tego powodu zarzuca orientację seksualną. Post @marcoxp1233 zrozumiały z tą klatą (sam, dawno temu, napisałbym podobnie) ale żeby słowo 'ciasteczko' komuś nie pasowało.. przecież przy takim 'ciasteczku' w ogóle nie powinno być mowy o tym, aby potraktować to słowo poważnie (słynny mem). Co najwyżej próbowałem być oryginalny i mi nie wyszło.
Mój post nie miał zamiaru Cie urazić. Mamy wolny kraj. Tym masz prawo napisać taki post, a ja mam prawo odniesieść się do niego. Byle bez rzucania mięsem. Pozdrawiam
Tak z ciekawości: z góry odrzucasz, że esteta może doceniać piękno ciała osoby tej samej płci bez podtekstów seksualnych? W takim razie czy doceniasz artyzm antycznych rzeźb, czy też popierasz kastracje watykańska? Naprawdę szczerze mnie interesuje, jak się odnajdujesz w dobie dzisiejszej, gdy współczesne seriale (np Alter Carbon) bez oporów pokazują genitalia męskie?
Ps. Dzisiaj nie używa się słowa "pedał", w dobrym tonie jest pojęcie homoseksualista;) Ach ta poprawność polityczna;)
Czarnolas_reaktywacja? Czarnolas? Drugie konto?? Znaczy, mogę się mylić i chodzi o inny Czarnolas.. :P
Jestem jedyną i niepowtarzalna :) Tak na serio byłam ciekawa czy jest możliwe usunięcie konta z tej strony i to przetestowalam.
Jednakże od czasu do czasu nachodzi mnie potrzeba wypowiedzi, więc na nowo założyłam konto, tym razem z dodatkiem.
Spokojnie, wiecej wcinac się nie będę :p
Jak dla mnie wcinać się możesz - zawsze dobrze poczytać mądrzejszego od siebie :) Inna sprawa, że.. ale zżerała Cię ciekawość aby sprawdzać czy konto da się usunąć, chyle czoło :P
btw. jak TLJ? Ponad połowa trylogii za nami ;)
Jak TLJ ? Boję się odpowiadać na to pytanie mając do czynienia z fanem Starego Kanonu i mając w tyle głowy dyskusje z innymi osobami z tego kręgu:) Ale coś Tobie kiedyś obiecałam, więc...
Film w mojej ocenie jest nierówny, ale podobał mi się bardziej niż TFA, tak mam świadomość, że reżyser żonglował elementami z V i VI epizodu, trochę inaczej je poukładał, ale to daje nieśmiałą nadzieję, że epizod IX będzie musiał stanąć już mocno na własnych nogach (pomimo, że reżyseruje go Abrams).
Zacznę od minusów:
- struktura filmu, tzw. syndrom Powrotu Króla, rozumiem sens ostatniej sceny z chłopcem, ale dla mnie film powinien się kończyć sceną rozmowy Lei i Rey oraz kadrem pokazującym wszystkich ocalałych członków teraz chyba Rebelii (?),
-luki logiczne typu ostatnie połączenie Rey-Ben, jeżeli to była rzeczywiście sprawka Snoke'a, to tej sceny nie powinno być :)
- motyw kasyna i postać Rose, za bardzo spowalniały dynamikę filmu, było za dużo moralizatorstwa, rozumiem, że chodziło o rozwój Fina i pokazanie szerszej panoramy społecznej....
- fakt, że Poe do spółki z Rose i Finem de facto wykończyli rebelię :)
- lot Lei i generalnie okoliczność, że jej postać troszeczkę została jakby odczłowieczona, w sensie wszyscy zaczęli się odwoływać do jej słów, mądrości itd. Stała się symbolem, szkoda że w IX części jej nie będzie,
- umiejętności Rey, które tak gwałtownie się rozwijają bez odpowiedniego treningu.
