O serialu dowiedziałem się całkiem przypadkowo i szczerze mówiąc, nie spodziewałem się czegoś wielkiego. A raczej nie spodziewałem się tego, co ujrzałem. Pierwszy sezon wprowadza nas w "świat" Waltera White'a. A kim on jest? To jest chyba najfajniejsze. Walter White - nauczyciel chemii w liceum, który prowadzi spokojne, rodzinne życie wraz se swoją żoną Skyler i synem Walterem Juniorem. Pomimo małych problemów finansowych, życie idzie całkiem dobrze. Jednak pewnego, dość niefortunnego dnia, Walter dowiaduje się, że ma raka płuc w dość zaawansowanym stadium. A co się robi w takim przypadku? To co zwykle! Zaczyna się produkować metamfetaminę, a następnie ją sprzedawać, by zarobić pieniądze na utrzymanie rodziny po śmierci! Jeden z ciekawszych pomysłów na serial jakie widziałem.
A teraz do rzeczy. Pierwszy sezon w zasadzie nie zachwyca. Daje nam obraz całej sytuacji w jakiej główny bohater się znajduje, głównie skupiając się na jego chorobie i szczerze mówiąc nie zachwyca. Ale... właśnie, tu się pojawia ale. Po dość średnim pierwszym sezonie, zabrałem się za drugi. I, o mój boże, co to była za odmiana! Zakochiwałem się w tym serialu z odcinka na odcinek drugiego sezonu. Wreszcie serial zaczął bardziej stosować się do swego tytułu, co przyniosło same plusy. Pierwszy sezon można odebrać jako wprowadzenie, 'pilot', do prawdziwego smaczku tego serialu. Doskonale mamy ukazany obraz spokojnego, rodzinnego człowieka, który powoli przemienia się w bezlitosnego, za przeproszeniem, skurwysyna. Postać Waltera jest jedną z najbardziej fascynujących postaci ze wszystkich serialów, jakie miałem dotąd okazję zobaczyć. Jest prawdziwa, a jednocześnie tak cholernie nierealna. I to jest piękne.
Czekam gorliwie na sezon trzeci, który jest już blisko. Z tego co wyczytałem, to nowy sezon ma być o wiele bardziej brutalniejszy niż poprzednie. I, cholera, czuję, że będzie kopał tyłki.
Jak narazie, z czystym sumieniem - 10.
jak dla mnie pierwszy odcinek trzeciego sezonu kopie tyłek
scena finałowa - niewiarygodnie realistyczna - a nowy "bad guy" x2
mistrzostwo
Zgadzam się w 100%. "I am a bad guy" w ustach Pinkmana wymiata. Już czekam na kolejne.
Swoją drogą.. Czy Walt jednak przyjmie propozycję zarobienia 3mln $? Obstawiam, że wątek wróci.
Czyli widzę, że wszyscy mają podobne wrażenia.
Tak, w istocie - rozpoczęcie 3 sezonu skopało tyłek. Mocno.
Pinkman wypowiadający "I am the bad guy" sprawił, że wstrzymałem na chwilę oddech. Zdecydowanie nie stracili poziomu, chyba nawet go zwiększyli.
Borze*, kocham ten serial!
*błąd zamierzony
Świetny pierwszy odcinek nowego sezonu :) a już mam drugi i czekam tylko na napisy .
Co do tego że pierwszy sezon był mało ciekawy to się lekko nie zgodzę i zaapeluję o wyrozumiałość. Sezon 1 jak zauwżyliście miał tylko 7 odcinków co było spowodowane strajkiem scenarzystów ,musiało się to odbić jakoś na serialu, zamiast 12 odcinków było 7, inaczej by to pewnie wyglądało jak by wszystko było tak jak miało być . Moim skromnym zdaniem 1 sezon był świetny , drugi równie dobry , trzyma poziom :) a trzeci sezon po pierwszym odcinku widać że lotów nie obniża , przynajmniej na razie :)
miłego oglądanie nowego sezonu , pozdro !
No i jeśli otwarcie trzeciego sezonu skopało tyłki, to co powiecie o drugim odcinku? ;-)
Tym razem było "I am not a bad guy" (Walter). Nie mogę już się doczekać ponownego zejścia się tych dwóch panów :-)
Drugi odcinek oczywiście mistrzowski. Co prawda nie działo się wiele, ale było elegancko. Nowy Pinkman po prostu genialny, i również nie mogę się doczekać, aż ponownie "połączą siły". Zastanawia mnie również jak Walter poradzi sobie z tymi dwoma milczącymi dżentelmenami, którzy już prawie go dorwali. Właśnie - co się stało, że zrezygnowali? IMO, ta scena była arcygenialna. Czekamy na trzeci.