Jestem na drugim odcinku, sporo rzeczy mi się w tym serialu podoba, naprawdę. Ale zaraz dostanę szału od tego "po prostu" używanego przez postać reżysera w takim natężeniu w jakim najgorsze patusy nie używają przekleństw. Nie ma w historii świata ani jednej osoby, która by tak mówiła, natomiast twórcy polskich serialu, z sobie tylko znanych przyczyn, uważają ten zabieg za śmieszny. To jest dokładnie to samo co "absolutnie" i "w rzeczy samej" w Klanie, "de facto" Jakubika w jakimś filmie, którego teraz nie pamiętam, tylko w tak nachalnym, męczącym natężeniu, że naprawdę sensowny i ciekawy serial zaczyna wyglądać niepoważnie i groteskowo. Komu jest potrzebne?
Właśnie oglądam początek trzeciego odcinka, "po prostu" padło 12 razy w ciągu minuty. Tak, liczyłem i sprawdzałem czas. Boże, jakie to jest irytujące.