"BG" bije na glowe "Babylon 5" i każdy inny serial.Nie wiem czym wy sie tak zachwycacie bo serial jest juz dosyć stary a efekty specjalne ma przedpotopowe.Nawet super fabuła tego nie zmieni.
Chyba bluznisz :D B5 jest duzo lepsze niz BSG. A na pewno duzo lepsze pod wzgledem fabuly i napiecia, bo przy BSG mozna zasnac :D
Panowie, to są dwa różne seriale..
Tu nie ma czego porównywać..
można zrobić B5 vs. DS9 - ewentualnie.
ale BSG może prędzej porównać z SAAB (space above and beyond - gwiezdna eskadra). Ciężkim klimatem, i jednym wrogiem.
Przy BSG to może chyba zasnąć ten, co liczył na film akcji, a nie science-fiction. BSG jest serialem ponadprzeciętnie inteligentnym, spełnia tym samym zadanie jakie się stawia prawdziwemu sci-fi - wydobywanie za pomocą konstrukcji świata odmiennego od naszego analiz o naturze ludzkiej, społeczeństwie, moralności, granicach poznania, wierze, polityce etc.
Jednym słowem BSG jest - na swój popularny sposób - w wielu miejscach filozoficzne, a zarazem diagnozuje też różne problemy, których za filozoficzne uznać nie można, ale które są również niezwykle interesujące.
A czym jest takie B5? Widziałem dwa sezony, więc może nie jestem tutaj w pełni kompetentną osobą, ale jak na razie B5 to nic więcej jak przygodowość, która równie dobrze mogłaby się dziać w telenoweli pt. M jak miłość, gdyby ją trochę przerobić. Ten film po prostu nie zmusza do myślenia, jest - póki co - pusty, a to w przypadku sci-fi rzecz niewybaczalna, właściwie według wielu ścisłych definicji (a nie takich na potrzeby popkultury), to skreśla ten film z miana sci-fi, bo nie jest sci-fi film, dla którego elementy sci-fi są jedynie ozdobą, a nie narzędziem poznawczym.
Bardzo fajnie napisałeś o BSG (może trochę na wyrost) ale tak to jest z BSG jak mówisz.
Nie zgodzę się z Tobą jeśli chodzi o B5.
B5 ma inny klimat, ale to nie znaczy że nie jest serialem który jest błahy. Tam pod przykrywką wojen oraz mnogości ras uczestniczących w wydarzeniach, które dotyczą wszystkich, pokazana jest nauka o tolerancji, braterstwie, o heroizmie zwykłych ludzi oraz o zwykłej przyjaźni. naucza że trzeba ją pielęgnować, że przyjaciół należy cenić i dbać o nich.
Jeśli obejrzałeś dopiero dwa sezony (gdzie pierwszy jest ciężki do przejścia) - to polecam Ci abyś wytrwał dalej. Uważam, że warto. Niestety serial jest stary i pod względem jakości dekoracji i ogólnie grafiki a także czasem gry aktorskiej odbiega od dzisiejszych norm, jednak warto mu poświęcić więcej czasu. Cały scenariusz jest mądrze prowadzony przez wszystkie 5 sezonów.
Szczególnie polecam sezon 3 i 4, gdzie akcja nabiera tempa, a także losy naszych bohaterów stają się bardziej zawikłane. Profile charakterologiczne ewoluują. Tworzą się ciekawe związki między bohaterami. a także rozwija się front walki między dobrymi i złymi. Gdzie postacie nie zawsze są jednoznacznie przedstawione.
Jest w tym dużo podobieństwa do BSG, choć sama historia jest o czym innym. To ogólny wydźwięk jest taki sam.
Myślę, że trzeba też patrzeć (teraz) na ten serial z dystansem, gdyż tak jak wspomniałem wcześniej jest to produkcja stara. Wtedy inaczej podchodziło się do seriali, nie robione tego z takim rozmachem, rzadko zdarzały się seriale gdzie główny wątek ciągną się przez całą serią i rozwijał.
Jeśli jestes fanem s-f na pewno docenisz ten projekt JMS'a.
Zawsze chętnie wracam do tej pozycji i nigdy mnie nie nudzi.
pozdrawiam
ps. Sezon 1 jest nieszczególny, drugi dopiero wkracza na prawidłową ścieżkę, a reszta jest naprawdę ok. jeszcze raz polecam.
