Co sądzicie o ostatnim odcinku piątej serii? mnie mocno zawiódł. Kiczowato pokazany kiczowaty heroizm Charliego, plastikowa Kali wyznająca miłość Samowi, a najgorsze było standardowe zakończenie sezonu pt. "chciałem dobrze, ale i tak wszystko się z**bało", które widzieliśmy w różnych wersjach przynajmniej ze 3 razy w poprzednich sezonach. Jedynym pozytywem IMO było wyznanie Batesa, które zostało przedstawione w barwny sposób. Brakuje takich postaci jak właśnie on, Ashby i ten wariat-aktor Eddie Nero.
Tak, nie pozwoliłem Buldokowi na założenie kolejnego tematu :P