Poziom realizacyjny - 8/10
Prowadzenie aktorów - 8/10
Kreacje dwóch głównych aktorów - 5/10
Prowadzenie kamery - 8/10
Montaż - 6/10
Budowanie dramaturgii - 5/10
Scenariusz - 3/10
Scenariusz bardzo obniża poziom tej produkcji. Tworzy postaci w większości zachowujące się irracjonalnie. Nieustannie mamy ten sam schemat: ktoś czegoś nie dopowiedział, ktoś czegoś nie dosłyszał, ktoś coś źle zrozumiał, permanentny brak komunikacji między postaciami i na bazie tych ciągłych "nieporozumień" budowana jest dalej fabuła. Chaos miesza się z destrukcją wywołaną zachowaniami każdego bohatera. Wszyscy zmierzają do katastrofy, na różnych płaszczyznach. Nawet ta akcja z córką Vina, która nie chce uciekać z miasta, nie, bo nie, zaś Val nie była jej w stanie wyjaśnić dlaczego powinna, bo kolejna rozmowa urywa się na niedopowiedzeniu czegoś, niezrozumieniu kontekstu, zbagatelizowaniu problemu. I tak w kółko, każdy wątek zapodany w podobny sposób, co staje się w końcu irytujące dla widza.
Scenarzystom umykają też detale. Jest strzelanina w barze, śmiertelnie raniony jest Wes, ranny jest Tony, ale zupełnie z dialogów znika ochroniarz, który zginął. Nie ma już później o nim wzmianki. Mocno amatorskie, bo przecież diabeł zawsze tkwi w szczegółach i tylko w nich.
No i wątek Joe Mancuso, jego debilowatego syna i dwóch zakapiorów. W zasadzie cały ten bandzior ma wokół siebie 3 osoby, maks 4. Zaś Jake operuje sporą kasą, restuaracje w Nowym Jorku zawsze mają ochronę i przy takie presji ze strony patola w końcu normalny człowiek by się przeciwstawił. Jake'a stać na zarabianie milionów, a nie stać go na zneutralizowanie osiedlowego łobuza, który go terroryzuje i grozi jego rodzinie i biznesom? Kwestia życia i śmierci, a ten potulnie poddaje się terrorowi? To jak on przetrwał w tym środowisku tyle lat?
Wszystkie wątki opowiedziane są koślawo, począwszy od wątku Annny. Znowu niedopowiedzenie, znowu brak komunikacji, coś się stało, ale nie do końca wiadomo co, bo Anna ucieka z baru, a Jake, co jest niezrozumiałe, nie próbuje od razu, w tym samym dniu, dowiedzieć się, o co chodzi. Mnóstwo scenek w tym serialu opowiedzianych podobnie - już ma dojść do wymiany informacji, ale nagle coś albo ktoś przerywa rozmowę i kolejne niedopowiedzenie gotowe, które nakręca dalszy bieg akcji.
Retrospekcje nie są zbyt zgrabnie wkomponowywane w tę historię. Dochodzi do tego, że serial momentami męczy poprzez sam sposób narracji. Gubi dynamikę, gubi płynność, wpada w takie momenty, które są niemal zgrzytami, wybijającymi wszystko z rytmu.
Bardzo podoba mi się kadrowanie, prowadzenie kamery, aktorzy w większości też wypadają nieźle, za wyjątkiem dwójki głównych bohaterów. Jude Law ma braki warsztatowe i zawsze je miał. Często pojawiają się u niego takie dziwne, sztuczne grymasy na twarzy, nienaturalne minki. Z kolei Bateman gra i intonuje swoje kwestie w sposób manieryczny, nie umie się z tego jakoś uwolnić, niezależnie od tego, w jaką postać się wciela.
Choć strona realizacyjna jest bardzo dobra, to jednak scenariusz jest najważniejszy, a on tutaj w oczywisty sposób zawala sprawę. Dlatego nie można uznać, że ten serial ogólnie wybija się ponad przeciętność.