Mam zamiar nadal oglądać B5, szczególnie, że na razie nie ma nowego sezonu BSG. Ale muszę się z paroma rzeczami nie zgodzić. Napisałeś:
"Tam pod przykrywką wojen oraz mnogości ras uczestniczących w wydarzeniach, które dotyczą wszystkich, pokazana jest nauka o tolerancji, braterstwie, o heroizmie zwykłych ludzi oraz o zwykłej przyjaźni. naucza że trzeba ją pielęgnować, że przyjaciół należy cenić i dbać o nich."
Ależ tego typu rzeczy może również uczyć telenowela. I właśnie o to mi chodziło. Do pokazania tego typu rzeczy nie potrzeba elementów sci-fi (ani żadnych fantastycznych), a więc film, który ma sztafaż sci-fi i nie wychodzi poza takie analizy i przesłania nie spełnia mocnego kryterium science fiction.
W BSG mamy np. już na samym początku wybór między ratowaniem konkretnej grupy ludzi przy narażeniu całego gatunku, a pozostawieniem ich na pewną śmierć dla zwiększenia szans przetrwania ludzkości jako takiej. Do postawienia takiego pytania konieczne jest stworzenie sytuacji w której
ta zagłada rzeczywiście ludzkości grozi, rzeczywiście stoi się przed takim wyborem. I do tego używa się narzędzi fantastyki, w tym wypadku naukowej.
Pytanie jest pozornie błahe, a odpowiedź wydaje się łatwa - ratować gatunek. Ale czym jest gatunek? Czym jest ludzkość? Czy nie jest po prostu filozoficznym powszechnikiem? Czy nie jest możliwością? Możliwością dalszego wypowiadania słów, wierzenia, śmiechu, żalu, drobnych radości etc. Ale czy dla takiej możliwości, dla potencjalności można poświęcić konkretnego człowieka? Czy w tym myśleniu nie tkwi coś przerażającego? etc. etc.
Dalej - chcemy np. zapytać o istotę człowieczeństwa. Mamy koncepcję tzw. mocnego AI. Komputer, który przejdzie test Turinga (nie będzie się w rozmowie z nim dało stwierdzić, czy rozmawia się z komputerem, czy człowiekiem) myśli. Ale czy na pewno? I znów - posługujemy się fikcją, tutaj już szczególnie ważne, że naukową, ażeby problem powiązać z naszą współczesną rzeczywistością (realne badania nad AI, dążenie do tego, ażeby stworzyć nowe życie, technika jako zagrożenie).
Tworzymy obraz Cylona, jako maszyny, która sprawia wrażenie żywej, myślącej i czującej. Czy rzeczywiście czuje? Czy rzeczywiście myśli? Czy przysługuje jej godność, prawo życia etc.? Jak to rozpoznać? Co się dzieje kiedy człowiek spotyka się z całkowicie nieznanym? Co się dzieje kiedy ogarnia na bezsilność poznawcza? Co się dzieje jeśli nie możemy jednoznacznie rozpoznać zagrożenia, a może się ono czaić w każdym innym, w naszym bliźnim? Czy zdarza się, że wtedy - kiedy dzieje się zło - szukamy kozła ofiarnego? Co jest naszą istotą? Co nas zobowiązuje wobec innego człowieka? Czy to samo zobowiązuje nas wobec maszyny? etc. etc.
I właśnie na tym polega science fiction, to nie ma być bajka w rodzaju Star Wars, elementy fikcji naukowej nie mają jedynie budować klimatu, mają kreować pytania, stawiać problemy, uosabiać pojęcia filozoficzne, społeczne, psychologiczne czy to w jednostkowym elemencie fikcji naukowej, czy w ich wzajemnej grze, relacjach etc.
Widzę to na każdym kroku w BSG, nie dostrzegam tego zbyt wiele w B5, wydaje się wręcz, że nawet jak w b5 możliwość takiego odczytania się pojawia, to przypadkowo - nie zostaje przez twórców wykorzystana i nie jest zaplanowana jako rozwijający się i pogłębiający sens.
Każdy gatunek filmowy ma podrodzaje.
Istnieje tzw. twarda fantastyka naukowa (jest nią np "Odyseja Kosmiczna 2001" czy książka "Wędrowiec" Fritza Leibera - polecam książkę jeśli patrzysz na sci-fi przez pryzmat tego co piszesz na pewno Ci się spodoba! jest egzystencjalno-filozoficzna.), oraz sci-fi lekkie (taka a la Star-Trek).
B5 jest bliżej do tej drugiej wersji a BSG do pierwszej.
