jak wasza ocena odcinka??
największy plus - powrót Slade'a, mimo że krótki :P
Dziękować dobrzy ludzie za polecenia - w sumie zachęciło mnie, że ludzie odpowiedzialni za Lost (mój nr1 wszech czasów jeśli chodzi o seriale) robią OUAT :)
Poza tym na 3 odpowiedzi dalej to samo: 1 za Grimm, 1 za OUAT, a jedna odp. na 'oglądanie zrywami' (Czarnolas, w tej chwili wymiatasz xp) co daje remis xD
Nie wszystkie sceny musiałyby być nieprawdziwe. Tylko te z Oliverem. Mogłaby być taka mieszanka prawdy z halucynacjami Olivera.
Może i tak. Twoja teoria jest intrygująca i w pewien sposób tłumaczyłaby nieścisłości w fabule np. <motyw ratunku dla Malcolma>. Obawiam się jednak, że byłaby to nieco zbyt skomplikowana konstrukcja dla scenarzystów Arrow (ok, kłania się finałowy odcinek zeszłego sezonu). To prawda, że reakcja Thei na prawdę jest wyjątkowo pro na rzecz brata, jeśli zestawić to np z reakcją Quentina na kłamstwa Laurel. Sądzę jednak, że w tym sezonie już tyle było komplikacji, gmatwania wątków, że nadszedł czas ich stopniowego rozwiązywania. Poczekajmy do środy i kolejnego zapowiadanego zwrotu akcji :)
Na marginesie mam wrażenie, że ostatnio jest bardzo mało spoilerów dotyczących przyszłych odcinków ?
Jest sporo spoilerów do odcinków 3x17, 3x18, nawet 3x19, ale do 3x16 nie ma prawie wcale. To odcinek po wielkiej zmianie w 3x15 pewnie dlatego tak pilnie ukrywane są spoilery. Te późniejsze spoilery mogą być podstawą do licznych domysłów, ale jak nie wiadomo co się wydarzy w 3x15 i 3x16 wszytko można źle interpretować.
Teoria polega na tym, że Oliver naprawdę umarł w 3x09, a sceny z nim z kilku ostatnich odcinków są jedynie jego halucynacjami. Wszystko ma związek z Lazarus Pit. Tak w skrócie.
Zanim ją skonkretyzowałam widziałam podobne domysły innych widzów. To tylko teoria. Wynikła przede wszystkim z powodu "przemieszczającej się" rany Olivera, co jest mi solą w oku. :D Nie rozumiem dlaczego tak podstawową sprawę potraktowano z taką niedbałością.
Jakie logiczne? Wchodzę na główna twój post i od razu pisze ze Slade się pojawił. Ne wchodząc w posta no to chyba nie halo?
czyli nie oglądasz wcześniej zwiastunów odcinków tak?/ to proponuję abyś nie wchodził przed obejrzeniem odcinka na forum Arroww ogóle bo potencjalnie wypowiedź każdej osoby może ci zaspoilerować gdyż wszyscy tutaj wiedzieli że Slade ma się pojawić w tym odcinku :) od kilkunastu tygodni było o tym huczno ;P
Jeżeli w tytule jest spolier czy coś podobnego to to się zaznacza. Ne będę sie jednak kłócił bo Ne.ma o co. Pozdrawiam
no pewnie że nie ma :P drobna niedogodność i tyle :) po prostu przedstawiłam Ci mój punkt widzenia. pozdrowionka również
hehe jeśli nie obejrzałeś 14 odcinka i wchodzisz w temat "wrażenia po 14 odcinku", to chyba zdajesz sobie sprawę, że jest naszpikowany spoilerami:) jeśli nie, to cóż, brak mi słów:)
Kolejny solidny odcinek, poprzedni uważam za lepszy, ale temu też nic nie brakowało. Trochę plusów, trochę minusów, to co zawsze.
Na plus:
- odwrócenie miejsca akcji teraźniejszość/wyspa, przeszłość/SC - jak wydawało mi się fajnym pomysłem, tak po obejrzeniu odcinka nie zmieniłam zdania.
