Czy jest chociaż jeden odcinek w tym serialu, w którym Julia (czy Joely Richardson) nie płacze, nie spazmuje z tą swoją wkurzającą manierą, nie przeżywa jak w brazylijskiej telenoweli? W której serii zaczyna mówić jak człowiek, a nie kiepska wyegzaltowana aktorka?
Normalnie nie wyrabiam... Muszę przewijać, jak ten babsztyl pojawia się na ekranie i zaczyna odprawiać swój histeryczno-spazmatyczny pokaz :/
Julia to największy minus tego serialu....
No cóż ciężko jest znaleźć taki odcinek, ale w 4 serii czasem się uśmiecha ;p Także cierpliwości i myślę, że pomimo wszystko warto oglądać ten serial, bo jest świetny!