Nie oglądam seriali, bo są sztuczne, schematyczne, powtarzalne do imentu - w scenariuszach i grze aktorskiej. A te dwa odcinki to jest wreszcie totalnie coś innego. Nikt tu nie sili się na te wszystkie nieudaczne zabiegi, żeby 'było jak w życiu', bo wszystko jest tu zrobione według konwencji typu mix: powaga i komizm jednocześnie. Wychodzi z tego doskonała groteska, a jednocześnie jak najbardziej na serio satyra na współczesną rzeczywistość, a jednocześnie na aktorskie środowisko [to sztuka osiągnąć taką wielowarstwowość]. No i te charakterystyczne postacie: Dałkowska - sprzątaczka, Sekretarz [kto go gra?], Glińska - księgowa, Uchodźca, wszystkie te postacie to doskonałe pomysły scenariuszowe i jednocześnie koncertowo grane. Szkoda, że parę innych postaci z potencjałem scenariuszowym zostało aktorsko zmarnowanych...
Ale ogólnie, to po 30 latach wszystkich możliwych seriali świata, to jedyny, na który czekam do następnego piątku.
P.S. Przypomina mi się polski komediowy serial ze środowiska aktorów. Jaki był tytuł? W garderobie? Garderoba? Może ktoś wie?