Jeśli komuś się nadal wydaje, że to bajka dla dzieci, to śmiem stwierdzić, że chyba nie lał :D Właśnie robię sobie mały maraton i dopiero po latach zczaiłam, jaką psychodelą kipiało w większości odcinków. Chociażby z kwiatkami, które wyrosły pod wpływem zmutowanej odżywki czy wszystkie z udziałem księgi z domku czarownicy :D
P.S. Swoją drogą jakoś nikt z nas się po tym nie wykoleił. Dzięki bogom, że wtedy nikt nie myślał o bajkach poprawnych pedagogicznie, bo byśmy mieli zubożone dzieciństwo :D