Jestem aktualnie w środku trzeciego sezonu i muszę powiedzieć, że wciągnąłem się jak niebieska metamfetamina w płuca Tuco Salamanci. Gdy podchodzilem do tego serialu po raz pierwszy jakies trzy lata temu, darowałem go sobie po dwóch odcinkach, ale znajomi nie dawali mi spokoju i parę dni temu obejrzałem je ponownie... A potem odcinek trzeci.. A potem czwarty, piąty... Pod koniec szóstego odcinka siedzialem zawiniety pod kocem o trzeciej nad ranem z workami pod oczami i nie moglem sie oderwac... Czemu MY NIE POTRAFIMY ROBIĆ TAKICH SERIALI?