Dlaczego ojciec Kurta zamordował Taylor? Przecież nie wykazywał żadnych anormalnych zachowań wobec dzieci, a później wobec wnuka, więc co się takiego stało? Skończyłam właśnie 1. sezon i chociaż wątpię, żeby mogło to być wyjaśnione, bo przecież facet już nie żyje, to może była o tym mowa albo ktoś ma jakieś racjonalne wytłumaczenie?
Tak, wiem - że prawie po 2 latach :D
Ojciec Wellera przed śmiercią mówił, że nie chciał zabić Taylor, że to był wypadek - i owszem, nie zabił jej celowo.
Kurt będąc w akademii uciekał do siostry, która sama nie mogłaby się obronić przed ojcem, i jeszcze wspominał, że po zniknięciu Taylor wszyscy plotkowali, że stary był "zbyt blisko" dziewczynki. Chodziło o molestowanie (sam twórca potwierdził). Ojciec Wellera miał skłonności pedofilskie, wywiózł Taylor nocą do lasu - on był dużym facetem, ona mała i drobna - po prostu w chwili zapomnienia prawdopodobnie ją udusił, czego nie zauważył w porę.
Swoich dzieci chyba nie ruszał, wnuka też nie, ale znalazł sobie córkę sąsiadki.