- Flashbacki (chyba największy plus obok Slade'a) - poznaliśmy trochę przeszłość innych postaci. Świetnie nawiązywały do tego, co widzieliśmy w pierwszym sezonie i to na jakim etapie życia pierwszy raz wszystkich spotkaliśmy. Wiedzieliśmy np., że detektyw Lance miał problem z alkoholem po śmierci Sary i zobaczyliśmy w miarę dokładnie co się z nim działo. Theę też poznaliśmy w jednym z pierwszych odcinków jak z koleżanką przygotowywały co nieco do wąchania. Teraz wiemy, że nie był to jednorazowy przypadek, a problem z dragami Thea miała już od dłuższego czasu. Diggle też nie miał lekko jako ochroniarz, zobaczyliśmy też Andy'ego po raz pierwszy. Laurel idealnie jak z pierwszego sezonu - dopiero zaczyna romans z Tommym i do tego strasznie sarkastyczna. No i oczywiście Oliver - coraz bliżej jest tego, aby bez skrupułów zabijać - czyli taki, jaki był w pierwszym sezonie. A jeszcze kilka odcinków temu miał problemy z torturowaniem a teraz zabił dilera bez większego problemu. Może to, że zagrażał jego rodzinie ułatwiło mu sprawę. I chyba wiemy co w końcu przydarzyło się dziecku Maseo i Tatsu.
- Slade - postać tak fantastycznie zakorzeniona, że jak tu się nie cieszyć z jej powrotu. I pomimo tego, że jest zamknięty, jego plan odebrania wszystkiego Oliverowi realizuje się. Świetna scena. Slade doskonale trafia w sedno sprawy.
- Thea ćwicząca z Oliverem - wyjaśniono nam jak to się stało, że Thea tak szybko nauczyła się walczyć - Malcolm to świetny nauczyciel! Proste, ale jak podbudowało to realizm. I od dłuższego czasu mam poczucie, że szybka nauka Thei jest bardziej wiarygodna od nauki Laurel, choć obie we wcześniejszych sezonach pokazywały pazur - Laurel np. jak obezwładniła ochroniarzy w klubie w I sezonie i z resztą parę razy walczyła w swoim mieszkaniu, ba, raz nawet skorzystała z shotguna. Thea też - w 2 sezonie chyba popisała się celnością rzucając butelką w jakiegoś oprycha i pociągnęła za spust celując w Malcolma w końcówce 2 sezonu. Przebiegłość Thei też niczego sobie.
- Malcolm uwalniający Slade'a - przed odcinkiem myślałam o tym jak Slade mógłby uciec i to, że to Merlyn go wypuścił jest rozsądne, mimo pokręconych motywów jakie temu towarzyszyły.
- Thea dowiadująca się, że to ona zabiła Sarę - spodziewana przeze mnie reakcja - trochę ją poniosło, ale w końcu dowiedziała się, że zabiła "bliską" jej osobę. Skończyła się sielanka tatuś/córeczka, ale to dobrze. Malcolm to intrygant i manipulant, trzeba na niego uważać.
- I na koniec tekst Maseo do Olivera, że zielony kaptur to żadne przebranie.
Plusów mnóstwo, ale i minusów się trochę nazbierało, jedne większe drugie mniejsze:
- Peruka Olivera - jakie to okropne było i do tego ta bejsbolówka, no tragedia...
- superwięzienie a tak łatwo można do niego wejść i z niego wyjść. W tym drugim przypadku wystarczy być kobietą z chudą ręką
- Przemieszczone ramię Thei - jak miała za krótką rękę to nie mogła wziąć, nie wiem, but albo co i trzepnąć ten grzybek
- Oliver chodzi niezatrzymywany na imprezę dla bogaczy – ochrona była więc i jakieś sprawdzanie tożsamości pewnie też.
- Idealny w każdym momencie timing Merlyna - ten to wie, kiedy jest idealny moment na wszystko. W tym odcinku zadzwonił do Olivera zaraz po tym jak ten wrócił z celi Slade'a oraz już pod koniec odcinka jak Oliver i Thea rozmawiają, że potrzebują Merlyna by pokonać Rasa i bum... pojawia się Malcolm. Może to jego wślizgiwanie się w zawsze idealnym momencie ma na celu podkreślenie jego przebiegłość.
