''Boom, motherf*cker.'' - padłem przy tym.
Ciekawy odcinek już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę kolejny skok a zapowiada się bo przecież trzeba wsiąść kasę na leczenie syna Carrie. Ciekaw jestem czy Proctor od razu będzie podejrzewał Hood'a o wysadzenie laboratorium.
Wątek zemsty naciągany do bólu.Jakie niby miał powody Hood aby to robić:
1.Nie znał praktycznie chłopaka
2.Miał on na niego haka i mógł się komuś wygadać( zwłaszcza biorąc pod uwage jego niefrasobliwość)
3.Proctor uratował mu kilka razy tyłek
4.Swoim działaniem ściąga na siebie uwagę FBI i przy takiej akcji jest tylko kwestiom czasu wykrycie jego tożsamości
Ogólnie po dobrym początku sezonu, serial zaczął pikować w dół, niczym notowania giełdowe.Mam wrażenie że wątek tarcia na linii Proctor VS szeryf jest celowym zabiegiem z braków pomysłu na rozkręcenie akcji.
PS.po jaką cholerę oni wjeżdżali ciężarówką w budynek?I dlaczego nie było tam ochrony?Bo chyba tylko idiota trzymał by, taką ilość towaru bez ochrony.
Co do Twojego punktu 1 i 2 myślę, że Hood widzi w Jasonie samego siebie sprzed lat, sam przecież kiedyś zszedł na złą drogę i zaprzepaścił szansę na normalne życie, a Jason podobnie - zadał się z nieodpowiednimi ludźmi, Ci go ścigali i Jason potrzebował pomocnej ręki, żeby wyjść z tego bagna... Do Hooda nikt tej pomocnej ręki nie wyciągnął... Kolejna kwestia to różnica wieku - Hood spokojnie mógłby być ojcem Jasona, a że nie może być ojcem dla Devy, wiec może po prostu przelał uczucia ojcowskie na tego chłopaka. Poza tym fałszywy Hood widział śmierć prawdziwego Hooda, w sumie śmierć bezsensowną (oczywiście nie bezsensowna dla fabuły, ale bezsensowną ogólnie - z rąk jakiś bandziorów, niezawinioną) i wie, że Jason już nigdy ojca nie odzyska.
Punkt 3 - wydaje mi się, że Hood działa w tak bezkompromisowy sposób, że nie czuje już zbytniej lojalności wobec Proctora, poza tym nawet jeśli był mu coś winien, to przecież uratował Rebeccę z rak Alexa.
Punkt 4 - a żeby to pierwszy raz... przecież Bezimienny znany jest z tego, że nie przejmuje się tym, czy ktos go rozpozna, albo tym, czy zwraca na siebie uwagę... o działaniu w ramach prawa już nie wspominając :-)
Spoko twoja teoria o ojcostwie itp. wymagała by, pokazania jakiś zbliżonych relacji między szeryfem i młodym.Tego w serialu nie pokazano, wręcz Hood na początku chciał go zabić.Ba.. relacje między nimi, były mocno spłycone i ograniczały się do tekstów typu "bierz forsę i znikaj".Dlatego mnie nie przekonuje ten cały wątek zemsty.
no cóż, fałszywy Hood raczej do wylewnych nie należy, wiec wątpię, żeby specjalnie okazywał jakiekolwiek uczucia wobec Jasona, fakt faktem ta wendeta jest trochę niewspółmierna, ale nie jest też kompletnie nie na miejscu. Zobaczymy jak pociągną ten wątek dalej, może jeszcze o pewnych rzeczach nie wiemy, ale to okaże się niebawem - już tylko 3 epizody z tej serii zostały!
A mi się odcinek podobał. Wreszcie w miarę dużo Joba :D Genialny tekst, a te jego wiązanki na Sugara są komiczne. Mi tam sie podoba ten wątek z zemstą i prywatną wojną, wreszcie odchodzimy od schematycznych odcinkow.
Być może masz rację, że on dzięki takim działaniom ściąga na siebie uwagę FBI, ale jak pamiętamy to nie pierwszy raz... Mnie tylko martwi że Proctor może mieć haka na Hooda, bo przecież mieli swoje uklady.
Jedyne czego mi brakuje to Noli :( :( :(
Aha moglibyście mi powiedzieć co znaczy slope, bo nigdzie nie mogłem znaleźć tego tłumaczenia. Chodzi mi o scenę, gdy lecą przezwiska na Emetta.
Ostry leci równo po wszystkich. Slope oznacza po polsku "Kitajca, żółtka, skośnego". W tej samej sentencji jedzie także po "Meksykańcach" i "czarnuchach" - to się nazywa być skinhead'em totalnym! Po co się ograniczać tylko do jednego, haha.
A tak poważnie- odcinek całkiem dobry, dokładnie w klimacie, jakiego po serialu większość oczekuje.