(choć tak naprawdę BSG też jest lekką sci-fi podaną w bardziej mroczny i dynamiczny sposób) :)
Co nie znaczy że któryś z nich jest gorszy! one są porostu różne.
Ale oba seriale są serialami sci-fi bezsprzecznie.
Będę bronił B5 ponieważ porównywanie jej do telenoweli jest urągające :)
W B5 może nie ma pytań typu czy ratować gatunek czy nie?
ale są pytania typu czy pozwolić na zagładę jednego gatunku, a ratowaniu wielu. Czy poświęcenie miliardów istnień jest warte ochronie biliardów istnień? Czy jest to etyczne?
Ponadto ukazane są tam proste prawdy o nas samych. te zwykłe nauki o współistnieniu.. sorry, ale żadna telenowela nie traktuje o tolerancji i wartościach wyższych :)
W B5 jest także mocno poruszana kwestia wierzeń, i w ciekawy sposób pokazane jest jak różne kultury tak naprawdę widzą tego samego Boga pod różnymi postaciami.
Ponadto bardzo dobrze pokazany jest wątek polityczny (który prawie w ogóle nie odbiega od rzeczywistości i możliwych wydarzeń). świetnie pokazano system totalitarny z jego całą filozofią. Jak będziesz oglądał zwróć na to uwagę. Zwróć także uwagę na to, że serial potrafi pokazać jak się manipuluje ludźmi, jak pogląd na wydarzenia się zmienia z biegem lat, wieków. Tam to wszystko jest pokazane. Jak ludzie reagują na te same fakty w innych okolicznościach. Piszę może troche enigmatycznie ale nie chcę CI psuć dobrej zabawy.
Jest szczególnie jeden bardzo dobry odcinek, który w całości jest poświęcony przesłuchaniu głównego bohatera ( Kapitana Johna Sheridana - chyba w 4 sezonie). Mnie bardzo zaintrygowała moc tego odcinka, szczególnie że jak już wspominałem kręcono ten serial 15 lat temu.
Gdzie podejście do s-f w postaci seriali było lżejsze niż obecnie.
ps..
Twój Cytat:
"Co się dzieje kiedy człowiek spotyka się z całkowicie nieznanym? Co się dzieje kiedy ogarnia na bezsilność poznawcza? Co się dzieje jeśli nie możemy jednoznacznie rozpoznać zagrożenia, a może się ono czaić w każdym innym, w naszym bliźnim? Czy zdarza się, że wtedy - kiedy dzieje się zło - szukamy kozła ofiarnego? Co jest naszą istotą? Co nas zobowiązuje wobec innego człowieka? Czy to samo zobowiązuje nas wobec maszyny? etc. etc."
Także wpisuje się w świat B5 ! Tylko "maszyny" zastąp słowem "obcych".
Wg mnie oba seriale to kroki milowe w świecie telewizyjnego sci-fi. I oba wyznaczyły trendy w swoim gatunku.
Wtrącę kilka słów od siebie. Zgadzam się kompletnie z Lost_in_time, co do tego czym s-f być powinno. Niestety najczęściej nie jest.
BSG - rewelacja
B5 - oglądam właśnie 3 sezon, więc zobaczymy jeszcze
Star Trek - dotyczy przede wszystkim The Next Generation - owszem klimat lżejszy, wszystko plastikowe (szczególnie w pierwszych sezonach), itp. Niemniej stawiane są w nim nie mniej ważkie pytania jak w BSG. Z istotą człowieczeństwa na czele. Postać Daty - androida, który eksploruje pytanie, co to znaczy być człowiekiem, jego status jako osoby jest podważany, itp. Z drugiej strony Borg - najbardziej przerażająca wizja obcych kiedykolwiek. Tylko kolektyw, brak indywidualizmu. Kompletne przeciwieństwo człowieczeństwa, które pomaga nam lepiej zobaczyć, czym owo człowieczeństwo jest.
Do : Lost_in_time:
Tak się chciałem zorientować (rok minął :)). Czy obejrzałeś do końca,czy wytrrwałeś? Jak zmieniło się Twoje zdanie na ten serial?
Mam nadzieję żę jeszcze zaglądasz na filmweb.
pozdrawiam,
m.
Najlepszy serial SF to 'Firefly' - dowód tego twierdzenia jest niesamowicie wręcz prosty: wystarczy obejrzeć.
