Nie ma tam porywającej fabuły, ale dla mnie jest cholernie interesujący. Wszystko opiera się na
rozmowie. Mamy przykład, że można zrobić ciekawy polski serial.
Też tak uważałam, dopóki nie obejrzałam pierwowzoru "In treatment". W "Bez tajemnic" bohaterowie, historie, nawet dialogi (przynajmniej w pierwszym sezonie) są bardzo podobne lub identyczne jak w wersji amerykańskiej. A już myślałam, że Polacy potrafią zrobić coś dobrze sami...
Polski to on nie jest, ale napisany i zagrany bardzo dobrze. Wspaniale wręcz. Dla mnie oglądanie tego serialu jest jakby podglądaniem ludzkich dusz. Bezkarnym podglądaniem. Ponieważ tempo dyskusji i dochodzenia do prawdziwego problemu tkwiącego w człowieku jest powolne, mogę sobie powolutku dochodzić równolegle do tego, co czuję "w sobie" w tej, omawianej właśnie sprawie. Znam osobiście osoby, które płaczą oglądając niektóre odcinki, bo tak mocno dotyczą ich problemów od dawna chowanych gdzieś głęboko. Czy to nie wystarczy za rekomendację?