Jak interpretować ostatnie minuty serialu? Bodo wznosi się po niebiańskich schodach i wita go anielski orszak Boga. Wykonuje jego ulubioną piosenkę "Ach śpij kochanie". Niby wszystko fajne, jasne. Nie rozumiem tylko jednego, dlaczego na samym początku Bodzio mijał samego siebie? Jakieś poprzednie wcielenie? Czy to oznacza, że Bodo umarł w wieku tych kilkunastu lat i był zupełnie kimś innym jako gwiazda? Domyślam się że chcieli w ten sposób uhonorować obydwu odtwórców postaci Bodo, ale mogli to zrobić w inny sposób. Jeszcze jeden istotna rzecz, serial jest bardzo trudny do zrozumienia dla ludzi, którzy nie zapoznali się z historią Bodo, jestem ciekawa jak oni reagowali na większość scen, które według mnie często za bardzo mijały się z prawdą, a wątek miłosny był zdecydowanie przesadzony.
ja bym powiedzial, ze chodzilo o to odbicie mlodzienczych lat. Co robil za "Krolikowskiego", jak dazyl do celu zaowocowało pozniej tym kim sie stal :)