Ten film jest drętwy jak jasna cholera! stracone 6h na kompletnego gnioooootaaaa!
King jest specyficzny, to zawsze sa melodramaty połączone z horrorem, ale ten film to dziadostwo.
Jeśli już to z całego serca polecam "Sztorm Stulecia" i "Mgłę" Chyba najlepsze z całej masy filmów
Kinga jakie oglądałem.
Przy okazji, w ostatnich scenach gdy Stu chodzi o lasce z głową wilka, to o ile pamiętam, to demon
w Sztormie Stulecia używa dokładnie tej samej laski, przy czym laska ożywa (bardzo fajna scena)
No własnie znam jego dorobek literacki. Inaczej bym się nie wypowiadał. W jego książkach z reguły rzecz się dzieje w zadupiastym miasteczku, najlepiej żeby to było w stanie Maine. I przez cały czas czytasz rozterki życia codziennego mieszkańców większego lub mniejszego takiego burakowa. No i oczywiście ich reakcje na "paranormalne" zdarzenia, które burzą ich świat, który do tej pory był szary, nudny i przepełniony codzienną rutyną. Powiedz mi ze się mylę :)
Jestem w trakcie lektury "Bastionu" i w pełni muszę się zgodzić z Twoim postem. Najlepszy u Kinga jest początek, potem jest coraz gorzej a zakończenie po prostu rozczarowuje. Porównując powieść "Lśnienie" i film to jest dla mnie przepaść. U Kinga zakończenie jest do d* - a do twarz Nicholsona z siekierą pamiętam do dzisiaj.
No i te małomiasteczkowe klimaty - dla mnie nudne jak flaki z olejem. W Bastionie najlepszy jest opis rozpadającego się świata, podobnie jak w "Komórce" potem zaczynają się brednie o duchach i walce dobra ze złem. Niestrawne to i tyle.
Film rzeczywiście na kolana nie powala. Ale biorąc pod uwagę, że to niskobudżetowa produkcja telewizyjna z początku lat '90 to nie ma tragedii.
Osobiście w porównaniu do książki kilka scen bym wywalił, kilka bym dodał żeby było ciekawiej, ale ogólnie jest spójny z lekturą. Samej książce do pięt nie dorasta i raczej polecałbym tylko tym, który przeczytali powieść. Bardziej jako ciekawostkę niż wartościowe dzieło. Dla tych, którzy jej nie znają rzeczywiście może być niestrawny. Osobiście zaczytuję się w Kingu i jeśli jest ekranizacja to zawsze po przeczytaniu ją oglądam. Właśnie jako ciekawostkę. Przyznaję Ci rację że filmowa "Mgła" była lepsza niż opowiadanie. Głównie ze względu na niesamowite zakończenie, zupełnie różne od książkowego. Ale jak dla mnie to jedyny taki przypadek.
oj nie, jest tragedia. ksiazki nie czytalem, wiec do filmu/serialu podszedlem na swiezo. wczoraj zrobilem trzecie podejscie i.... nie da sie tego ogladac. Np.: Stu Redman zostaje pchniety na sciane przez chorego doktorka (pierwsza czesc) i... dokladnie widac ze podbiega do tej sciany i upada. MASAKRA. takich kwiatkow jest znacznie wiecej. nie wiem co w tym czasie robil rezyser.
scenariusz to niestety tez porazka, akcja filmu jest poszarpana, zachowanie bohaterow jest zupelnie irracjonalne (wiem wiem, w ksiazce pewnie to inaczej wyglada), w zaden sposob nie jest wytlumaczone. wydaje mi sie ze ktos chcia stworzyc wierna adaptacje ksiazki, wrzucajac wszystkie watki (mam racje? bo nie czytalem) a wyszla z tego kupa