Miałem napisać jakiś komentarz, ale nie kopie się leżącego...
Jedyna pociecha - co raz bliżej końca!
Miałem to samo, w sensie: wszedłem na forum w sobotę bądź niedzielę, nie ma tematu do odcinka to pomyślałem: nikt nie zakłada dla takiej słabości. Sam też nie miałem zamiaru.
Ale skoro już piszę: co to k*rwa miało być? XD Jedna z najlepszych rzeczy w serialu była dla mnie zawsze relacja Olivera z Johnem a tutaj okazuje się, że byle nie przywdzianie 'kaptura' i wychodzą wszystkie animozje Diggle'a wobec Queena. Czyli skoro te popłuczyny z Rene na czele miały się z koziej trąbki odwrócić od Olivera to czemu nie zrobić tego samego z Digglem z powodu głupiej wręcz błahostki. Nigdy nie przejdzie mi (i nie przeszłoby.. aż do tego odcinka), że John zbulwersuje się na Olivera bo ten mu obiecany kaptur nie oddał zwłaszcza, że Oliver wspiął się na wyżyny z tym swoim przepraszaniem. A teraz, podobnie jak z Rene i ekipą, za przeproszeniem z dupy wyczarowano argumenty Johna wobec Olivera. A jeszcze śmieszniejsze jest to, że John sam w odcinku zdał sobie z tego sprawę XD Wiem, że scenarzystom pewnie chodziło o to, aby pokazać, że Diggle po prostu 'pękł' z powodu tego, że nie będzie GA i że nie będzie miał konkretnych argumentów to trzeba zrobić z niego gówniarza, który obraża się na Olivera z byle jakiego powodu 'bo tak' i jeszcze próbuje udawać, że ma rację (ten argument na koniec całej tej 'jatki' Johna do Olivera można podsumować w sumie tak: 'wiesz, masz rację ale nie masz racji').
Nie wiem co z tego wyniknie, kiedy Oliver został sam z Felką i co zrobią z Digglem w ARGUS ale.. ale jeśli tego nie naprawią na koniec sezonu to nie wyobrażam sobie oglądać s7 bez tej wspaniałej trójcy. Przed sezonem spodziewałem się, że może Diggle zginie pod koniec sezonu dlatego tak hajpują to przywdzianie przez niego kaptura a tutaj proszę: wszystko to służyło tylko temu.. czemuś, co w odcinku miało miejsce. Szczerze? Największe fochy i to uzasadnione Diggle miał w przeszłości, jak np. akcja z Ra'sem i Oliver, który nic nikomu nie powiedział i nawet naraził dziecko Johna. Było to zrozumiałe, że John się będzie cholernie fochał na Olivera. A tutaj? No właśnie. Smutne to to :(
btw. wisienką na torcie był John "ale nie, podsłuch/śledzenie drużyny było złe" xD
Arrow jest "pase":p Obecnie Legends of Tomorrow rządzą Arrowherse; )
Nawet Sara ma lepsze mowy motywacyjne niż Oliver. Serio!!!!!!!!
I tylko Kid Flash psuje ten uroczy/zabawny obrazek:(
I kto by pomyślał jeszcze przy marnym s1 LoT, że ten serial 2 lata później będzie chyba się najlepiej oglądało ze wszystkich seriali Arrowverse.. Rulorze :D
I jeszcze bojkot FW: zmieńcie profile!
Beebo loves you:)
Ja osobiście uważam, że aktorka od Sary jest najgorsza w LoT (kilka jej "popisów" aktorskich w drugim sezonie Arrow przeszlo chyba do historii jednych z gorszych EVER ) ale w LoT nauczyli jej się używać w odpowiedni sposób. Czyli przestali jej wkładać w usta jakieś przydługie patetyczne teksty. Teraz dają jej rzutkie jednolinijkowce i fajnie sie to ogląda. Scenarzyści którzy umieją wyciągać wnioski, łałłłłłłłłłłł, marzenie.
https://78.media.tumblr.com/5844c4cdcbb48acfb45d7521db145ef8/tumblr_p0kb2r6WS91r gpubao4_540.gif
Ale ma dobrą chemię z postacią Avy. Wątek lesbijski w tym serialu jest dla mnie zdecydowanie lepszy od analogicznego w Supergirl. Od niechęci po akceptację i zrozumienie :P
Ej, ostatnia przemowa była patetyczna.
