Jeszcze nie tak dawno szukałem serialu, którym mógłbym zapełnić swój wolny czas i luki
pomiędzy przerwami między świetnymi seriami (skończyłem Sherlocka, sezon siódmy
HIMYM się też zakończył a na nowe odcinki Suits trzeba było chwile poczekać). Zabrałem się
za Royal Pains mimo średniego zainteresowania jak i dość przeciętnej oceny na filmweb.
Bananowy doktor (serio?) idealnie wkomponował się w mój gust, serial jest bardzo lekki,
dobre dialogi, humor jest dawkowany, niezłe ujęcia i ... ok, zawsze na to patrze, ładna
główna bohaterka - check. Nie przepadam za serialami z tematyką medycyna (nie, nie
oglądam House'a) więc byłem sceptycznie nastawiony ale to jest naprawde niezłe. Nawet
podczas sesji ogląda się go bez przeszkód! Zresztą... Widzę, że to kolejny udany serial stacji
USA Network po Suits czy White Collar. To mówi samo za siebie. Lecę z trzecim sezonem, z
czwartego już się dwa odcinki ukazały - cieszę się, że to jeszcze trochę potrwa ;-)
Polecam, taka naprawdę solidna 7-mka.
Przeczytaj jeszcze raz moją wypowiedź i oceń czy wypowiadam się na temat tego serialu jak o świetnym serialu, wręcz must-see typu LOST czy Entourage. Serial udany, fajny i przyjemny ale to nie jest jakiś kunszt scenarzystów i nie każdemu na pewno wpadnie do gustu. Peace ;)