Na plus:
- Luke, to jest mój Luke :) Nie przepadałam za nim w starej trylogii, teraz go lubię. Doceniam umiejętności aktorskie Marka Hamilla, upadek granego bohatera i fakt, że na własnych zasadach dokonał swoistego odkupienia. Cyniczny, podważający stare prawdy, mający świadomość rozdźwięku pomiędzy legendą, a żywym człowiekiem. Jego teksty były świetne :)
- Poe Dameron, to jakby syn Lei i Hana bez dziedzictwa mocy :) Scena, gdy mówi "za mną" przemawia do mnie, bo widzę w nim Lidera :)
- fakt, że ktoś pomyślał i doszło do poznania się Rey z Poe, czekać prawie 5 godzin by dwójka tak istotnych postaci z punktu widzenia Rebelii wymieniła kilka zdań :P
- pochodzenie Rey. Podoba mi się koncepcja, że moc jest egalitarna. W tej historii jest już jeden bohater- dziedzic uzdolnionego rodu. Nie potrzebuję jego kalki.Rey zmagająca się z brakiem dziedzictwa, potrzebą przynależności, dokonująca własnych wyborów, które czynią ją wyjątkową mi się podoba. Motyw od zera do bohatera, jestem na tak.
- Ben Solo, który nie jest drugim Anakinem Skywalkerem !.Mam świadomość, że to egoista, egotyk, narcyz itd. Jednakże sposób w jaki przechytrzył Snoke'a, jego "program polityczny" zerwania z przeszłością (nie popieram metod) oraz fakt, że stał się Imperatorem, nie ma nikogo nad nim sprawiają, że go doceniam. W pewnym sensie osiągnął więcej niż dziadek, pytanie czy będzie konsekwentny i osiągnie sukces tam, gdzie Anakin zawiódł: przywrócenie równowagi i zdobycie dziewczyny :)
- relacja Ben Solo - Rey. Wielu twierdzi, że w ostatniej scenie w sali tronowej Rey powinna ująć jego dłoń. Dla mnie jest to w tym momencie nielogiczne i przedwczesne. Motywem filmu jest porażka jako najlepszy nauczyciel, zarówno Rey jak i Ben przegrali, bo nie potrafili wyjść jeszcze raz ze swoich stref i spotkać się pośrodku. Każde chciało nawrócić drugie i to miał być warunek konieczny ich bycia razem. Oboje nie wykazali się dojrzałością (którą chyba daje czas) i ich ewentualny sojusz skończyłby się szybką destrukcją. W mojej ocenie oni są skazani na jakiś kompromis, bo do tej pory nie było przynajmniej w filmach tak silnych i równoważnych użytkowników mocy, każde z nich posiada broń masowego rażenia :)
Po tej części nie wiem, w którą stronę to pójdzie (między innymi z uwagi na nieprzewidywalność Kylo Rena), mam pewne podejrzenia, ale zobaczę. W końcu to ma być zwieńczenie sagi Skywalkerów. I chyba czekam na nowe trylogie, które dadzą mi odpocząć od tej patologicznej rodziny :D
Sorry, że się rozpisałam, zapewne oczekiwałeś krótkiej wypowiedzi :P
Na tym forum takie odzywki są niestety normalne i ja juz nawet przestałam reagować bo to nawet szkoda czasu. Przeciez w ogole seriale CW, zreszta w ogole amerykanskie seriale, w ogole cały świat to jedna wielka "pedalska propaganda" i nakłanianie do grzechu.
Ja sie tylko zastanawiam czy skoro Vince mi sie akurat tak srednio podoba, to oznacza ze jestem lesbijką.
Ps. A może robiłas jakies nikczemne rzeczy i to administrator usunął Twoje zacne konto:D:D:D:D
Wiesz, tylko jak pokazują ostatnie wydarzenia w naszym kraju, gdy przestaje się reagować to pewien język wychodzi z cienia i staje się normą, a to tylko początek lawiny;)
Moje konto nie było zacne :p Było mini, mini....
Nie wypowiem się w kwestii Vinca, bo wstyd się przyznać, ale po pierwszym odcinku tego sezonu porzuciłam Arrow i tylko poczytam sobie wypowiedzi innych uczestników by mieć wyobrażenie co się dzieje.
