Odcinków ma być 45 w pierwszym sezonie. nie wiadomo nic o następnych. Amerykańska wersja ma 3 sezony kolejno: 45 , 35 i 28 odcinków.

Nie, żeby coś, ale tak właśnie wygląda rozmowa u psychiatry.

dzięki, mark1618

"Nie, żeby coś, ale tak właśnie wygląda rozmowa u psychiatry."
Wiem jak tam jest, gdybym nie wiedział, to siedziałbym w kościele nie w kinie. :)

Wracając do ilości "45" to będą kolejne rozmowy terapeutyczne ze stałym kręgiem pacjentów??
To akurat może fajny pomysł, bo będzie jakiś ciąg zdarzeń, uczuć, myśli.
45 = 10 i pół miesiąca... aż tyle (przy liczeniu 1 / tydzień) ??

Znaczy to jest tak. Teoretycznie wychodzi jeden odcinek - jedna wizyta pacjenta. Żeby nie spoilerować powiem tak: po drodze zaczną się dziać różne rzeczy z pacjentami i życiem Andrzeja. Zobaczymy nie tylko rozmowy terapeutyczne, ale także innego rodzaju spotkania. niektóre same wypadną inne wynikną z różnych losowych zdarzeń.

Jest to stały krąg pacjentów. W każdym sezonie są nowi pacjenci, z nowym historiami. Aktualnie tłumaczę napisy do finałowego sezonu amerykańskiego "In Treatment", jeśli chciałbyś się zabrać. Polecam :)

Nie zabiorę się "od razu". Jesteś tu pierwszą osobą, która normalnie, celowo i zasadnie odpisała na moje pytanie, post czy co tam...
W takim razie, po tym, co napisałeś sadzę, iż zasadnym jest to co pomyślałem. A nie zabieram się tylko dlatego,
iż przyjemności lubię dzielić na chwilki, drobne, czasem ckilwe, ale zawsze takie .... dostrzegalne.
Nie wiem na czym polega "zapraszanie do grona przyjaciół", ale za chwilę cię zaproszę,
zapewne jesteś ciekawym człowiekiem (osobą??).

WIelu ludzi tak uważa, ale prawie każdy boi się o tym przekonać.
Co do serialu... Odpowiedziałem trafnie, bo jest to pierwszy w który wsiąknąłem całym sobą. To jak zżyłem się z Paulem ( Oryginał Andrzeja) przekracza moje najśmielsze fantazje. Ciekawi mnie, czy z polskim też tak będzie...

A i jeszcze coś czego nie zauważyłem. 1 odcinek to jeden dzień, a nie tydzień :) 5 odcinków = tydzień :)

Cieszę się że ktoś tłumaczy amerykańską wersję. A że bardzo lubię Jerzego Radziwiłowicza to na pewno przekonam się jak przełożenie na nasze realia się powiodło (chociaż szkielet pewnie pozostanie ten sam...)

Wersja Radziłowicza jest zdecydowanie bardziej powściągliwa i chłodniejsza od wersji amerykańskiej, co zostało już zauważone w recenzjach.
Niestety to nie działa na korzyść w tym i tak bardzo chłodnym i powściągliwym schemacie, wykonanie Beli jako Veroniki nie powaliło mnie, bardzo drewniane, brakowało wyczucia momentu, wersja amerykańska tej roli również mnie nie byłą najlepsza, więc nic straconego jeszcze.
Ten serial bardzo powoli ewoluuje i maksymalnie uzależnia, więc poczekam z tydzień co najmniej z finalną opinią.
Jak już mieliśmy okazję się przekonać z zapowiedzi, ten chłód Andrzeja w pewnym momencie pęknie, moim zdaniem pokazali trochę za dużo, nie mam pojęcia w jakim celu to zostało zrobione, pokazali sceny z ostatnich odcinków...