Zmęczyłam ten serial tylko z sympatii do Cobena. Już nie pamiętam treści książki, ale przeczytałam większość jego książek i jestem pewna, że Coben takiego badziewia nie napisał...
Serial dłużący się, drętwy, momentami tak irytujący, że musiałam przerywać oglądanie w połowie sceny i "odpoczywałam" parę dni przed kolejnym podejściem. Przez to obejrzenie kilku odcinków zajęło mi jakieś 2 tygodnie :/
To niesamowite, że serial, w którym tyle się dzieje, akcja jest wartka, może być mimo to... niemożliwie nudny...
Lubię europejskie kino m.in. dlatego, że ludzie wyglądają jak ludzie, a nie lalki z jednej foremki, ale litości! Tutaj z głównym aktorem trochę przesadzili. Nie o to chodzi, że jest brzydki. Po prostu nie porusza się, nie zachowuję się jak aktor. Wygląda jak chłopak z łapanki. Wiecznie zgarbiony, porusza się jak dresiarz, mimika żadna i tylko ten wzrok szukający powodu do bójki. Miała to być pozytywna postać, bez przestępczej przeszłości, chłopak o dobrym sercu, ale koleś przez cały serial zachowuje się jak pseudokibic nabuzowany emocjami w trakcie meczu jego ukochanej drużyny. Zresztą wielu bohaterów podobnie się zachowywało. Niektóre postacie sprawiały wrażenie nieco upośledzonych, a pewne ich umiejętności zakrawały o sci-fi. Nie było tutaj nikogo "strasznego". Nikt tu nie zagrał psychopaty, mimo że niektórzy się starali. Z kolei słodkie oczy i czułe uśmiechy kobiecych postaci, sprawiały wrażenie tęsknoty za rozumem, a nie faktycznych emocji. Nie wiem czy to były błędy aktorów, czy reżysera, który źle ich prowadził. Fakt że wyszło słabo, wręcz komicznie.
Co jest bardzo dziwne dla mnie - żadna postać nie wzbudziła mojej sympatii. Za to większość wzbudziła irytację.
Wątki absurdalnie się ze sobą przeplatały. Fabuła poszarpana, zbyt dużo przeskoków do przeszłości. Miało być pewnie widowiskowo, ale wyszło męcząco.
Scena kulminacyjna była zwyczajnie głupia, i mam na myśli nie tylko jej treść, ale też techniczne wykonanie. Scena finałowa bardzo słabo zagrana, sztuczna, drętwa, jakby aktorzy sami mieli już dość tego serialu ;) U najmłodszej postaci - zero emocji. Ta ostatnia scena była też mocno niesmaczna, zważywszy na to, co wydarzyło się w scenie kulminacyjnej. Aż muszę wrócić do książki i sprawdzić czy Coben też to tak wymyślił.
Z 6 seriali na podstawie książek Cobena, które obejrzałam, ten był zdecydowanie najgorszy i właściwie pod każdym względem. Szkoda :(