Polecam Altered Carbon (Przetworzony węgiel), myślę że reakcja na ciało protagonisty zgasi w zarodku Twój mały kryzys egzystencjalny :) Wybacz, ale aż mam w tej chwili ten widok przed oczami:D
Choć z drugiej strony uważam Poe Damerona za najgorętsze ciacho/ciasteczko, mimo że nawet nie zdjął koszulki....
"Ps. A może robiłas jakies nikczemne rzeczy i to administrator usunął Twoje zacne konto:D:D:D:D"
Haha, nikczemne rzeczy, @Czarnolas pisze o własnoręcznym usuwaniu konta a tu może chodzić o usunięcie konta przez administrację :D (dżołk)
Cóż, więcej Mściciela już nie zobaczymy (chyba). Odcinek spoko z tym , że Ja ciągle mam wrażenie, iż Ci wszyscy zapychacze typu Wild Dog czy Terrafic to padalce i nic więcej :d Dinah to niezła dupa , więc jej daruje :P
Jestem ciekaw kto jest tym bardzo złym , który przerobił filmik i o czym będzie opowiadał kolejny , chyba już ostatni sezon.
Jeśli miałbym napisać, co jest najsłabszą rzeczą w tym sezonie to przydupasy Olivera i ten cały motyw z rozbiciem drużyny przez takie głupie i zdawałoby się błahe rzeczy. Najbardziej na tym chyba ucierpiał Rene (w tym odcinku nie mogłem go już zdzierżyć.. a tak mało go było, w sumie), później Dinah a na końcu Curtis (bo ten to jedno wielkie yolo a czasami wyskoczy nawet z czymś śmiesznym).
W ogóle fakt, że maja cały czas wielki ból dupy o to, że team Arrow ich szpiegował. Przecież to były względy bezpieczeństwa i nic więcej. Serio tak cięzko im to zrozumieć. I sam fakt, że Rene sprzedał Olivera jak frajer, bo przecież Oliver wcale nie nakręcał sprawy z odzyskaniem praw do syna XD Lepiej wydymać gościa, który tyle dla nich zrobił. Przecież Rene był w dołku to samo Dinah , a Curtis był kompletnie bez jaj - zmianę zawdzięczają całemu teamowi i tyle. Dlatego upieram się, że najlepszym teamem było Felka, Oliv i John + ewentualnie Roy/Thea i tyle. Mam nadzieje, że Roy wróci i pokaże im co to znaczy oddanie dla drużyny. No ale teraz ekipa Outsiderów ma swoją nowa bazę i zespół więc powodzenia :D
Ja w ogole nie moge zrozumieć (często tak w sumie mam z tym serialem) jak ktoś mógł pomyśleć że ta kłótnia dzieci z dorosłymi dla widzów będzie ciekawa. Ewidentnie zamysł był taki żeby widz miał dylemat którą strone wybrać a serio tutaj nawet nie ma sie nad czym zastanawiać. Rene zachował sie jak nadęty ch*j. Zamiast powiedziec Oliverowi od razu że jest akcja, to wolał wyglaszac jakieś słitaśne toasty na jego własnym ślubie, jednocześnie aktywnie uczestnicząc w rujnowaniu mu życia. Nawet jakby musiał zeznawać przeciwko niemu to i tak Oliver by to zrozumiał.
CO ZA IDIOTYCZNY WĄTEK. Czy ten serial nie moze mi dac żadnego oddechu? Czy tu zawsze musi być jakiś idiotyczny wątek?
Ten wątek nie byłby taki głupi, gdyby był dobrze rozpisany i dotyczył lubianych postaci, a nie nowicjuszy. Przecież Curtis to mniej udana kopia Felicity (napisałbym, że męska, no ale jednak ciężko o bardziej zniewieściałą postać), Renee lata z pistoletami jak Diggle i jedynie Dinah się broni, chociaż skoro już BS nie jest do końca zła, to pojawia się alternatywa, że Lauren wróci. Jeden jest bezużyteczny i jest w serialu tylko i wyłącznie dlatego, żeby stacja mogła się pochwalić homo-afroamerykaninem, drugi tak jak piszesz sprzedał Olivera a potem sam miał pretensje, że go szpieguje, a Dinah spotykała się z wrogiem za ich plecami. Parodia.
