Nowy animowany film o przygodach Asteriksa i Obeliksa to ciekawa propozycja, choć niepozbawiona kontrowersyjnych elementów. Muzyka — momentami wyraźnie dostosowana do gustu młodszej widowni wychowanej na YouTubie i Netfliksie — nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie osobiście do klimatu klasycznych przygód Galów podszedł bardzo pierwszy utwór w trakcie trwania pierwszej bitwy, ataku rzymian, a może ataku Galów na rzymian :-)

Polski dubbing Cezara również nie do końca mi odpowiadał — zabrakło mu charyzmy i majestatu, którego oczekuję po tej postaci. Równie dziwnym zabiegiem była obecność nowoczesnego „studia telewizyjnego” z czarnoskórą kobietą z dredami i wikingiem jako prezenterami. Ich obecność na rzymskiej arenie wydawała się całkowicie oderwana od konwencji świata Asteriksa. Tego typu postaci lepiej pasowałyby raczej do lochów jako karykaturalni niewolnicy, niż do głównej sceny wydarzeń.

Nieprzekonująco wypadło też „zmiękczenie” postaci Juliusza Cezara poprzez wprowadzenie jego dziwacznej matki o męskim głosie. Zamiast humorystycznego efektu, scena ta sprawiała wrażenie niezręcznej i wymuszonej.

Mimo tych zgrzytów, cała animacja została wykonana na wysokim poziomie. Styl graficzny i scenariusz wyraźnie nawiązują do klasycznych komiksów, a duża finałowa bitwa – będąca już znakiem rozpoznawczym serii – wypada naprawdę dobrze. Film, mimo pewnych niestrawności, ogląda się z przyjemnością i nadal potrafi wywołać uśmiech.