Jak myślicie? Kochał ją, fakt, ale ja nie potrafię pozbyć się wrażenia, że cały czas jeszcze coś czuł do Buffy... a małżeństwo było ostatecznością.
Moim zdaniem Xander zostawił Anye przy ołtarzu ponieważ nie był jeszcze gotowy do małżeństwa. Nie sądzę by czuł coś więcej do Buffy, kochał ją jak siostrę, przyjaciółkę ale nic więcej. Wyraźnie w 7 sezonie w odcinku 5 (Selfless) widać jak bardzo wciąż kocha Anye, kiedy próbuje powstrzymać Buffy przed zabiciem jej po tym jak doprowadziła do masakry w miasteczku studenckim.
Oglądając serial za każdym razem utwierdzam się w przekonaniu że kochał ją do końca, myślę że była ona miłością jego życia.
no w sumie... ale i tak głupio postąpił z tym zostawieniem jej, gdyby ją tak bardzo kochał to chciałby, żeby była szczęśliwa, pzostajęprzy swoim:D
Uważam że to że zrezygnował nie znaczy że jej nie kochał, nie sądzę również że chciał ją zranić. Może to dziwne ale uważam że wprost przeciwnie zrezygnował bo bał się że ją zrani, rozczaruje. Również jak już pisałam nie był jeszcze gotowy, dlatego moim zdaniem w takiej sytuacji lepiej że zrezygnował.
Z drugiej strony paskudnie zrobił że poinformował ją tak późno tuż przed ołtarzem, mógł z nią wcześniej porozmawiać i wyznać co czuje. To że zrobił to w ostatniej chwili było naprawdę głupie z jego strony.
Również pozostaję przy swoim, po za tym lubię tę pare :)
no ja też;] Tak mi żal, że umarła:( Wolałabym, żeby Andrew umarł.
A właściwie widać, że X miał cykora, wtedy w musicalu powiedział, że chciał zrobić happy end
Co mnie mocno zdziwiło?
Tzn, jestem przekonana, że Xander kochał Anyę - ale trochę dziwne przedstawili jego reakcję po śmierci Anyi...
Tak jakby go to w ogóle nie obeszło.
Mogli jakoś to inaczej pokazać, naprawdę.
To że Xander porzucił Anyę przed ołtarzem było już totalnie dziwne...
Te jego argumenty, że to wcale nie przez kolesia, który go wkręcał z zemsty - ale że już wcześniej miał wątpliwości, czy chce poślubić Anyę, jak dla mnie to to naciągane było strasznie...Przecież kochał ją, wiele razem przeszli. Chciał z nią być, a na końcu stchórzył...
Zasmucił mnie niebotycznie Xandero tą wyjebką, mimo że ogólnie uważam go za supergościa;)
No ale cóż, w 6 sezonie prawie każdy z bohaterów co i rusz miał swoje upadki.
Moment kiedy Anya idzie sama przez kościół (?), i grają jej marsz weselny, a ona cała jest zapłakana...
Przyznam że uroniłam łezkę, tak mi jej żal było...
Tak bardzo się cieszyła na to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu kobiety,a tu masz - babo placek.
P.S. Ale rozbawiła mnie - kiedy uczyła się tekstu przysięgi małżeńskiej i non toper zmieniała ją na swoją modłęXD
Xander nie poślubił jej, bo nie chciał jej zranić, wystarczyło, że spoglądał na swoich rodziców, którzy na początku się bardzo kochali, a potem tylko nazwajem zatruwali sobie życie. Nie ma tu innego wyjaśnienia, po prostu nie był gotowy, nie chciał jej rozczarować w ten spsób i zniszczyć jej życia, a do tego warto dodać, że on tam sobie mógł mówić, że się jej oświadczył, bo świat się nie skończy, ale w ekstremalnych warunkach człowiek myśli inaczej, on se pomyślał, że taka deklaracja będzie dobra
Wydaje mi się, że bardziej ją zranił tym właśnie, że odwołał ślub.
Nie był gotowy?
Ale czemu wcześniej jej tego nie zasugerował?
Czemu właśnie w dzień ślubu musiał dojść do takiej konkluzji - że jednak im nie wyjdzie?
Złamał kobiecie serce, przez co wróciła na drogę zła;(
Ech, dziady;)
z drugiej strony to przecież serial Jossa Whedona, u niego happy end jest na 90 procent niemożliwy;] Chciał zrobić tą świetną scenę na koniec odc, kiedy Anya siedzi w ciemności i mówi do D'Hoffryna.
Tzn, dla Anyi źle - dla mnie jako widza - dobrze.
Właśnie to podobało mi się w BtVS, że mimo iż serial fantasy, to porusza wiele tematów, z którymi sami możemy się spotkać na codzień. Ktoś nawet bardzo bliski czasem nas zawodzi, nie dotrzymuje słowa i chociaż nas to boli - to jest prawdziwe. Że czasem to co my widzimy jako coś dobrego, niekoniecznie jest dobre dla innych, ważnych dla nas osób. W "Buffy" nie ma lukru typowego dla innych seriali młodzieżowych i to mi bardzo odpowiada. Szczególnie właśnie 6 sezon, mimo że obfituje w tragiczne niemal wydarzenia - pokazuje wiele prawdy o życiu jako takim.