W końcu coś dobrego (bo raczej trudno o coś nowego) w kwestii apokalipsy zombie. Wiem, sa różne definicje tzw. zombie i że na to miano zasługują jedynie Romerowe powolne głupki, ale ja tego nie uznaję, a nawet wręcz przeciwnie. Szybkie zombie są cool i the best, a nie te smutne i powolne karykatury.
Jeśli więc tę kwestię mamy za sobą, to najnowsza (na ten moment) produkcja zombio-podobna jest zaskakująco dobra. Patrząc na miniserial jak na studium degradacji człowieczeństwa (??? - chyba raczej powrót do korzeni!) ocalałych, to ogląda się to zacnie. Liczne scenariuszowe głupstwa w tego typu produkcji są chyba nieuniknione. Niemniej jednaj jest to obraz godny uwagi. a w swojej kategorii powinien mieć rating w samej czołówce.