Ogólnie wszyscy lubią jak ktoś wchodzi i wypisuje że "twoje podwórko" jest
słabe :) Domniemam że nie obejrzałeś B5? Znudziła Cię 1 seria - nie dziwi mnie
to.
Jak dla mnie B5 jest najlepszy (obejrzałem cały) i wiesz co... obejrzałem go 2
miesiące po tym jak już miałem cały 1 sezon BSG za sobą.
Oba seriale się bardzo różnią, oba są bardzo dobre, ale dla mnie B5 jest lepsze.
Sprawia to super fabuła, pokazanie politycznej strony cywilizacji i jeszcze raz
fabuła.
Uwielbiam zarówno B5 jak i BSG, a porównywnie tych dwóch seriali to jakies nieporozumienie. Jak można pisać, że tutaj efekty sa mierne? Przecież to jest stary serial! A nawet na tak stary serial, ma dobre efekty i bardzo wciągającą fabułę. To, że cos jest nowe jak BSG nie znaczy, że jest lepsze. Pooglądaj Andromedę... To zobaczysz, co to jest beznadziejny serial (wg mnie :) wszystko to jest wg mnie ;))
Masz racje pamietam bitwy w wojnie z Cieniami czy wojna domowa z ziemia "atak na babilon 5" itp i normalnie bylem zmiażdżony tak swietnymi efektami w tamtych czasach i w serialu dodatkowo! fakt ze niektore sceny z postaciami byly niedopracowane ale nie mozna miec wszystkeigo!
Ja powiem tak.. Serial B5 obejrzałem po raz pierwszy 5 lat temu. Przedstawioną tam historię i wymyślony tam świat kupiłem w całości.
Od tamtego czasu oglądam co jakiś czas wybiórczo poszczególne odcinki. czasem i sezon uda mi sie obejrzeć jak jest czas. Mimo to że historię znam nadal mnie bawi, nadal dostarcza rozrywki. Smaczki w stylu postaci G'Kara czy Londo Mollariego to istne perełki. Sposób w jaki poprowadzone ich charaktery od pierwszego sezony do ostatniego to jest kawał dobrej roboty scenarzystów. Z zawistnego G'Kara do G'Kara nawróconego i oświeconego przywódcę swojego ludu. Z lekkoducha Londo do Londo bezwzględnego i niszczycielskiego, osamotnionego. To są fantastyczne historie, które na dodatek ze sobą są nierozłączne! Fantastyczne!
Jasne, że serial ma kilka niedoróbek, gra aktorska często podupada, niektóre dialogi także nie są zbyt inteligentne. ale można to wybaczyc, bo cała historia i sposób jej opowiadania z fantastycznym humorem a także jej przesłanie jest uniwersalne i pokazywała czasem tematy nad którymi można było się zastanowić czy podyskutować. DLa mnie ten serial to strzał w 9-wiątkę (nie w 10-tkę :)). Jest świetny i kropka..
wracająć do BSG (jak w temacie) - jest dobry, ale niestety ostatnie dwa sezony to jest kierunek w którym ten serial na penwo nie powinien iść. zaczął być nudny i przewidywalny, nie bawi jak na początku. Z przykrością to stwierdzam by byłem zawziętym fanem tego serialu, teraz jestem tylko fanem :).
pozdrawiam!!
M.
W 100% podpisuję się pod słowami Posith. Zarówno gdy chodzi o BSG, jak i wówczas, kiedy mowa o B5 (do którego obejrzenia zresztą mnie zachęcił). Oby jak najwięcej tak kulturalnych i inteligentnych wypowiedzi na forach życzę zarówno sobie jak i wszystkim pozostałym użytkownikom portalu :)
A dziękować, dziękować :)
Fajnie że udało się kogoś zachęcić :) B5 obejrzany czy w trakcie?
pozdrawiam,
M.
hm, zachęcony wypowiedziami oraz bardzo wysoką oceną B5 zacząłem niedawno go oglądać. jestem dopiero na 18 odcinku I sezonu więc siłą rzeczy moje spostrzeżenia dotyczą na razie tylko tak małego fragmentu. i muszę powiedzieć, że na razie strasznie się zawiodłem. wiem, że jak mówią ludzie na forach, trzeba przebrnąć przez 1 sezon, któy jest najgorszy. ale sam nie wiem czemu dalej go oglądam. wszyscy się zachwycają świetną fabułą, ale na razie jej tu nie widzę. każdy odcinek jest raczej mało związany z kolejnymi, brak tu na razie jakiegoś spoiwa. można śmiało 5 odcinków opuścić a i tak nic się nie straci. pomyliłem przypadkowo kolejność kilku epizodów i spostrzegłem się dopiero jak poczytałem streszczenie na innym forum ale nic nie ominąłem. w BSG strata 5 odcinków mogłaby spowodować, że widz nie połapałby się w wydarzeniach.
