He totally did.
Choć w tym momencie większym zaskoczeniem byłoby, gdyby to nie było zlecenie Kane'a. No i nie można wykluczyć, że sama Meredith planuje coś niecnego.
Bardzo wątpię. Stawiam raczej na kogoś ze światka narkotykowego lub ewentualnie polityki, ale Kane na pewno nie. Wiemy, że strzał padł z ponad pół kilometra,naprawdę myślicie, że burmistrz ryzykowałby stanie tak blisko swojej żony? ;p Minimalna pomyłka, podmuch wiatru i mogłoby byc po nim.
a pamiętasz jak w pierwszym odcinku drugiego sezonu
Darius Morrison poszedł do swojego kuzyna z:
I need your help
być może to jest to.
A żona dostała przypadkiem.
Moim zdaniem Darius poszedł do kuzyna z inną sprawą - chciał zapewnić ochronę Emmie.
Też obstawiam Kane'a jako organizatora tego zamachu. Meredith dowiedziała się o jego chorobie i to jest wystarczający powód.
Jestem na 65 procent pewna, że he did. A "wizyty" Stone'a ucieleśniają głęboko siedzące w draniu wyrzuty sumienia (pomijając szybki postęp choroby).
Uwielbiam ten serial za takie zagwozdki. Podobnie: o co cho z tym młodym? Knuje coś? Próbuje się zemścić? Ktoś nim steruje? Sam Kane ma co do niego wątpliwości - jakim cudem taki szczyl dostał takie stanowisko... A ten niby się płaszczy i popłakuje, a za plecami szczuje na szefa jego własną córkę i ogólnie pokazuje charakterek.
Fakt, koleś może trochę namieszać. Choć na początku mnie denerwował.
Mam nadzieję, że z rozwojem choroby Kane'a coraz więcej będzie Stone'a w jego urojeniach... Poza tym świetny ruch z Moną - taki powiew ideowości w tym zatęchłym od knowań gabinecie :)
Ja nawet 75% ;) IMO cały ten odcinek o tym świadczył, wizje Ezry najbardziej. Brakuje mu Ezry, brakowałoby mu żony, ale dla Kane'a każdy grzech, a zdrada jest dla niego grzechem największym, musi zostać ukarany. Plus, jak pisał Michael, Meredith poznała prawdę. No i Kane'owie otrzymali mnóstwo współczucia, więc tym bardziej się zrehabilitował po tej akcji z wpakowaniem córki do więzienia.
Tylko że młody chyba wcale nie wykiwał szefa, nie? Emma w areszcie domowym = będzie miała oko na Meredith, obie będą uwięzione w domu. Mam jednak nadzieję, że młody w nic nie gra... to by była niemal powtórka I sezonu. Wystarczy, że Mona będzie próbowała ograć burmistrza pewnie niejeden raz ;) Wydaje mi się (może tylko dlatego że tego chcę) że główny konflikt odbędzie się na linii Tom - Meredith.
Tak, ale... jakoś okrutnie wydał mi się śliski w tym odcinku. A może to tylko ma nam przypomnieć, że w świecie polityki nikt i nic nie jest takie, jak się wydaje.
Mam nadzieję, że Kane mimo wszystko będzie miał większe wyzwanie i mocniejszego rywala. Meredith w gruncie rzeczy była całkowicie zależna od politycznych uwarunkowań, sama nie stanowiła żadnego zagrożenia. Oczywiście pomagała Zającowi, ale jako element wspierający tą całą opozycję, a nie jako niezależny gracz. Mam też nadzieję, że Zając poukłada sobie sprawy i zobaczymy kolesia z pierwszej serii. Przecież w 7 odcinku był naprawdę blisko rozwalenia układu Kane'a. Liczę na takie spektakularne odrodzenie Zająca a'la Tom Kane z dwóch ostatnich odcinków 1 serii :)
Mhm, ale sam Kane podkreślił rolę Meredith, ona mówiła o układzie, jaki zawarli... wydaje mi się, że ta postać ma potencjał duuużo większy niż zorganizowanie tej akcji z Zajacem. Plus postać jej sparaliżowanego ojca, którego wciąż trzymają, a ja wciąż rozkminiam w jakim celu, mając przeczucie, że stąd może przyjść jakieś uderzenie.
Zajac to dla mnie chłoptaś niezdolny do władzy, nie sądze by był zdolny to wszystko ogarnąć. Zresztą w tym odcinku było widoczne, jak trudno mu było podjąć samemu decyzję :/ Ja bym wolała emancypację jego żony i pokazanie światu swojego prawdziwego oblicza, a nie tej cichociemnej żonki, którą gra. Choć taki scenariusz to duże SF ;)
Ja też prędzej uwierzyłabym w tego faceta Emmy i jego znajomych. Nie wiem, może wszyscy mają rację i to sam burmistrz,ale na razie w to nie wierzę. Czy drugi sezon też ma być taki krotki?