Uczynienie z Sary kapitana było jedną z lepszych decyzji scenarzystów. Ona ma posłuch wśród członków drużyny i to widać :D
Czy Wy naprawdę uważacie, że LoT trzyma Arrowverse? Finałowy odcinek i akcja z Beebo to było jakieś nieporozumienie. Bardzo lubię ten serial i uważam, że zdecydowanie poziom od pierwszego sezonu wzrósł ale i tak za wysoki nie jest. Ogólnie teraz seriale Arrowverse nie są w najlepszej formie
Napiszę tak, Arrow nie oglądam, próbowałam wrócić, ale nie. Flasha oglądam co kilka odcinków, Supergirl mnie męczy. Black Lightning (?) nie widziałam, nie wypowiem się.
LoT daje mi zabawę i często się na nim śmieję, jest dużo nawiązań do popkultury i zabawy konwencją. Serial nie traktuje siebie serio i to widać. Akcja z Beebo mnie zaskoczyła, ale później potraktowałam ją jako pastisz. W końcu czym innym może być starcie antycznego Demona z Maskotką (miałam wrażenie, że widzę sceny z Kung-fu Pandy) ? Podobnie na początku sezonu: wielkie zagrożenie, a Legendy się zaczynają śmiać, bo co to jest w stosunku do ich poprzednich doświadczeń ?:P
Gdy Legendy idą w stronę powagi, to odcinki są trudne do oglądania. Scenarzyści mają tendencje do patosu.
Serial odnalazł się w nowej komediowej konwencji i dlatego go oglądam :)
"LoT daje mi zabawę i często się na nim śmieję, jest dużo nawiązań do popkultury i zabawy konwencją. Serial nie traktuje siebie serio i to widać. Akcja z Beebo mnie zaskoczyła, ale później potraktowałam ją jako pastisz."
Lepiej się tego ując nie da :) Najbardziej właśnie podoba mi się, że produkcja nie udaje tego, czym jest, wyciągnięto wnioski, widać, że twórcy w zasadzie co odcinek zabawiają się z odniesieniami do wszelakiej popkultury. I również zgadzam się z tym, że gdy Legendy idą w stronę powagi to ciężko sie wtedy to ogląda ale gdy serial nie udaje tego, czym jest - świetnie się ogląda i można pośmiać. Dlatego też nie należy LoT oceniać przez pryzmat 'serialu dramatycznego' jak np. Arrow czy Flash (chodzi mi tylko jak CW kwalifikuje oficjalnie seriale) bo przestał nim być i wyszło mu to tylko na dobre.
Że jaaaaaaaaak? Przecież cały 3 sezon jest w takim klimacie. Damien Darhk, który w Arrow grał badassa, w tym sezonie Legend odgrywał scenki torturowania i terapie psychologiczne :D To trochę tak, jakby zarzucać Deadpoolowi, że główna postać nie jest poważnym, smutnym bohaterem, tylko sobie śmieszkuje.
PLOT OVER CHARACTER x 1000000000000
John musiał zasponsorować kolejny głupawy wątek i zachowac sie w ogole niezgodnie ze swoim charakterem i logiką serialową. To nie jest John którego znam i próbuje zapomnieć o tym odcinku.