kolejna sprawa - aktorstwo - wydaje mi się, że aktorzy grają w strasznie drewniany sposób, jakby ich kwestie miały być wypowiedziane bo tak każe reżyser i tyle, zero gry, zero emocji. męczy mnie to. same kwestie też napisane chyba tylko po to, że trzeba przecież coś mówić. nie czyję w ogóle postaci, nie identyfikuje się z nimi. najgorszy jest aktor odtwarzający rolę sinclaira, jego kwestie/rola to po prostu jakaś porażka - może dlatego odszedł/albo go odsunęli?
oczywistym jest, że efekty specjalne nie mogą dorównywać BSG bo serial był tworzony całą epokę temu. i nie można tutaj porównywać - mija się to z celem.
kolejna sprawa - dekoracje i charakteryzacja. oba, zarówno B5 jak i BSG są to seriale, więc budżet jest ograniczony. widać w obu, że wnętrza Galactici czy Babylou to raczej klej, dykta, woda. ale w B5 często zdarza się, że bohater pchnięty na ścianę po prostu ją przesuwa, albo powoduje jej odchylenie na krótką chwilę - takie coś się nie zdarza w BSG (podobnie ma się sprawa z drzwiami do sterowni B5, które mają szparę nawet jak się zamkną).
nie chcę się czepiać szczegółów (samo jakoś tak wyszło, że o tym napisałem, może dlatego, że fabuła mnie w ogóle nie wciąnęła), bo efekty czy dekoracje to tylko tło dla ogólnych wydarzeń. także nie odbierajcie tego jako atak na B5. po prostu na razie brakuje mi czegoś, co powodowałoby, że nie mogę się doczekać kolejnego odcinka jak to miało miejsce przy BSG. nie rozumiem więc tak wysokiej oceny na filmweb.
mam nadzieję, że po obejrzeniu całości uderzę się w pierś i powiem, że się myliłem. mam też nadzieję, że dotrwam do końca bo na razie nie jestem tego taki pewnien.
pozdrawiam
wierz mi, nie można się zatrzymywać na pierwszej serii... niestety, 1 seria jest bardzo kiepska a postacie są denerujące... Trzeba wytrwać, aż się straci "cowboy" Sinclair (czy jak on sie tam nazywał) i w koncu pokażą się prawdziwe wydarzenia B5 które porwały wielu fanów... Szczerze zachęcam... Jak byłam mała, oglądałam B5, bo moi rodzice go oglądali i wracając do niego po n-latach byłam po 1 serii bardzo zawiedziona... Dlatego bazując na moim doświadczeniu powiem Ci tak: nie rezygnuj, bo się nie zwiedziesz... Na prawdę...
Pozdrawiam serdecznie
dzięki, właśnie skończyłem 1 sezon. uff, czytałem, że sinclair odchodzi w odcinku 02x01, a to mnie cieszy. ostatnie 2 odcinki, były trochę lepsze od pozostałych, napięcie wzrosło, fabuła wciąga. jeśli dalej tak będzie to super.
serdeczne pozdrowienia
Wciąga wciąga. fabuła tutaj jest najważniejsza. dekoracje jak ktoś nadmienił wcześniej są stare , cgi też. ale weźcie pod uwagę że serial był kręcony w latach 90. Więc i tak nie jest źle!
A jeśli chodzi o samą fabułę i rozwój postaci . nie zawiedziesz się.
Szczególnie zwróć uwagę na G'Kara i Londo Mollariego. Osobiście uważam je za perełki scenarzystów.
a tutaj dodam jeszcze dla ciekawych poradnik "Jak oglądać B5"..
http://skroc.pl/babylon5
ale wg mnie warto obejrzeć poprostu po kolei serial. a z linka czerpać wiedze kiedy warto oglądać pełnometrażowe filmy.
mam nadzieję że się przyda :D
u góry link nie działa niestety:(
tu bezpośredni:
"Jak oglądać serial B5"
http://web.archive.org/web/20041009220202/napisy.scifi.pl/modules.php?name=News& file=article&sid=7
dzięki wielkie. zaraz się zapoznam. BTW, coś ostatnio jest straszna posucha, jeśli chodzi o seriale, jakby to nazwać, hard Sci-Fi. a szkoda...
