niedawno zaczalem ogladac drugi sezon Arrow i w miare wszystko wydaje sie ok jednak troche
smieszy i zniecheca mnie fakt, ze od momentu w ktorym Oliver dowiaduje sie o tym ze sara jednak
zyje przy praktycznie kazdym spotkaniu czy to z Laurel czy z jej ojcem ktos wspomina Sare. Troche
to dziwne i wedlug mnie sztuczne bo praktycznie przez caly sezon 1szy i poczatek 2go o Sarze
mowilo sie sporadycznie w zasadzie raz na kilka odcinkow a teraz gdy nagle widz dowiaduje sie o
tym, ze jednak przezyla kilkakrotnie w jednym odcinku ktos o niej wspomina... Troche to sie robi
smieszne. Co o tym sadzicie ?
To byłoby znacznie lepsze gdyby Oliver dowiedział się o tym w mieście, nie na wyspie. Ilekroć z kimś o niej rozmawiał to widać było że jest mu ciężko. A tu się okazuje że on od dawna wiedział.
[Spoilery dotyczące 1 sezonu]
Trochę podobnie jest z tym ojcem Shado. Oliver cały czas powtarza że tyle go nauczył, że tyle mu zawdzięcza, że czci jego pamięć nosząc ten kaptur... kiedy on prawie nic dla niego nie zrobił! To prawda, dwa razy uratował mu życie ale tak to prawie nigdy się nie widzieli, nie nauczył go niczego, nie nauczył go walczyć, nie nauczył go strzelać z łuku. Nauczył go tylko zabijać ptaki i przyrządzać jakiś specyfik leczniczy. Oliver siedział przez 5 lat na tej wyspie, od przybycia Olivera ojciec Shado przeżył może niecały miesiąc w tym spędzając tylko 2-3 dni z Oliverem.