Mam podobne odczucia. Oby kolejny sezon mile nas zaskoczył. Wciąż czekam na jakieś łaaaałłłł!

Zwykle jest tak, że kolejny sezon jest gorszy od popprzedniego. Pewnie i tym razem tak będzie

Hah, tak samo jak w przypadku Hannibala :D Ale i tak go oglądam, a ten serial też muszę zacząć.

Jak dla mnie Hannibal jest lepszy,bardziej moje klimaty :)

Ja tylko go oglądam dla Hannibala. Jak dla mnie to za bardzo przesadzają z tymi morderstwami (tak bardzo realistycznie, tzn. czasami lepiej gdyby było zwykłe morderstwo, nie musi być tak bardzo kreatywne i widowiskowe, by robić wrażenie) i wkurza mnie Will Graham i jego umiejętności oraz wątki :D

Rzecz gustu

Bardzo lubię oba seriale, niestety Motel już się skończył a Hannibala został odcinek do końca sezonu i w sumie szukam nowego serialu. Co możecie polecić? ;>

Gra o tron

słyszałam właśnie dużo dobrego o tym serialu ;) a jak książka? Czytałeś?

Jeśli tylko słyszałeś o tym serialu,to polecam jak najprędzej nadrobić zaleglość,bo dla mnie osobiście Gra o tron to jak dotąd najlepszy serial jaki ogladałem,fakt że sezonów się narobiło bo w 2014 już czwarty sezon zapowiadają,więc oglądania będziesz miał na bardzo długo.
Z innych jeszcze polecić mogę "Spartakus","The Walking Dead"

P.S. książki niestety nie czytałem czas mi na to nie pozwala,jednak serial ogląda się znacznie szybciej niż czyta ksiażkę :)
Swego czasu od książek nie mogłem się oderwać,ale im człowiek starszy tym więcej obowiązków, życie:)

Radzę przeczytać :)

Radzić to możesz,może lepiej poradź mi skąd wziąć na to czas?

Sagę Pieśni Lodu i Ognia mimo ilości stron każdego tomu czyta się bardzo szybko, czytanie Gry o Tron zajęło mi 2 dni z czego czytanie dzieliłam z zajęciami i przygotowaniem do laboratoriów, nie licząc innych pierdół dnia codziennego. Zawsze można przeznaczyć sobie na czytanie godzinę dziennie, zamiast zaczynać oglądać nowy serial można poczytać ,zwłaszcza że jeśli chodzi o Grę o Tron serial jest bardzo dobry ale pomija dużo wątków z książki czy miesza postacie lub dodaje wątki jednej postaci po to by nie tworzyć tej która jest w książce, oraz to co jest bardzo denerwujące, zwłaszcza po słabym 3 sezonie to np. odmienne przedstawienie postaci i tu można wołać o pomstę do nieba o to jak scenarzyści przedstawiają Stannisa Baratheona, dziwię się że Martin pozwala tworzyć taką karykaturę postaci.

czasami zbyt prosty i naiwny.
myślałem, że będzie bardziej trzymał w napięciu ;-s

i nadal nie wiem, co z tą azjatką, która uciekła z motelu. tak, tak, niby że zginęła. jednak akurat wszyscy zajmują się odzyskiwaniem reputacji albo wypychaniem zwierząt...

naiwny Norman, wymalowane nastolatki, narkomańskie miasteczko. chciałem więcej intryg, podchodów, przebiegłości i tajemnic.. ot co.

Też mnie ciekawi, co z tą azjatką.

Podejrzewam że poprostu ją zabił,wątpię aby udało jej się uciec,tym bardziej że miał broń,ale też pewności nie mam

Mnie się bardzo przyjemnie oglądało, ale wydaje mi się, że głównym targetem są nastolatkowie i to trochę przeszkadza. Mam nadzieję, że dzięki popularności i zachwytami nad Verą Norma dostanie własne "dorosłe" wątki.

Sam serial faktycznie w niektórych momentach dość naciągany. Bezradność policji, na którą zwróciłeś uwagę najbardziej poraża, ale ponieważ jestem absolutną fanką Hitchcocka, to też z nieco mniejszym krytycyzmem pochodzę do wszelkich pochodnych od jego twórczości. Bardzo zręcznie wydaje mi się nakreślona natomiast relacja Normana z matką i choć wydawało by się, że do tej pory wiemy już o nich wszystko, to czuje się pozytywnie zaskoczona. Postać Emmy również interesująca, jestem ciekawa gdzie leży jej granica odnośnie zaufania i zauroczenia Normanem. Bradley nie znoszę, ale tu nie miałam wielkich oczekiwań, wydaje mi się że jest ona w pewnym sensie tylko nawiązaniem do schematu z oryginału - ładna blondynka, trochę przebiegła, trochę naiwna, która i tak skończy śmiercią tragiczną z rąk Normana. Druga Vera Miles (nie pamiętam jak się nazywała sama bohaterka). Natomiast rzecz najważniejsza, na którą muszę zwrócić uwagę, to Freddie Highmore i jego Norman. Absolutnie genialny, od samego początku jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bo to młody aktor i do tej pory kojarzył mi się nieodłącznie z postaciami filmów dziecięcych (czytaj "Charlie i fabryka czekolady" na przykład). Dorósł i wkroczył w poważny projekt z przytupem, nie ma co! Zresztą film "Sztuka dorastania", w którym zagrał przed "Bates Motel" jakoś mi to teraz pięknie podsumowuje ;)

...sorry to była Janet Leigh, a nie Vera Miles ;)

Raczej nie podoba. liczyłem na coś lepszego. Brak tu klimatu, bezsens scenariusza czasami poraża. Do tego beznadziejny aktor w głownej roli. Coraz bardziej to przypomina marny serial dla nastolatków... a może taki po prostu był zamysł producenta... dam chyba cancela po 4 odcinku.