Po 4 odcinkach - koniec przygody z Bodo w wersji z Królikowskim. To, że się Chłopak starał nie można mu odmówić. Były momenty, że nawet próbowałam mu uwierzyć. Ale... na 4 odcinki było to kilka scen. Pierwszy i najważniejszy zarzut to to, że brak mu charyzmy, tego błysku w oczach. On nawet wzruszyć nie potrafi... Poza tym głosu nie ma żadnego, śpiewać nie potrafi, ani tańczyć też. Robi to tak nieporadnie, że aż go żal. O ile w pierwszym czy drugim odcinku nieporadność można podciągnąć pod nieporadność początkowych występów samego Bodo to potem widać, że Aktor nie daje rady. W 4 odcinku, gdzie już występuje jego głos jest tak "wyczyszczony" w studio, że playback bije po uszach.
Ale... w sumie mogło być gorzej, patrząc na niektóre role epizodyczne, więc... może nie ma co się czepiać.
Dobrze, że od 5 odcinka wkracza Schuchardt, zobaczymy ile prawdy jest w tych recenzjach jakie wystawili dziennikarze po pokazie prasowym.