Taka kłótnia i rozdzielenie się na 2 teamy miałaby sens, gdyby w drugim zespole znalazła się Thea, Roy + może Merilyn?
No ale mamy to co mamy i Curtisa z oczywistych powodów twórcy nie uśmiercą, a reszta... cóż, pożyjemy zobaczymy, ale myślę że lepiej nie będzie i chyba trzeba będzie porzucić ten serial.
"Ewidentnie zamysł był taki żeby widz miał dylemat którą strone wybrać a serio tutaj nawet nie ma sie nad czym zastanawiać."
Prawda - te słynne komiksowe (ze słyszenia lub filmu Marvela :D) 'civil warsy' wśród bohaterów ale tutaj nie ma nawet żadnego startu, aby kibicować tej drugiej stronie.. tej naprzeciwko Olivera. Bo z czym do ludzi..
Wystarczy spojrzeć na Roy'a , który wiele zawdzieczał Oliver i nawet dał się "uśmiercić" w imię przyjaciela. Jeden człowiek ma więcej charakteru i wdzięczności, niż cała banda na siłe wepchniętych przydupasów.
Możliwe, że jakby twórcy inaczej to rozegrali np. podział drużyn wyglądał by inaczej, jak Oliver ma konflikt z Digglem, Felka i Curtis do podziału (komputerowiec na drużynę :D), Dinah i Rene też jakoś rozdzielić (może przy okazji wpierdzielić (:D) do drużyny ponownie Thee i wraca Roy, który też do którejś drużyny dołącza) to może (podkreślam: może) dało by się jakoś kibicować i jednej drużynie (bo Oliver) i drugiej drużynie (bo Diggle), i widz miałby dylematy..
w takiej sytuacji było by to o wiele ciekawsze. Zakładając, że Rene, Felka i Oliver vs Diggle, Dinah i Curtis. Myślę, że Rene wybrałby Olivera na wzgląd przez pomoc z synem, a Dinah Diggle ponieważ sądzę, że John jest jej bliższy jako przyjaciel. I wtedy można mówić o ciekawym rozłamie , który nie jest jednostronny, bo co jak co ale Diggle to bardzo istotna i rzeczowa postać w serialu od samego początku. Jeszcze jakby ktoś w konsekwencji zginął, to już w ogóle mamy sztosik na koniec sezonu i czekamy niecierpliwie na kolejny :)
Z tymi zdradami i śledzeniem jako powodem rozbicia na 2 to faktycznie było słabe. Ale w tym odcinku był już ciekawszy temat ukazujący różnicę zdań. Dinah zadała kluczowe pytanie Oliemu i Digglowi - co wy byście zrobili gdyby chodziło o Felkę lub Laylę?
Po usłyszeniu tego pytania zagradzajacy jej wcześniej drogę Oliver bez słowa się usunął na bok :)
To akurat było mistrzowskie i w sumie Dinah miała pełną rację. Ile było takich akcji, że chłopaki rzucali wszystko dla swoich partnerek? No właśnie :)
Nic dodac nic ująć. Tutaj nawet nie ma argumentów do tego, aby chociaż przez chwilę się zastanowić nad wyborem, który jest z góry wiadomy. To już nawet spór pomiędzy Oliverem a Digglem w 3 sezonie miał więcej sensu, bo tam jednak chłopaki pracowali już ze soba jakiś czas i mieli do siebie mega zaufanie. Mimo wszystko Oliver musiał jakoś (banalnie oczywiście) poudawać tego złego i robił to w dobrej wierze.
Odcinek był głupi.
Tortury Anatollego to jakas kpina. Gościu wyglądał tak samo przed nimi jak i po a na końcu zastawili go do przywiązanego krzesła aby se uciekł lub ktoś go uratował. Nie mogli tam już go zabić skoro im nie był potrzebny ? Jakby głowe mu odcieli to raczej by sie nie zregenerował.