- "spotkanie" Olivera i Felicity - bardziej +/- gadanie do siebie jak najbardziej pasuje do F., ale gadać do zdjęcia nieżyjącego faceta...
"I chyba wiemy co w końcu przydarzyło się dziecku Maseo i Tatsu." - co? bo chyba coś mi umknęło?
Gdy na aukcję wpada Oliver i China White zaczyna uciekać to wtedy mówi do kogoś tam obok: "Make the call. Find me the Yamachiros. They die tonight". Z tego wnioskuję, że Tatsu z synem będą w tarapatach i być może to China White jest w jakiś tam sposób odpowiedzialna za śmierć dzieciaka - oczywiście nie wiemy czy nie żyje i tą moje spekulacje.
A mi się odcinek bardzo podobał. Po raz pierwszy od kilku odcinków naprawdę czułam, że to jest ten sam serial, który tak mnie wciągnął w 1 sezonie. Retrospekcje bardzo dobre, fajnie było zobaczyć Tommy'ego, nawet Laurel była mniej irytująca tam niż jest w teraźniejszości. Guggenheim mówił coś o tym, że dowiemy się w tym odcinku kiedy Oliver się zakochał w Felicity... jak to miała być ta scena w QC to tego nie kupuję. Podobnie jak tego, że Oliver wszedł do biura swojego ojca i nikt go nie rozpoznał. Przecież tam muszą być wszędzie kamery. Na mieście też oczywiście nikt nie rozpoznał jednego z najpopularniejszych ludzi w mieście.... Oczywiście jeszcze John i Andy - cieszę się że mogliśmy w końcu ich zobaczyć.
Jeśli chodzi o wyspę, to dla mnie Willa Holland wygrała ten odcinek. Thea była niesamowita. Jeszcze kilka odcinków temu nie lubiłam tej postaci, ale teraz naprawdę zaczyna mi się podobać. Reakcja gdy Oliver jej powiedział, że zabiła Sarę rewelacyjna. I wbrew temu, co mówi Slade, Thea jeszcze nie jest stracona. Współpraca rodzeństwa Queenów była naprawdę dobra, fajne były te sceny walki na początku. Śmiać mi się chciało, jak Thea mówiła Oliverowi że nie ma już między nimi sekretów. No cóż... ;)
Slade jak zwykle genialny. Bez mirakuru to jednak zupełnie inny przeciwnik. Może nie było go dużo (mam wrażenie, że producenci chcieli zbyt wiele wątków upchnąć w jeden odcinek), ale zawsze dobrze go zobaczyć. Dobra była ta scena z Oliverem, gdy już zamknął go. "Ile osób może stracić Oliver Queen aby nie było już więcej Olivera Queena?" Mocne. W sumie to dość przekomiczne, że nawet villain mu to mówi. Przez to zaczęłam się zastanawiać znowu nad moją teorią, że ktoś z Teamu Arrow umrze w 3x18 (zwrot akcji, wczoraj zdjecie Amella "for the very last time", tytuł 3x19 to "Broken Arrow"). Coś dużego się wydarzy. Stawiałabym na Felicity, ale gdyby zabili jej postać, to chyba by wybuchły zamieszki ;) No chyba że właśnie po tym zostanie użyty Lazarus Pit.
A sam odcinek 8/10. Nie mogę się doczekac następnego, w promo wiele nie zobaczyliśmy, a że będzie Nanda Parbat, Ra's al Ghul, team Arrow z akcją ratunkową.... dobrze że czekamy tylko tydzień, bo będzie się działo. Choć pewnie znowu nam takim cliffhangerem dowalą, że przez miesiąc będziemy to przeżywać :)
No jakby Ras zabił Felicity to już by go nic przed Oliverem nie uratowało, a wątek że Felicty zmartwychwstaje w JŁ byłby epicki.
