Mamy misje na Marsa a widzimy wszystko poza misja. 5 najlepszych osób z największych krajów świata a okazuje się że mamy same piz... y które co chwila płaczą. I jeszcze te wątek lesbijskie i anty rasistowskie. Wszyscy dowódcy to kobiety. No tak parytet a NASA to jakieś zbiorowisko idiotów gdzie podczas lotu uczą się wszystkiefo. Chinka lesba walczy o swoje prawa do bycia lesbą. No k... czy to chce oglądać w serialu o locie na Marsa? Cała podróż to raptem dwa problemy na statku a milion problemów z rodziną. Zresztą do rodziny można sobie ot tak zadzwonić z komórki lub skype. A jak space network dociera wszędzie. Netflix to taki syf lewacki że żal tego oglądać. I pomyśleć że kiedyś śmiałem się a Armagedona za to że niea w nim realizmu. Chociaż zaraz. Przeróbmy armagedon. Niech Bruce willis będzie gejem który leci w kosmos by ocalić swojego faceta. Ja pier... żenada!
Nie przyszło ci do głowy, ze statek kosmiczny lecący na Marsa to tylko tło do pokazania dramatu obyczajowego? Mogli umieścić akcje w stacji badawczej na dnie rowu mariańskiego albo na księżycu. Co za różnica? Misja na Marsa nie jest bohaterem tego serialu.