Za jednym portali filmowych: "Maria, młoda prawniczka, dowiaduje się, że nie jest biologiczną córką swoich rodziców. Chcąc dotrzeć do prawdy, postanawia przeprowadzić śledztwo, które ujawnia, że po urodzeniu została porwana przez mafijną grupę zajmującą się handelem dziećmi. Cena prawdy jest zbyt wysoka - Maria trafia do więzienia prawie na drugim końcu świata. Po 12 latach, przechodząc przez wiele prób i trudności, wraca do Hiszpanii z nową tożsamością: Mercedes Dantés i z jedynym silnym postanowieniem - zemsty. "
Wszyscy doskonale wiemy, jaka "mafijna grupa" przez 40 lat porywała w Hiszpanii dzieci rodzicom i umieszczała je w poprawnych politycznie rodzinach ;)
Od samej formuły "poprawnych politycznie" puszczam, jak śpiewa mój idol-Krzysztof "Grabaż" Grabowski-egzystencjalnego pawia. Na portalu filmowym nie wchodzę w inne niż filmowe aspekty ;)
Słusznie! Ale uważam, że produkcja wcale by nie straciła, gdyby zamiast fikcyjnej mafii pokazano - jak w rzeczywistości - zinstytucjonalizowany proceder księży, lekarzy i zakonnic. Choć dla Hiszpanów to wciąż jeszcze trudny temat. Jak tłumaczył mi jeden z nich - może to dotyczyć każdego