Chciałem jeszcze dodać, że pierwszy sezon tak naprawdę nie jest zły - ale wg mnie jego siłę można docenić dopiero po obejrzeniu reszty sezonów. Bez pierwszego sezonu, który tak naprawdę pokazywał życie na stacji nie sposób wniknąć ten świat, nie sposób potem rozumieć pewnych zdarzeń, zachowań i nawet powiedzonek bohaterów.
Pierwszy sezon jest długim (może trochę za - o kilka odcinków) wstępem do całego świata B5 i tak naprawdę dojrzeć to można gdzieś w okolicach sezonu trzeciego jeśli się wróci myślami do pierwszego :).
Będzie wiele odcinków, które niesamowicie Cie zaskoczą swoją konstrukcją (oczywiście nie ma tej dynamiki co w dzisiejszych serialach, ale mądre scenariusze odcinków oddają więcej niż ta cała dynamika operatorska).
....ogólnie czeka Cię świetna wyprawa w kapitalny świat baśniowości i sci-fi. z każdym sezonem jest lepiej. a Happy End historii.. cóż.. jest, choć tak naprawdę nie jest aż taki happy..
Trochę Ci zazdroszczę, że oglądasz ten serial jako nowicjusz i dopiero odkrywasz świat B5. Teraz nie ma tego typu seriali (BSG cóż - jest dobre, ale to jednak nie to, nie ma tego przywiązania do bohaterów, przynajmniej ja nie czuję).
Jestem ciekaw Twoich spostrzeżeń - czekam na jakiś update po drugim sezonie :).
jestem po 2 sezonie. hm, tu już widać jak fabuła się rozwija i do czego zmierzają twórcy. zresztą ostatnie słowa ivanowej:B5 poniósł klęskę, bo nie zapewnił pokoju, tak jak miał to zrobić. teraz tylko ma nam zapewnić jako takie przetrwanie.
robi się ciężej, atmosfera gęstnieje. pojawiają się wątki nie tylko problemów zewnętrznych ale i wewnętrznych. widać, że fabuła robi się wielowątkowa a to zawsze jest dobre bo przynajmniej konwencja się nie wyciera jak ma to miejsce w niektórych serialach - np. pięc sezonów "housa" - ile można kręcić odcinków o tym jak super doktor bluzga na pacjentów?
jedno mnie tylko, może nie irytuje w B5, ale męczy. wiem, że taki był w latach 90-tych trend do technobełkotu, lecz nie wychodzi to w B5, w ogóle to nigdy nie wychodziło, przynajmniej w serialach jak na mój gust. po co w ogóle bawić się w te trikodery, którymi bada franklin swojich pacjentów, czy te tandetne komunikatory na dłoniach lub chociaż kryształy danych jak z kiosku ruchu? psuje to całą zabawę. nie mogą być zwykłe telefony na kablach, jak w Galactice, pistolety zamiast "fazerów" jak chińskie zabawki? to mi się tam (w BSG) właśnie podobało - bez zbędnego gadania o technice, bo jakie byśmy nie zatrudnili mądre głowy do prób wyjaśnienia fenomenów techniki w serialu, to i tak to nie wyjdzie a narażamy się na śmieszność. (tak jak ktoś już gdzieś napisał na forum - w star treku każdy problem można było załatwić modyfikacją transpondera, czy co tam innego mieli na statku).
no i problem obcych - czytałem gdzieś, że B5 dostał nagrodę emmy za charakteryzację. ni w grzyba nie mogę zrozumieć, dlaczego wszyscy obcy są beznosymi, bezwłosymi humanoidami. za dużo ras jak dla mnie - i znów, zdaję sobię sprawę, że taki był zamysł twórcy serialu straczyńskiego, żeby pokazać wielokultorowość świata B5, odrębne zwyczaje, i religie. ale gubię się w tym. oprócz narn, minbari i centaurii żadne nie są przedstawione (i nie ma na to czasu) w dostateczny sposób i żadnych nie kojarzę. a to wprowadza pewien nieład. jak nie rozpoznaję ich nawet to po co one w ogóle są? a podkreślam, że oglądam dość intensywnie i odcinki łykam jak kolejne kufle piwa:) zawsze można wymyślić jakiś problem, czy sytuację do rozwiązania wprowadzając nową rasę, której do tej pory nie było w serialu i mamy nowy odcinek. a potem zapominamy o nich, jakby ich w ogóle nie było.
niemniej zaczynam nowy, 3-ci sezon i napewno skończę ten serial bo się wciągnołem jak w bagno. see you after another 22 episodes!!!
pozdrawiam
Wiesz, jesli chodzi o te wszystkie "startrekowe" gadżety - nie uchronisz się przed tym. BSG tutaj jest wyjątkiem. reszta serii sci-fi zawsze ma jakieś tam swoje "pierdy". Chociaż uważam że np broń w B5 jest całkiem ciekawa (chodzi mi o standardowe wyposażenie ochrony, z tym charakterystycznym dźwiękiem momentu ładowania).