Niezły odcinek. Duuuużo lepszy od 12 i trochę gorszy od 13 ;)
Plusy
- flashbacki Olivera (Felicity)
- wyjawienie sekretu Thei
- Slade (mimo, że walka z nim była kiepściutka)
Minusy
- Ucieczka z celi (wystarczy mniej jeść i nie robić więziennych pompek aby uciec z więzienia ARGUS-a)
- walka ze Sladem
- Laurel pouczająca ojca
6/10
Najlepszy odcinek od bardzo dawna, ze znikomą rolą całkowicie zbędnej dla mnie Felki, powrót Slade'a czyli po bohaterze tytułowym najlepszej postaci w tym serialu wypadł znakomicie, szkoda tylko, że znów siedzi, marzyłbym sobie jakiś połączenie sił Arrowa i Slade'a do walki z Rasem. Nareszcie ciekawe retrospekcje, bo hongkong był nudny do bólu i ciekawie zapowiada się konflikt Laurel z tatuśkiem. Oby więcej takich odcinków!!
Miałem zapisane w notatniku odczucia po odcinku więc rzuciłem okiem wcześniej na temat i muszę przyznać, że poniekąd mógłbym podpisać się pod postami Czarnolas i bambi - w każdym z nich jest coś, z czym mógłbym się zgodzić odnośnie tego odcinka.. tego jakże ciekawego do oceny np. z jednej strony 'powrót' Slade'a który tak naprawdę służył czemu innemu i nie wydaje się takie świetny jak na pierwszy rzut oka wyglądało itp.itd.
Dobra, to sobie napisałem:
Ok, powiedziałbym, że średni odcinek ale nic ponadto i to zasługa w zasadzie gościnnego występu Slade'a. Szkoda jedynie, że jego postać bardziej posłużyła aby rozwinąć mocniej wątek na linii Oliver - Thea - Malcolm aniżeli cokolwiek innego (myślałem, że może na końcu jednak ucieknie albo coś w tym stylu, że mówi do Olivera, że jeszcze powróci i zostawia ich w jakimś badassowym stylu). Mimo to fajny był ten gościnny występ i od razu miałem uśmiech od ucha do ucha gdy zobaczyłem w napisach 'quest star' Manu Bennet :D Slade nawet wspomniał o Felicity co tylko potwierdza to, co MOGŁO wydawać się nie potwierdzone: pod koniec s2 było widać, że Olie z Felką są ku sobie itp., a wywód Slade'a na koniec tego odcinka to w zasadzie potwierdził (jeśli ktoś nie był tego pewien).
Oliver w retrospekcjach w Starling City.. no cóż, fajnie było zobaczyć starych znajomych, zwłaszcza Tommy'ego, ale jasna cholewa, brakowało choćby Moiry do kompletu zwłaszcza, że była to świetna okazja na gościnny występ aktorki.. No i.. czy tylko ja miałem wrażenie, że to wszystko było na siłę i takie pompatyczne? :/ Nie podobało mi się nic a nic..
Aha, oficjalnie to stwierdzam i potwierdzam: Slade w 'Arrow' jest mistrzem one-linerów, bez dwóch zdań! (pierwszy z brzegu przykład z tego odcinka (nie sławetne "I keep my promises, kid"): "Welcome home" xD).
Aha2, teraz już wiem czemu służyło przeciąganie na siłę 'kłamstewka' Laurel.. w zasadzie nie mówienia na siłę o śmierci Sary swojemu ojcu.. miała być WIĘKSZA drama, za przeproszeniem ja pierd*le, hahaha xD
Ja powiem tylko że Oliver i Slade tworzą świetny duet - b. fajnie się ich razem ogląda, fajnie byłoby zobaczyć chłopaków w jednym teamie :)
Oj tam, Malcolm wybił ludzi z jednej dzielnicy miasta a teraz Oliver jest z nim po jednej stronie mocy :D Ale poważniej: też tam myślę, zbyt osobiste porachunki ich dzielą i jeśli Slade znów pojawi się w serialu, to jako przeciwnik i nic więcej :)
Taka głębsza współpraca obu panów była by możliwa chyba tylko w sytuacji,gdyby Slade po wyleczeniu z mirakuru "obudził się " jako stary Slade sprzed mirakuru,świadom swoich czynów i tego,co zrobił Oliverowi.Zaczął by go szczerze przepraszać i próbował mu zadośćuczynić itd. to może coś by z tego było,ale on,nie dość,że nie okazał skruchy,to nadal mu groził i nadal grozi.
