Im dłużej oglądam, tym bardziej uważam, że to ekipa a nie aktorzy są siłą tego serialu. Nie wiem czy było to intencjonalne, ale serial próbuje pokazać "gęby" człowieka. Jakiś czas temu porzuciliśmy oglądanie w okolicach 6 serii. Dziś z perspektywy widza już ostatniego sezonu stwierdzam, że Steve Carell nie tworzył postaci, to postać stworzyła jego, jak przyjrzycie się następcom zauważycie, że oni zachowują się tak samo, nawet mimika i ich ruchy są identyczne jak tylko zasiadają na fotelu kierownika. Trochę to smutne, bo wygląda jakby kierownik to zbędny element całej układanki ;-)