Dla mnie wisienką na torcie tego badziewnego sezonu jest Black Siren która została prawnikiem w godzine. Mniej więcej tyle samo czasu potrzebowała oryginalna Laurel żeby zostać Czarnym Kanarkiem lol
Ogólnie ten sezon jest na prawde kiepski Plus jest taki, że napotkałam na jakieś plotki że spora część scenarzystów ma odejść po tym sezonie, co jest chyba najlepszą rzeczą jaka sie temu serialowi może wydarzyć. Ci obecni chyba upadli na głowę i wydaje im się, że piszą dzieło sztuki, kiedy w rzeczywistości piszą dla CW. Dzieci, zejdzcie na ziemie.
Tak jak ja - mi to po prostu nie pasuje do Johna jakiego znam od, jasna cholera, 5 lat! (6 ale teraz wychodzi na to, że nie całkiem..). Jeśli koniecznie chcieli Johna usunąć z ekipy to można było ku temu wymyślić naprawdę coś mocnego - coś, co John nie byłby w stanie przenieść do porządku dziennego po jakiejś tam właśnie akcji Olivera (np. właśnie narażenie jego rodziny przez Olivera bo brak zaufania, niedopowiedzenia itp.itd.). Coś, co pasowałoby do Johna. Ale skoro Rene i spółka za przeproszeniem z dupy strony sobie odeszli to czemu nie iść za ciosem i Johna tez się pozbyć w głupawy sposób. I jeszcze niech sobie przypomnę, jak na początku tego sezonu był któryś odcinek, kiedy Diggle mówi do Olivera, że 'zawsze marzył być GA' czy coś w ten deseń.. lol, teraz wiem, po co mu tę kwestię dano. Miała być uzasadnieniem tego, co miało miejsce w tym odcinku lolol
Szczerze powiedziawszy to tak byłem zniesmaczony tym, co zrobiono z Johnem, że nawet BS przeszła mi bokiem i w ogóle.. tak jak ten niby super-uber-mega-zajebisty cliffhanger, że fejk Laurel mizi sie z Ricardo. Wow, no niesamowite xD
I pomyśleć, że jeszcze za Bena w pierwszej połowie można było przypuszczać, że nie będzie to tak zajebisty sezon jak te najlepsze ale chociaż lepszy od tych najsłabszych.. byłoby fajnie, gdyby przetrzebiono scenarzystów bo ewidentnie coś tutaj nie hula.
Generalnie Diggle miał rację w tym kazaniu w stronę Olivera. No i tyle mam do powiedzenia. Powtórzę znów, że gorszego sezonu chyba nie pamiętam. Diaz po prostu najlepszy villain wszystkich możliwych seriali. Super moc, super groźny, ciągle działa, ciągle coś miesza, ciągle go dużo... no i tyle sarkazmów na dzisiaj. Miłego wieczoru.
O Ty cholero, Ty piszesz sarkastycznie, a twórcy nie wiedzą czym jest sarkazm i myślą, że nam się podoba to, co nam serwują! :D
Chłopaki się pofochali trochę , zaczęli "wymieniać argumenty" aż Felka zaczęła na nich tupać , Johny sobie poszedł (swoją drogą podoba mi sie jego relacja z Lylą , tworzą fajną bezdramową parkę) i atmosfera stała się clean.
Co do Diaza to gość podoba mi sie jako villain. Jest inny niż jego poprzednicy (wogóle Arrow ma zróżnicowanych przeciwników co jest dla mnie zaletą tego serialu) , oplątał miasto mackami jak jakaś ośmiornica (tu trochę nawiazuję do serialu pod tym tytułem o mafii :D). Oliver nie wie skąd nadejdzie cios bo wróg siedzi w zasadzie wszędzie (poza mścicielami) a to tworzy bardzo ciekawą sytuację. Podoba mi sie ten sezon :)
"Oliver nie wie skąd nadejdzie cios bo wróg siedzi w zasadzie wszędzie" Mi właśnie brakuje tego o czym piszesz w tym sezonie. W 1 sezonie nie było wiadome czym jest plan Merlyna, w 2 sezonie nie było wiadome jak Oliver poradzi sobie z tyloma kryminalistami, w 3 był atak bronią biologiczną Ras Al'Ghula, w 4 sezonie Damien de facto kontrolował miasto, wszyscy mieli prze*ebane i dało się to odczuć mimo wszystko, w 5 sezonie nie wiadomo było kim jest Prometeusz i wtedy właśnie nie było wiadome z której strony zaatakuje, a teraz? James również kontrolował wszystkie strefy miasta i Oliver dał mu się szantażować, ale Diaz to zwykły bandzior, którego Oliver miał szansę powstrzymać, ale scenarzyści przypomnieli sobie, że muszą rozpisać to na 20 pare odcinków. O ile sama postać jest ciekawa, to została mega słabo przedstawiona i nie widać jego potęgi, dla mnie to zwykły villan jak co odcinkowy w Arrow.