A z Malcolmem,to czuję,że Oliver się rozprawi zaraz po tym,jak skończy sprawę z Ligą,albo nawet wydyma Malcolma (nie piszę dosłownie,odnoście Barrowmana) i sprzeda go Ra'sowi.Jak widzieliśmy,Thea nie uroni po nim nawet łezki.Ale znając Malcolma,to pewnie ma już na to jakiś zapasowy plan.Kiedyś pisałem,że to Slade stanie się Normanem Osbornem Olivera,ale teraz wychodzi na to,że chyba będzie nim Malcolm i coś mi się wydaje,że jego historia jeszcze się nie skończy i będzie cyklicznie powracał z nowymi planami.Może nawet kiedyś sprzymierzy się ze Slade'em,skoro nie miał skrupułów,by go uwolnić,nie mając pewności,czy rodzeństwo Queen wyjdzie z tego cało.
Bo ja wiem.. Slade już nie ma pretensji o śmierć Shado tylko o to że Ollie mu od razu nie powiedział.
Całkiem długo na tej wyspie nie atakował.
Nie zabił Olliego (znów) ani Thei - tylko zamknął w celi.
Nie poszedł do samolotu (jak powiedział) tylko najwyraźniej czekał na nich przed więzieniem i śledził.
Nie zastrzelił Thei i nie zrobił jej krzywdy w tej bójce.
Także.. perspektywy są, moim zdaniem ;)
Z jednej strony możesz mieć rację,a z drugiej,to sam mówił,że ich nie zabije,tylko podłoży czyjeś trupy razem z dowodami ich śmierci,a oni będą gnić na wyspie.Tylko że znowóż,to rzeczywiście jakoś tak brak było u niego konsekwencji w działaniu,że nie pomknął od razu do tego samolotu,tylko się bawił w podchody,jak by wiedział,że młody zaraz zwieje.Ale jak pisałem,ten odcinek był kolejnym zapychaczem,żeby jakoś odhaczyć poszczególne epizody do chwili rozgrywki z Ra'sem,a że dali Slade'a,to nawet lepiej,bo mimo,że tak jak w poprzednich kilku odcinkach nie działo się nic szczególnego,to jednak dzięki niemu oglądało się bardzo dobrze.Takie małe przypomnienie ze strony twórców,że jest,ma się dobrze i kiedyś tam może coś z nim stworzą.
Z Malcolmem faktycznie może tak być - Oliver wie, że nie może sobie pozwolić aby Merlyn hasał sobie gdzie chce bo znów wywinie mu taki numer jak z Theą zabijającą Sare pod wpływem dragów. Tutaj przypominam sobie, jak Merlyn na początku sezonu powiedział do Olivera że ten go nie zabije, bo jest ojcem Thei - pewnie to prawda więc ja bym postawił na więzienie na wyspie, obok Slade'a i Boomeranga pewnie znalazłaby się cela i dla Malcolma. Zabicie go 'po raz drugi' byłoby trochę na wyrost.. xd
Odcinek mi się podobał, bo obecność Laurel była minimalna. Poza tym w retrospekcjach mnie, aż tak bardzo nie irytowała.
Zastanawiam się jak mam rozumieć zdanie wypowiedziane do Thei przez Olivera podczas "treningu": Nauczyłaś się tego w dziewięć miesięcy?
Jego mina mogłaby sugerować podziw, zaskoczenie, ale też konsternację. Poza tym Thea niedawno została prawie pokonana przez żołnierzyka Ra's al Ghula, więc, aż tak dobra nie jest.
Wątek z "barkiem" był wg mnie absurdalny, bo raczej ręką nie mogłaby ruszać. Poza tym potem Oliver raczej jej go nie nastawiał...
Podobały mi się retrospekcje. Sądzę, że był to odcinek, w którym retrospekcji było najwięcej.