O ile pierwsze odcinki nie były bogate w dialogi i co drugie słowo mogliśmy usłyszeć wulgaryzmy, o tyle z każdym kolejnym tygodniem mieliśmy do czynienia z coraz ciekawszą drogą do wyjaśnienia sprawy.
Podczas oglądania ostatniego odcinka trzy razy zmieniałam zdanie. Mimo przeczucia, że skończy się jak pokazano to na ekranach, twórcy za każdym razem łapali mnie w pułapkę pn. „Okej myliłam się”.
Uważam, że akcja poprowadzona była spokojnie, ale z nutą niepewności narastającą z każdym kolejnym odcinkiem. Wątek poszukiwań Wero może otworzyć oczy na liczbę zaginięć w Polsce i stan psychiczny rodzin osób zaginionych.
Coraz ciekawsza droga do wyjaśnienia sprawy? Przecież poza pierwszym i ostatnim odcinkiem w tym serialu nic się nie dzieje. Alicja ciągle ma przebłyski, które są za szybkie i krótkie żeby coś z nich wynikało, a cała reszta pałęta się tylko po różnych lokacjach zastanawiając się, czy Alicja pamięta, czy jednak nie pamięta. Ach, no i jeszcze mamy trochę ich wyjątkowo nudnych problemów sercowych.
I tyle, cała akcja, właśnie żadnego stopniowego odkrywania tajemnicy tu nie ma, wszystko rzucono nam w twarz na ostatnie półtora odcinka.
Sama tajemnica też okazała się kompletnie bez polotu czy oryginalności, bardzo jestem rozczarowana tym serialem, miałam nadzieję na coś ciekawego, a tymczasem wyszła zupełna mierność.