PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=745570}

Bodo

2016
6,8 8,1 tys. ocen
6,8 10 1 8144
Bodo
powrót do forum serialu Bodo

Rewatch - odcinek 3

ocenił(a) serial na 5

Zaskakująco lepszy od drugiego, chociaż mam kilka uwag.
Nie chcę obrażać aktora, ale chyba większość zgodzi się ze mną, gdy powiem, że Kasprzykowski warunków na amanta zdecydowanie nie ma - kwestia Niny, iż ludzie przychodzą go zobaczyć, bo podobno jest przystojny, bardzo mnie rozbawiła i wypadłam trochę z klimatu. Bardzo źle ogląda się też scenę, kiedy Bodzio ma za zadanie być chodzącym afiszem reklamowym, dzieci podcinają mu nogi, a on upada w śnieg - łopatologiczny symbolizm aż bije po oczach i pozwala przypuszczać, że twórcy nie wierzą za bardzo w inteligencję widza. Najbardziej przeszkadzało mi szok/oburzenie/złamane serce Eugeniusza po przyłapaniu in flagranti Niny i Żwirskiego - jasne, Bodo jest młody, przez co widzi świat czarno-biało, nadal naiwny, ale przecież od małego miał styczność z szołbiznesem, wychowywał się praktycznie w kinoteatrze - sądził, że wszystkie kochanki jego ojca lecą na błękitne oczy, piękny głos i charyzmę (ja bym poleciała, ale ja to ja)? Nadal nie rozumiem obsadzenia Herbuś jako Negri: obie są drobne, ale nie ma jakiegoś niesamowitego podobieństwa, które usprawiedliwiałoby ten wybór (w 2016 szał na Taniec z Gwiazdami zdecydowanie przygasł i nazwisko aktorki nie przyciągnęło raczej do ekranu wielkiej rzeszy widzów). Ogromny szacunek dla osób zajmujących się kostiumem i makijażem, Herbuś była świetnie pomalowana i ubrana.
Dało się poczuć atmosferę teatru jako ciągłych wojenek podjazdowych, zazdrości, intryg, zazdrości, rozpaczliwych prób wybicia się. Aktorzy prześcigający się w wyciąganiu ostatnich dźwięków piosenki - esencja teatru muzycznego.
Totalnie kupuję Magdalenę Stużyńską jako divę poznańskiego teatru, Trudi. Nie znalazłam żadnych informacji o zdubbingowaniu jej partii wokalnych, więc jestem pod wrażeniem jej głosu, do tego, poza - niestety - kulminacyjną sceną w gabinecie dyrektora, gdzie wypomina mu defraudację pieniędzy, nie widziałam w jej kreacji fałszu. Jej oraz panu Lubaszence za niemiecki pozwalający spokojnie uwierzyć w biegłe władanie tym językiem przez postać ogromny szacunek - co prawda osobiście mam za sobą tylko trzy lata niezbyt pilnej nauki tego języka, ale wydaje mi się, że potrzeby serialu to zdecydowanie wystarcza. Dyrektor Kettler i Nina mi nie przeszkadzali - zagrani dobrze, ale nie na tyle, by być jasnym punktem tego odcinka. Dość irytującym zabiegiem było pozostawienie Niny jako jedynej z chórku/baletu z rozpuszczonymi włosami, by widz mógł ją łatwo zidentyfikować, jakby nie wystarczały zbliżenia na nią.
Bardzo dobrze ogląda się relację Bodzia z Morycem - prześmieszna autoironia, gdy Moryc deklaruje ich oboje jako “czystą słowiańską krew” przy wprowadzaniu się do pokoju rozłożyła mnie na łopatki (Szwajcar i Żyd, słowianie jak w mordę strzelił). Szkoda, że wysłano postać Żurawskiego do Berlina - pragmatyczny przyjaciel bardzo dobrze sprowadzał artystycznego zapaleńca na ziemię, ich wspólne sceny wychodziły naturalnie.
Tak samo świetnie wypadają rodzice Bodo: matka kocha syna, ale podejmować odpowiedzialne wybory, ojciec o wiele bardziej rozumie artystyczne ciągoty swej latorośli. Czytanie listu z konferansjerską swadą (czy nie trochę po to, by “sprzedać” Dorocie podkoloryzowaną wizję życia w Poznaniu?) - bardzo pasowało do postaci.
W skali 1-10 oceniam ten odcinek na 7 i bilet na tramwaj.