Ale tak naprawdę nie broń, czy masa obcych jest ważna ale główny kręgosłup fabuły. Postacie! to jest moc tego serialu. Morden który kusi jak diabeł, Londo, G'Kar, Garibaldi (którego lubię porównywać do B. Willisa - tak wiem, że na wyrost ale lubię!), Sheridan!
Najbardziej zawsze irytywal mnie dr Franklin niestety i Delen. A reszta obcych, tak jak to jest mówione na początku każdego odcinka - to jest port, przystań, gdzie tysiące obcych robi swoje interesy. Dlatego się tam przemieszczają, są na drugim tle - Liga Niezrzeszonych Planet odegra także ważną rolę. Teraz są tłem dla wydarzeń. Dzięki temu czuje się że B5 żyje własnym życiem, a nie tylko tym co się dzieje u głównych bohaterów.. Apropo bohaterów... Najlepszy smacze - A. Bester Psychoglina.. Wg mnie. postać jest absolutnie kapitalnie dopracowana.
Zwróć też uwagę na to co się dzieje na Ziemi podczas tego wszystkiego - polityczne zmiany, powstanie "Straży Nocnej", wprowadzenie totalitaryzmu, co doprowadzi do ogłoszenia przez Sheridana niepodległości B5..
Trzeci i Czwarty sezon to bardzo szybki rozwój historii i postaci. Nie będziesz się nudził. (Przynajmniej mam taką nadzieję).
pozdrawiam,
M.
jestem po trzecim sezonie. i podobał mi się. najbardziej ten odcinek, w którym pojawił się sinclair i wytłumaczyli historię babylon 4. ostatnie odcinki, gdzie była bitwa i lot sheridana na z`ha`dum też były dobre. nie podobała mi się jedynie ta wędrówka franklina. nie wiem po co ona, zresztą ile mógł wędrować po stacji, która ma ograniczoną przestrzeń? ale reszta jest ok,
pozdrawiam
to jedz dalej najfajniejsze ze serial bedzie sie robil co raz ciezszy i mroczny az czaem do przesady ...tak to kiedys odbieralem...nie bylo chwili wytchnienia wrazenie jakby cala galaktyka miala pojsc sie je....no i to co stanie sie z Ziemia:(
Zawsze uwazalem ze Ziemia i Centaurii powinna miec sojusz.. w sumie przez jakis czas miala ale nie o to chodzi...z 2giej strony centauri i ziemia po stronie Cieni:)
ps. szkoda ze nie pokazano w pełni mocy floty Centaurii jak i Ziemi ...przed centaurii nawet nimbar czuł respekt:)
według mnie najbardziej kozacka rasa i technologia wojenna procz "pradawnych" przypomina mi sie odcinek jak bez problemu rozwalali kilkoma okretami jednostki Drazii( o ile dobrze pamietam) no i jeden okret centaurii vs babilon V + krazownik Narn .........
BOZE spraw nowa wersje Babilon V:)
Witaj,
jak tam kolejne sezony?
Ja własnie odswiezylem sobie piąty.. ech.. może nie był tak dobry jak pozostałe, ale świetnie domyka wątki i a ostatni odcinek.. łezki lecą :)
pozdro..
hmm.. jedyna jakość to są dvdripy, które kiedyś krążyły po sieci.. i tak właśnie sprawdziłem - sa nadal na pewnych stronach torRent-owych.
