Pan Wojciech Młynarski powiedział kiedyś o piosence aktorskiej tak: "Aktor gra że śpiewa, a co nie dogra, to dowygląda" - u Królikowskiego nawet to drugie się nie sprawdziło. Nie przekonują mnie tłumaczenia, że jego gra wygląda kiepsko, bo takie mogło być założenie scenariusza, że się małolat stara, ćwiczy i ma ciężko... Jakie ciężko? Jeśli dobry aktor grałby tę rolę, to zagrałby, że "się stara, ćwiczy i ma ciężko" doskonale. I taka jest różnica pomiędzy dobrym i złym aktorem, którym niestety w tej roli okazał się Królikowski. Myślę, że Józef Pawłowski (Antek) jest o całe niebo lepszy i to on właśnie ma charyzmę, a kiedy znika z ekranu, robi się trochę żal... Królikowski sprawia przez 4 odcinki wrażenie, jakby się niewypowiedzianie męczył, że gra. I jeszcze pytanie do Twórców - Po kiego licha zatrudniać do roli utalentowanego chłopaka kogoś, kto ani śpiewać ani tańczyć?
A kiedy na scenę wchodzi Tomasz Schuchardt, już wiadomo, dlaczego klaszczą...
W filmie brakuje klimatu, po łebkach potraktowano plenery, które go tworzą, co w filmie mogłoby zostać niezauważone, ale w serialu jest nie do przyjęcia. W Łodzi nie ma Łodzi, w Poznaniu Poznania, w Warszawie Warszawy...
Muzycznie jest wspaniale - za to 10. I trochę jednak przeszkadza, że brak tej maniery wymowy "L". W życiu mogłoby jej nie być, na scenie powinna. No i dialogi... Nie wiem, czy śmiać się czy płakać, kiedy np. pani redaktor Drewiczówna wypowiada frazę: "Aha i śpiesz się z nią, bo jak przyjdą bolszewicy, to wszystkie będziemy wspólne" - naprawdę?