Podpisuję się pod tym recyma i nogyma :)
Mam nadzieję, że nie będzie ósmego sezonu. Co za dużo to niezdrowo.

jak się zakończyly losy bohaterów?
nie chcę już oglądać 7 sezonu więc jeśli można to prosze o spoilery.

SPOILERY:
W 7. sezonie wprowadzono nowe postacie - Levon, syn Hanka oraz Julie, matkę Levona, dawną "miłość" Hanka. Sezon kręcił się wokół relacji na linii tej trójki. Levon był delikatnie mówiąc "aspołeczny" i Hank wprowadził go w świat kobiet i pierwszych przygód seksualnych. Wątku na linii Karen-Hank praktycznie nie było, ale i tak serial kończy się tym, że Karen planuje wyjechać na ślub ich córki [Becca pojawia się tylko w jednym,przedostatnim odcinku i obwieszcza im, że wychodzi za mąż] i Hank w ostatnim odcinku nagle dołącza do niej w samolocie, odczytując przy wszystkich pasażerach list pełen truizmów i miłosnych bredni. Dosiada się do niej i odlatują ku zachodowi słońca i szczęśliwemu zakończeniu.

dzieki, a jak losy łysego?

Kręciło się wokół jego problemów z kasą i oferty jaką Stu złożył Marcy [ 1 noc z nią za 1 mln $$]. Ostatecznie Runkle wtargnał do sypialni Stu w najwazniejszym momencie i pokazał wreszcie, że ma jakieś jaja upokarzając Stu. Oprócz tego nawiązał współpracę z tym ochroniarzem od Feticusa z 6-ego sezonu, który nagle został barmanem i chciał wydać książkę o swoich wspomnieniach.

i co w końcu jest z Karen czy nie?

Hank zostawił dosłownie i w przenośni swoje Porsche i LA. Wspólnie z Karen lecą do NY na ślub córki.

Runkle'owie dostali od Stu propozycję, że za 1 mln $ Marcy się z nim prześpi. W trakcie wpada Runkle i robi rozróbę. Runkle oznajmia, że zabiera kasę jako zadośćuczynienie za próbę rozbicia ich związku. Co Stu przyjmuje jako swoją karę. Trochę słabo, że nie ma ich reakcji na powrót Hanka do Karen, ale kij z tym.
Po pierwsze Runkle pokazał wreszcie, że ma jaja. Po drugie związek Runkla i Marcy umocnił się. Tyle.

Na koniec leci muzyczka Rocket'man, która bardzo mocno ratuje cały odcinek i koniec Californication. Z całym szeregiem wspomnień od 1 sezonu do końca. Z pustym porsche, na tle zachodzącego słońca.

Na koniec jeszcze słowa, które Hank czyta Karen.

Każda historia ze mną w roli głównej nie jest niczym więcej jak tylko wesołym bałaganem. Ale jednego jestem pewien Nasz wspólny czas był/jest czymś zajebiście pięknym.... Jako pisarz nienawidzę szczęśliwych zakończeń, ale jeśli zamkniesz oczy i wsłuchasz się w szepty swojego serca, jeśli po prostu będziesz się ciągle starał i nigdy nigdy się nie poddasz, nieważne ile razy zrobisz źle, to nigdy nie będzie koniec. Tak długo jak jesteś ty i ja, tak zawsze będzie nadzieja i łaska/wdzięk.

Hank powiedział "I'm a sucker for happy endings" czyli, że uwielbia szczęsliwe zakończenia, więc nie wiem skąd takie tłumaczenie :p btw jak na pisarza ten list był na poziomie gimnazjalisty, szkoda ryja strzępić jak oni ten serial zniszczyli...

Bardzo, ale to bardzo podobało mi się użycie Rocketman'a. Nawiązanie do końcówki 3 sezonu, gdzie Hank był na totalnym dnie i tutaj gdzie wzlatuje (w przenośni i dosłownie ;) ). Z jednej strony dobrze, że już nie będzie więcej sezonów, bo mogłoby to skończyć się podobnie jak "Jak poznałem waszą matkę", ale z drugiej - będzie mi brakować tych postaci.

Będzie brakowało Hanka i Runkle'a, ale nie można było ciągnąć w nieskończoność. Wszystko ma swój koniec :]

Zakończenie serii było naprawdę bardzo udane i przemyślane. Sporo nawiązań do przeszłości, lekko sentymentalnie. Klasyczne zakończenie z pewnego rodzaju Happy Endem, które pozostawia widza z własnymi przemyśleniami... co będzie dalej z Hankiem, Karen i Beccą. Ładnie zakończyli także wątek Ratha i Julie oraz Smerfetki i Runkle'a. Łezka w oku się kręci, że to już koniec, ale wszystko zakończyło się tak, jak powinno (i zapewne każdy spodziewał). Cytując za Lew Ashby'm: "Remember, at the end of the day, it's all about her."

Wiadomo sezony równe nie były, ale jednak jak się regularnie oglądało od 7 czy 8 lat, to patrząc wstecz jest to szmat czasu.

Jest i Hank, i jest i Karen.