W pierwszym sezonie była tajemnica i wytrenowany zabójca , w drugim była zemsta i nadludzko silny przeciwnik , w trzecim Liga , w czwartym magia , w piątym była zemsta i inteligentny psychol a w szóstym coś w rodzaju mafii. Dragon jest powiedzmy że najrealistyczniejszym z dotychczasowych przeciwników i mi osobiście podoba sie sposób w jaki został przedstawiony. Gość od samego początku mącił i był w stanie zmanipulować takiego mózgowca jak Cayden. Jest fajny :D
Diaz jest naprawdę spoko, ale to jest przeciwnik na pierwszy sezon, a nie na szósty, gdzie Oliver walczył z tyloma wrogami już. Powtarzam - Oliver miał już szanse go powstrzymać, ale tego nie zrobił tego, bo... bo nie ;)
On każdego z nich mógł powstrzymać , Diaza uznał po prostu za pionka i skupił się wtedy na Caydenie. Jego błąd. A co do pierwszego sezonu to niekoniecznie , widzów mym zdaniem lepiej przyciąga villain przebieraniec i dlatego zaczęli od Malcolma ;)
Ale mi chodzi o sytuację, kiedy już Diaz dowodził. Bodajże to był odcinek z Royem, kiedy Oliver Diazowi odpuścił od tak, mimo że miał go na muszce ;)
Kojarzę sytuację , Roy był wtedy ranny tak? W sumie nie wiem , może ratunek Roya był priorytetem , walka z Diazem zajęła by trochę casu jednak bo on raczej nie da się ot tak postrzelić. No ale to już gdybanie moje takie. Oliver też popełniał masę błędów :)
A dla mnie niebył taki zły. Może dlatego że miałem małe wymagania po zapowiedzi. Bałem się że Diggle przysapie się tylko o brak stroju a wyszło że przysapał się o wszystko: o jego dowództwo,relację mędzy członkami itd. Mi się podobało jak sobie wszystko wyrzygiwali i to jak Oli pocisnął mu że :
sam "...kupował narkotyki od Diaza...i go sponorował " - po prostu miodzio. Zaorał go tym tekstem totalnie.
Wg mnie mogli lepsza walke wykręcić między nimi. Ale wiadomo bez stroju to kaskaderzy się nie popiszą
Ja tam nigdy nie byłem fanem Diggla i jak dla mnie to moze zginąć Ja sie ciesze ze odszedł i miejce dla Roya robią,
BTW: W końcu Dinah zrobiłą coś jako porucznik niż głupio w stroju kanarka biegać.
Oczywiście Felka chu@wa jak zwykle. Wątek Curtisa i jego gej party mnie totalnie nie obchodzi ale niestety trzeba liczyć się z tym syfem.
"niestety trzeba liczyć się z tym syfem." Nie trzeba, ja przewijam sceny z nim i pomimo, że ten odcinek moim zdaniem był żałosny, to jednak pomijając wątek Curtisa udało się nie rzucić niczym w laptopa ;)
Oliver to najjaśniejszy punkt tego sezonu - oglądając ten sezon mam wrażenie, że postać Amella pisze jakiś dodatkowy, ogarnięty scenarzysta, bo jako jedyny zachowuje rozsądek.