Dzisiaj na maturze odniosłem się do serialu przy temacie Praca - pasja czy obowiązek. Liczę na stówę :D
Właśnie, a u Waltera to była pasja czy obowiązek? :) Chyba tak pół na pół. Z jednej strony obowiązek, a nawet pewien przymus (potrzeba zapewnienia rodzinie bytu). Na początku wydaje się, że wręcz niechętnie się za to bierze. Czyli obowiązek. Ale z czasem jednak bardzo w to wsiąkł i zdecydowanie stało się to jego pasją, jego życiem. Trochę skomplikowane. A jak Ty to widzisz?
Ja uważam że jednak u Waltera była to pasja i ogólnie chęć zmiany swojego życia jak sam powiedział kiedyś że całe życie spędził w strachu i osiągał pasmo porażek bo nie miał na tyle odwagi by wykorzystać w stu procentach swoje możliwości. Myśle że na początku Walt sam myslał że to jego obowiązek ale tak tylko sobie wmawiał w rzeczywistości póżniej zaczeło mu to sprawiać cholerną radość do tego jego produkt był wart miliony dollarów czyli całkiem sam osiągnął olbrzymi sukces
Dopiero teraz przeczytałem ale ja również odniosłem się do Waltera, że był to dla niego obowiązek
Bardzo ładnie. A teraz wytłumacz mi jedną rzecz - jaki związek z językiem polskim, polską literaturą, kulturą etc. ma anglojęzyczny serial telewizyjny?
jw
Mogłem równie napisać o Alicji w krainie czarów jeśli miałoby to jakiś związek z tematem który miałem podany na maturze a że akurat Breaking Bad podszedł mi najbardziej pod treść to wykorzystałem to.
Ok. Rozumiem, chociaż trochę mnie to dziwi, no ale właściwie (ba! w pełni!) racja jest po Waszej stronie.
PS. Czy Wy widzicie, co tutaj zaszło? Właśnie rozładowaliśmy potencjał na pyskówkę filmwebową :)
Uwierz mi, że każdemu komu mówiłem że użyłem BB to od razu dostawałem szereg pytań czy ze mną jest wszystko ok XD hahaha :D dobrze wiedzieć, że właśnie mozna spotkać ludzi którzy z kulturą wszystko załatwią, bez żadnej pyskowki :) pozdrawiam
Jest to.prócz sensacyjnej fabuły-rys krystaliczno psychologiczny;ten serial można użyć DO KAŻDEGO tematu,pod warunkiem,że się ma głowę na karku i odpowiednie IQ;mam nadzieję że maturzyście się powiodło..Mógłby się podzielić osiągniętym na maturze-wynikiem..Tylko..trafić dziś na nauczyciela,który jest prawdziwym,doedukowanym humanistą-w wypadku polonisty-to ..rzadkość i łut szczęścia..Gdyby poprzestano na wątku jedynie sensacyjno-kryminalnym-serial to byłoby ..mydło,takie jak większość współczesnych seriali..Ale wzbogacono go (BARDZO!) o głębię psychologiczną jego postaci,co w zasadzie-determinuje akcję serialu.Dochodzi jeszcze koncertowa ,wybitna wręcz gra Cranstona i serial stał się nieśmiertelny w swej doskonałości..Trochę mi brakuje ..płytkiego,ale ..cholernie korcącego "a nie mówiłam?"-epilogu,gdy żywy i wolny Jesse opowiada tym dwóm kretynkom-siostrom-jak Walter płacił całą swoją fortuną niemal 100 milionów dolarów za życie Hanka..Brakuje mi wyrazu twarzy tych dwóch idiotek...Aaaa...sprawy zaczęły się tragicznie komplikować-tylko i wyłącznie przez Jesse'yego,którego ..przemiana duchowa,w ciągu dwóch lat-była może trochę naciągana..Paradoksalnie-gdy Jesse staje się "dobry"-niesie to dla szeregu ludzi tragiczne wręcz komplikacje,ze śmiercią włącznie..Walter-w swych pierwotnych zamysłach-na wstępie już pożegnał się ze światem,ale chciał zabezpieczyć rodzinę;w swej DOBROCI-wyszedł tak,jak się,prócz zdjęcia-wychodzi z rodziną-jak Zabłocki na mydle..TEN ŚWIAT to twardy świat;trzeba rządzić się jego prawami,inaczej wypluje cię,jak na wstępie-zużytą niepotrzebną rzecz..Chcesz coś osiągnąć,lub chociaż dokończyć zamierzenia-musisz zacząć rządzić się jego prawami,co Walt zmuszony był zacząć czynić..A że głowę miał nie od parady,mianowaną do pretendentów do Nobla,co w ramkach wisi w jego domu w pierwszym odcinku-zaczął się w tych morderczych,także dosłownie-prawidłach życia narkobiznesu-zaczął się czuć jak ryba w wodzie i..stał się natychmiast..rekinem!:-)Odnalazł się w tym i..spełnił!Niedoceniany geniusz,z synkiem kretynkiem,takąż żonusią,mającą wszystko pod kontrolą,nawet kilkanaście dolarów na papier do drukarki,wydane przez Walta-z karty kredytowej;geniusz o wielkim zasobie wiedzy,nieopłacany i jako belfer-traktowany jak popychadło przez samych swoich uczniów..MUSIAŁ zasmakować w tym,co mu tak znakomicie wychodziło i przynosiło takie profity..Wiemy,że robił to dla rodziny..W ostatnim odcinku-mówi,że "robił to dla siebie";to kłamstwo,ale i także..mała zemsta na głupiutkiej Skyler..Z pieniędzmi otrzymanymi od fundacji dawnych przyjaciół po jego śmierci-chciałabym zobaczyć minę tej kretynki..Dlatego tak mi brakuje tego epilogu..Serial-oglądałam już 3-4 razy;za każdym razem odkrywam w nim coś nowego;a to za sprawą kopalni psychologicznych aspektów i ..za sprawą Cranstona,który stworzył wiekopomną kreację.Aż sir Anthony Hopkins,obejrzawszy w ciągu 2 tygodni cały serial-jednym cięgiem-napisał do Cranstona bałwochwalczy list,wielbiący Jego grę..Aktora dubbingowego,uważanego za komediowego..Takim ,nieodkrytym mógł pozostać,gdyby nie upór reżysera w chęci obsadzenia Cranstona-w tej głównej roli..Chwała mu za to!
A tu-dla niedowiarków,że machina z bagażnika,skonstruowana przez Waltera,dla niedowiarków,że mogła zadziałać-specjalnie przez "Pogromców mitów" z Discovery-przeprowadzony eksperyment.."Possibile..Possibile..Possibile.."!:-)))
https://www.youtube.com/watch?v=06t_KP7y8Ao
Problem w tym, ze „Alicja w krainie czarów” jest książka. Takich porównań w wypracowaniu niestety używają ludzie, którym nie chciało się przeczytać żadnej książki ...
Wydaje mi się, że jesteś jedną z tych osób, które uważają się za lepsze, bo czytają książki i starają się usilnie udowodnić innym, że tylko taka forma kultury jest słuszna. Otóż nie. Serial typu "Breaking Bad" można już zaliczyć do tej szeroko pojmowanej kultury i odnoszenie się do niego jest moim zdaniem uzasadnione. A jeśli chłopak wpasował się w klucz i stworzył dobrą pracę, to w czym problem? Szkoła jednak zabija kreatywne myślenie. Wpasuj się w klucz, napisz co autor miał na myśli, a zero inwencji twórczej. Na szczęście nowe pokolenie nauczycieli jest uczone innych metod nauczania.