Myślicie, że Norman zabił panią Watson? Niby po finale pierwszej serii było to pewne, ale teraz nie jest to już takie
proste. Jasne, że to w końcu Norman Bates i zaczynają mu się schizy (jak np to że wmówił sobie, że go uwodziła), ale
może faktycznie ktoś inny ją zabił i Norman widział tę osobę, ale z przerażenia uciekł i starał się wyprzeć te
wspomnienia? Może to jej chłopak, który chciał jej nauczyć wierności? Albo ktoś zupełnie inny. Jak myślicie?
To nie on wmówił sobie, że go uwodziła, a część jego umysłu opanowana przez matkę. Miał nawet wizję, że Norma siedzi w tym saloniku i mu to mówi, tak samo jak wtedy, kiedy niby kazała mu wykraść pas Shelby'ego.
Ale nie o tym. ;) Odpowiadając na pytanie - myślę, że jednak on, gdyby nie stało nic złego, nie wyłączyłby się i pamiętałby wszystko... Istnieje jeszcze opcja, że ktoś z trawkowego biznesu, skoro pani Watson zdradzała Gila z ojcem Bradley. Aczkolwiek po scenie, w której Bradley mizdrzyła się do Gila i lada moment spodziewałam się, że mu zapłaci w naturze za informację o ojcu, a ona go zastrzeliła, niczego już nie jestem w tym serialu pewna.
Swoją drogą, nienawidziłam jej w pierwszej serii, a teraz zaczyna mnie fascynować... Skoro i ona popada w obłęd, może być ciekawie. :)
Stała się dość interesująca. Może mnie nie fascynuje jak ciebie, ale na pewno jest lepsza niż ta mdła i dość bezbarwna Bradley z pierwszej serii. Choć mimo wszystko irytująca i niestety, wykorzystuje ludzi gdy tylko ich potrzebuje - tak jak teraz pewnie zrobi z Normanem. Szkoda mi Emmy, bo dziewczyna ma cały czas rację, ale nie może przemówić młodszemu Batesowi do rozsądku, gdyż ten jest strasznie zadurzony w Bradley (choć w sumie nie rozumiem tego, Emma jest ładniejsza, o wiele lepiej się z Normanem dogaduje i jest bystrzejsza). No ale cóż, serce nie sługa. W każdym razie coś czuję, że Bradley nie przeżyje tego sezonu do końca. Już w pierwszym sezonie miałem wrażenie, że Norman ją zabije, a teraz jestem tego pewny. Po prostu to czuję. Zresztą ona sama chce umrzeć, więc pewnie nawet go jakoś zmanipuluje, by ją zabił. Choć sam mam nadzieję, że zrobi to z zimną krwią - od początku chciałem, by Bradley była pierwszą, świadomą ofiarą Normana.
Bradley nie kocham, nadal jest suczowatą, interesowną słodką idiotką, ale teraz zaczęła świrować i przez to mnie zaintrygowała. To w końcu serial o psychopacie, ale kto powiedział, że będzie on jeden. ;) Również chciałabym, żeby Norman ją zabił. W pierwszej serii pomyślałam, że może będzie z Dylanem i za to Norman zabije ich oboje, ale braciszek okazał się być lojalny, więc to odpada. Był też taki moment, kiedy Norman poszedł do jej domu i usłyszał, że jego uczucie jest nieodwzajemnione i w sumie to tamta noc była błędem, wtedy przybrał tak mściwą twarz, że byłam pewna, że coś jej zrobi. Niestety, przytuliła go, co chyba wróciło mu ludzkie uczucia, a na pewno stłumiło gniew.
Co do Emmy, zgadzam się, ale przynajmniej nie bawi się nią i nie daje nadziei tak jak to rzeczona Bradley zrobiła z nim. To już coś.
Cieszę się też, że rozwija się wątek wypychania zwierząt, bo z tego coraz bliżej do obłędu dorosłego Batesa. Ciekawe, czy Norma już wie, że skończy tak samo jak owe zwierzątka. :)
Właśnie skończyłam pierwszy sezon i widzę to tak: jako psychicznie chory, Norman ma w sobie dwie osobowości: tego grzecznego i psychopaty. Kiedy dopada stres, dobry Norman zamienia się w tego psychopatę, co mogło się zdarzyć, kiedy patrzył na rozbierającą się nauczycielkę (jakby nie patrzeć - atrakcyjną kobietę). A że widok niewątpliwie go podniecał i nie mógł sobie z tym poradzić, to w jego głowie budził się właśnie ten psychopata, który postanowił zamordować nauczycielkę. Norman tego nie pamięta, bo w momencie morderstwa nie był sobą.
Może się mylę, ale wydaje mi się, że to ma sens.