Mimo mnogości dialogów w tym serialu można zauważyć, że oni ze sobą nie rozmawiają. Bardzo dużo w ich wypowiedziach jakiegoś pitu-pitu (możliwe, że bardzo symbolicznego, niezrozumiałego i ulotnego dla kogoś niewtajemniczonego w niuanse historii i mitologii Japońskiej – dużo odniesień do postaci fikcyjnych i historycznych i mimo jakiejś tam mojej wiedzy nie ogarnęłam), rozmów o wspomnieniach, cytowania poezji, rozkminiania znaczeń znaków kanji, ale brak prawdziwej rozmowy, gdy naprawdę jej potrzeba. Ważne momenty, gdy już myślimy że się rozkręcą są ucinane. Ta rodzina przeżyła wiele przykrych chwil, a w ogóle ich nie przedyskutowała, wręcz aż do poziomu sztuczności. Nikt normalny (podejrzewam, że nawet w Japonii) nie przerwie tematu tylko dlatego bo druga osoba milczy jak zaklęta lub go zupełnie zmienia – co do zasady człowiek dopytuje lub jakoś reaguje, na brak reakcji, a tutaj nic. Dlatego odebrałam rozpisanie dialogów jako bardzo sztuczne i zaburzające akcję, wręcz ją urywające co chwilę.
Przykłady:
Szpital. Córka zaczyna ochrzaniać ojca za zdradzenie matki. Ojciec milczy. Nic dalej z tego wybuchu emocji u córki nie wynika.
Żona boksera poznaje obcego faceta. Pyta go czym się zajmuje, on mówi, że jest nauczycielem. To ona próbuje odgadnąć na jakim etapie edukacji naucza (studia, liceum itp.). Gościu milczy, ona się uśmiecha jakby zrozumiała (ale co? Bo ja nic). Zamiast jakiegoś wyjaśnienia, gościu ni z gruchy, ni z pietruchy przytacza jej jakąś opowieść o magicznym bębenku (nie zrozumiałam co ta historia miała do pytania kobiety o zawód mężczyzny i ogółem do całej sceny). W ten sposób on ją wyrywa na jednorazową przygodę – naprawdę sexy sposób xD
Gościu-detektyw molestuje tę w okularach. Ta nic, no może raz wali go młotkiem i jeszcze za niego wychodzi (pewnie kwestia wychowania i czasów, gdy kobiety na zbyt dużo pozwalały mężczyznom).
Scena po kradzieży w księgarni. Córka z matką rozmawiają o podejrzeniach wobec ojca. Już nie pamiętam szczegółów ale też jakieś bardzo ważne pytanie kończy się milczeniem drugiej strony i pełnym zrozumieniem pytającej. A ja zostałam z niedosytem bo sytuacja ewidentnie wtedy wymagała jakiegoś rozwinięcia.
I teraz tak: Oglądam dużo filmów i seriali z różnych kultur, szczególnie azjatyckich, i jednak tych japońskich bardzo często nie potrafię zrozumieć. Bardzo dużo opiera się u nich na milczeniu bohaterów, a jednocześnie oni nagle dochodzą do wielu wniosków a ja się tylko zastanawiam zawsze: skąd to wiedzą, jak na to wpadli, gdzie była podpowiedź, co przeoczyłam?
Dodatkowo jest to przedstawianie bardzo toksycznego sposobu komunikacji, a właściwie jej braku. I o ile w tym serialu broni się myśl, że może te 40 lat temu tak byli Japończycy nauczeni i tak po prostu było, to nie potrafię tego zdzierżyć w historiach o współczesnych czasach. Nie wiem na ile oni tak naprawdę się komunikują a na ile jest to nierealny obraz pokazywany w japońskich produkcjach.
Koreańskie mają tę przewagę, że zazwyczaj ważne pytania postawione w rozmowach nie są zbywane milczeniem w połowie, tylko interakcje są bardziej naturalne i płynne, akcja się rozwija, widz nie zostaje przez większość czasu z samymi domysłami.
Bardzo ciężko mi się oglądało Asurę. Tyle ważnych kwestii zostało nagle uciętych i zakończonych naiwnymi rozmówkami między kobietami. Miało to swój urok, bo pokazywało wciąż młodzieńcze charaktery tych kobiet, ich miłość do siebie i rodziny, ale dla samej historii to nic nie wnosiło. Więcej się działo w samym intro. Byłam bardzo zawiedziona, że te sceny wybuchów nie miały w ogóle miejsca. To też idealbie pokazało milczące przyzwolenia bohaterek na głupie lub wręcz krzywdzące zachowania mężczyzn w ich otoczeniu.
Dziwny to był serial.
Nie oglądałem serialu chociaż nie ukrywam, że komentarze czytam, bo myślę, czy nie zacząć. Tak odpowiem na powyższe wątpliwości: "That's Japan" :-D Teraz może trochę inaczej, chociaż nie jakoś bardzo, ale serial dotyczy końcówki lat 70, nie? A i obecnie oni nie są w domach szczególnie rozmowni. Taka kultura.