Gdyby Remigiusz Mróz skupił się i napisał rocznie 2-3 książki, to pewnie byłoby OK, ale gdy się pisze co roku kilkanaście lub kilkadziesiąt powieści, to mamy taki właśnie efekt. Bzdury w treści tej niby intrygi kryminalnej przebiją nawet najsłabsze momenty z wszystkich historii o Chyłce.