Niestety wersji HD lub chocby HDTVrip nie ma i nie bedzie. bo nie nagrywano go w takim formacie (chodzi glownie o CGI - nie mieli kasy :()
Powiem ci tak! kiedys jak Babilon leciał jeszcze na TV Wisla...:) jezuuuu kiedy to bylo:)
moj starszy brat go ogladał od pierszego odcinka....strasznie mnie to denerwowalo ..jakies postacie , ciagle gadanie, cos innego na innym kanale itp.
pewnego dnia to byl chyba 8 odcinek kompletnie nie mialem co robic i tak siedzialem, herbatke pilem i mimowolnie ogladalem...pozniej byl 2gi odcinek (czasem 2 pod rzad lecialy) .......i BANG
Normalnie wciagnelo mnie.. zaczlaem ogladac nastepne...nastepne ... pozniej doszlo do tego ze bieglem przez cale osiedla z maks predkoscia by zdążyć na Babilon V.....
na poczatku tez pierszy sezon wydawal mi sie nudny czaem mialem wrazenie ze jak ine 2-3 odcinki to i tak nic nie przegapie.... do czasu konca sezonu i 2giego sezonu....pozniej wszystko stawalo sie jasne... przypominaly mi sie sceny i wydarzenia z przed ponad 10 odcinkow i to sezonu 1..jakas scena jakas postac ktora wydawala sie nie istotna albo nawet tylko przechodzila w tle czy miala kilka zdan w odcinku a pozniej sie nie pokazywala...nagel pokazuje sie w 2-3 sezonie i wtedy wiesz czemu co i jak...
zazdroszcze ci tego uczucia gdy "cos " zaczynalo sie dziac... malymi dawkami az do pojawienia sie naszych malych czarnych galaktycznych kozaczkow psotnikow:)
CIERPLIWOSCI!!
skończyłem 4-ty sezon i mogę chyba zaryzykować stwierdzenie, że był najlepszy z dotychczasowych. trochę szybko zamknęli temat cieni, ale prznajmniej dopełnili sezon tematem ziemi, i całkiem zgrabnie im to wyszło.
właśnie sobie uświadomiłem po rewelacyjnej scenie (chyba najlepiej zagranej do tej pory w całym serialu - jak ivanowa rozmawia z franklinem o marcusie, który ją uratował przez ten obcy artefakt), że za mało w tym serialu jest scen miłosnych, ale tak, żeby iskrzyło jak np. między starbuck i apollo. sami przyznacie, ivanowa to ładna kobieta była :). i jak powiedziała, że mogła się "puścić" choć raz z marcusem to coś w tym było. a tu tymczasem bohaterowie żyją sobie lata w ciągłym stresie, w zamkniętej przestrzeni w ogóle na siebie nie zwracając uwagi w sensie erotycznym. bo to co się dzieje między sheridanem a delenn to raczej pod to nie podpada. czy chociażby talia winters czy lyta alexander - fajne laski, a nikt nie spróbował na nie lecieć:( może to jest czepialstwo, ale właśnie przez takie drobne detale wydaje mi się, że nie do końca ten świat jest pokazany tak realistycznie jak powinien być. gdyby tak dodali wątki osobiste po których ciarki przechodzą. byłoby gites. no nic, wracam do oglądania!
pozdrawiam serdecznie
a nie zczaiłeś że Ivanova była trochę bi?.. Szczególnie jeśli chodzi o Talię Winters?... Jest taka scena w odcinku gdzie jest pokazane że obie laski mieszkają razem w kwaterze. gdzie (tak sądzę) scenarzyści chcieli dodać pikanterii - po wymianie kilku zdań między ivanową a winters - dziewczyny zbliżają się do siebie tak jakby chciały się zaraz pocałować (wg mnie mocno to widać w tej scenie) ale do aktu nie dochodzi tak jakby scenarzystom zabrakło odwagi żeby to pokazać.. potem Ivanowa (kilkanaście odcinków dalej) przyznaje że "chyba kochałam się w talii" :)...
a ten motyw z marcusem, ciesze się ze wyszło tak jak wyszło - tzn że nic miedzy nimi nie wyszło.. Ona nieprzystępna, on ciągle próbował.. to było świetnie prowadzone przez cały sezon czy dwa.
jak tam piąty sezon z jego wyśmienitym (wg mnie) ostatnim odcinkiem?
ps.. przygotuj chusteczki...
pozdro,
M.
jeszcze apropo szybkiego zamknięcia tematu Cieni.
Straczynski chcial domknac wszystko w czwartym sezonie poniewaz najpierw nie uzyskal zgody na sezon 5. Dlatego czwarty wydaje się być takim mocno upakowanym sezonem w akcje i masę wydarzeń a także mase zakończeń. Potem gdy juz czwarty sezon byl w toku okazało sie ze moga ten piąty nakręcić. Piąty wg mnie jest swietnym dopelnienim historii G'Kara z Londo Mollarim i tym co pozostało z Cieni.