Akja z Laurel i Lancem na co komu ? Ile razy mamy przerabiać ten sam wątek i to dosłownie. Spotykają się a ta do niego " Nie mamy o czym gadać" To po co go śledzisz kretynko !
Po co ten podział drużyn skoro pracują za każdym razem ze sobą?
Felka zgaduje se hasło do serwerowni Caydena Jamesa bo tak bo w sumie czemu nie ......
Na + Sceny akcji i "śmierć" Vinca ? Jakoś czuje że twórcy i tak go z dupy przywrócą.
No i o ile zakład że Dinah nie zabije Lauren ? Przejdzie nagle wewnętrzną przemianę typu ' nie jestesmy tacy jak oni , my nie zabijamy bla bla bla '
Nie rozumiem czemu ludzie nie zwracają uwagę na takie szczególy które mimo wszystko psują odbiór odcinka.
Odcinek był daleki od bycia dobrym.
Odnośnie tortur - najpierw pokazali scenę, jak mu się skóra regeneruje a później widz miał się domyślać, jak one wyglądały. To, że był zregenerowany na koniec miała właśnie sugerować pierwsza scena z tortur. Jeśli bym się tutaj czegoś przyczepiał to tylko tego, że było za mało brutalnie bo nic w zasadzie nie pokazali (ale to serial CW, nigdy nie oczekuję takich rzeczy a i tak w s5 przeszli samych siebie) i że łopatologicznie widza potraktowali z tą sceną z regeneracją naskórka Vigilante. Dodam, że wg mnie scena nie miała służyć pokazywaniu samych tortur (coś, co pokazali w s5 przy torturach Olivera, które służyły do pokazania złamania Olivera przez Promka) a użycia podstępu Caydena do sprawdzenia, czy Vince faktycznie taki niewinny. Tu nigdy nie chodziło o ich pokazywanie.
A Krew ktora mu leciała [prawdopodobnie] z ran to też sie rozpłyneła sama z siebie ? Czy przestępcy byli tak uprzejmi że mu ją wytarli i go umyli ładnie ? Rany powinny sie zagoić a twarz cała zakrwawiona nie uważasz ?
Stary jak ja oglądam dany odcinek to chce uwierzyć w historie mi przedstawianą, no bo po co oglądamy filmy/seriale ?
A jak nie dba sie o takie szczególy to po co tak po łebku na odwal sie robić odcinek ? Czujesz wtedy brak zaangażowania w produkcje przez twórców. Skoro oni o to nie dbają to czemu ja miałbym ją oglądać i poswiecać jej mój wolny czas ?
Krew mu magicznie znikała czy jak to nazwać przy regeneracji więc logicznym wydaje się, że się "rozpłynęła" po jakiejkolwiek akcji z torturami. Jak napisałem, pierwsza scena tortur z 'leczeniem naskórka' to łopatologicznie pokazała więc nie wiem, dlaczego miałbym się czepiać, że Vince nie miał krwi na twarzy. Zresztą to koleś, którego rany się regenerują. Gdybyś napisał, że powinien mieć na ciuchach to pewnie przyznałbym rację..
Ta pierwsza rana która pokazali to ona w pełni w cgi była zrobiona. Nawet krwi tam nie było. Więc co mam uwierzyc żę kazdą rane jaką mu zadali nie leciała z niej krew ?
"Gdybyś napisał, że powinien mieć na ciuchach to pewnie przyznałbym rację.." Sam się pogrążyłeś tym tekstem bo własnie przyznałeś mi racje xD.
Ta pierwsza rana z cgi też miała krew, która magicznie znikła więc nie powinien mieć 'twarzy całej zakrwawionej', sam tak napisałeś a tekst o ciuchach był odpowiedzią na Twoje zapytanie:
"Rany powinny sie zagoić a twarz cała zakrwawiona nie uważasz ?"
Zwróciłeś uwagę na twarz a przecież problemem powinny być ciuchy w takim wypadku skoro na ranach krew mu znika - na ciuchach, logiczne, nie powinna.