PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=371185}

Californication

2007 - 2014
7,7 152 tys. ocen
7,7 10 1 151694
6,9 27 krytyków
Californication
powrót do forum serialu Californication

Kończę trzeci sezon i nie potrafię przestać, serial genialny, teksty zajebjaszcze ale niestety co tu
ukrywać... jest to opowieść o nieszczęśliwym facecie, szukającym miłości, choć on chyba już nie
wie co to znaczy.... dobrze, że ma genialną córkę, która wie co dobre a co złe (ona chyba tu jest
najwspanialszym bohaterem), Hank pomimo wdzięku, ciętego żartu jest śmieszny w tym co robi:/
(nie wspomnę o koledze:/...) Serial wart uwagi, mimo lekkiej sprośności zachowuje fason:)

ocenił(a) serial na 3
Tomo81

Pierwsza seria miała bardzo dobry scenariusz. Dwie kolejne były zabawne. Reszta to dno, którego nie da się już oglądać.

ocenił(a) serial na 8
mamakin

troche sie z toba zgadzam... niestety..

mamakin

Eee tam, 4 sezon jeszcze był w miarę...

lordi222

Za to w 6 sezonie uświadamiają nas ,że gejostwo to przecież nic złego... Już nie mogę tego oglądać

ocenił(a) serial na 3
atomowybuchowy

Bo ja wiem? Na siłę się chyba doszukujesz.
W 6-tym sezonie pokazują homoseksualne lobby, do którego przynależność otwiera drzwi do rozwoju kariery. Właściwie pokazane jest to w sposób negatywny, Runkle jest przerażony tym w jakie gówno wdepnął.

Nie ma to jak oglądać denny serial, licząc na to, że twórcy jeszcze coś z siebie wykrzesają...

Dnem nazwałem serie 4-6 nie ze względu na zawartą w nich filozofię. Brak w nich pomysłu i scenariusza. Pierwszoplanowi bohaterowie stali się nudni. Nawet Hank jest już tylko bezpłciową postacią, kolesiem który trzyma nogi na stole i przypalając peta smęci coś znudzonym głosem.
Karen? Całkowicie papierowa postać.
Pomiędzy bohaterami nie ma już jakiegokolwiek tarcia, jakiegokolwiek napięcia. Z tego powodu nie ma już w tym serialu choćby tych śmiesznych wtop Hanka i Runkla z sezonów 2 i 3.

mamakin

Oczywiście zgadzam się że od 4 sezonu to już nie ten sam serial, brak polotu i potencjału z początków produkcji(nie ma klimatu!).
Mnie jednak w 4 sezonie podobało się kilka rzeczy i ogólnie sam 4 sezon ocenił bym na mocne 7. Uogólniając to wszelkie akcje z "łysym"(klasycznie, on humorystycznie podtrzymuje ten serial i jest dla mnie mistrzem-wystarczy jego mina żebym płakał ze śmiechu), ale także Stu(bohater wyrazisty i oryginalny), oraz wątek romansu z panią adwokat. Poza tym początek sezonu wgniata w fotel(scena wyjścia z paki jest pop prostu doskonała), odcinek "Monkey Business" jest świetny. Pewnie znalazł bym więcej tego, ale dawno oglądałem i nie pamiętam już..

Postawienie obok siebie sezonu 4 z 5 jest lekkim nadużyciem ja dla mnie, bo dzieli je przepaść. Inna sprawa że 4 sezon od 1-3 też dzieli następna przepaść. Cali się stacza po prostu. Wolałbym żeby już w 4 sezonie nastąpił koniec(i to nie koniecznie happy-end), a serial "odszedł" z klasą. Teraz niestety już reputacja mocno poszarpana jest i nawet jak zakończą na 6 sezonie(?)to pozostanie niesmak i fakt że są 3 sezony świetne i 3 denne/średnie...

Warto dodać że w zasadzie nie ma już czego tam wymyślić. Nie da się takiego serialu ciągnąć przez 1k odcinków. Obecnie to tylko łapczywe sięganie po kasę jest już. Jako maniak i tak oglądam 6 sezon(a co), ale jest to jałowe jak cholera...

atomowybuchowy

Mnie akurat bawi ten wątek gejdżenta. Ani mnie boli ani koi ta tematyka.
Zresztą kto tam mówi o tym czy to dobre czy złe? Pokazali trochę gejów i ich stylu, no i tyle. Runkle jak zawsze wje**ał się w błoto dla kariery i dla mnie było to śmieszne(jedyna rzecz w tym sezonie puki co). Kiedy brał udział jako zastępca w Vaginatown jakoś nikt nie marudzi, to identyczny przykład poświęcenia dla kariery...z tym że tym razem Runkle nie dał rady(heh, a kto by dał)..

lordi222

im więcej perwery w tv tym mocniej ludzie się przekonują ,że nic w tym dziwnego - a to już błąd.

atomowybuchowy

Hę, gdzie tu perwersje skrajną widzisz? To że pokazali dla odmiany od cycków geja? Nie jestem zwolennikiem promowania tej orientacji, ale w moim odczuciu zostały w serialu zachowane granice smaku. Ot pokazali że jest grupa społeczna - geje, i mają swoje środowisko i nawet aplikację na telefony. Nic wielkiego. Gdyby nie głupota i chęć kariery Runkla, nigdy by nie był łapany za tyłek i całowany w czoło...

ocenił(a) serial na 9
atomowybuchowy

A jak w serialu były pokazane narkotyki czy zdrady to też protestowałeś? Bo to przecież gorsze rzeczy niż pokazanie gejów.

delh

Ty pewnie też cieplutki jesteś :>?

ocenił(a) serial na 9
atomowybuchowy

Wypad z tego forum, prostacki dresiku.

ocenił(a) serial na 9
atomowybuchowy

W dupie mam co piszesz ale ksywę na forum (atomowy buc ) masz zajebistą Brawo !

oicyp

Serio... ? Nie miałeś już czego wymyślić :>?
Czujesz się bezpiecznie z takim beznadziejnym nickiem, co ;p?

ocenił(a) serial na 9
Tomo81

Sam odczuwałem smutek pod koniec 3 i w pewnym sensie ulgę po 4.
Zupełnie nie rozumiem sezonu piątego - zniknął gdzieś ten brud, ten klimat. Dopiero zacząłem oglądać 6 i mam nadzieję że się w końcu skończy, że Hank, Karen i Becca wyjadą do NY, Łysy się zejdzie ze Smerfetką i będzie okay. Może być także bez happy-endu. Albo zmienić scenarzystę...

ocenił(a) serial na 9
Tomo81

Polecam ci również 4-5 sezon serial wymiata,ja obejrzałem pierwszy odc.6 sez.i nic nie zwalnia;)

ocenił(a) serial na 10
Tomo81

1,2,3 super, 4 jescze jakos, 5 czytalem w telefonie jak ogladalem co chwile cos, 6 skapneli sie ze 5 nie wypal i powracaja troche do korzeni, chociaz z odcinka na odcinek jest "raz w ta - raz w ta"

Tomo81

Tomo81, zupełnie się z Tobą zgadzam co do pierwszych trzech sezonów.

DALEJ MOGĄ BYĆ SPOJLERY, WIĘC NIECH CZYTA TEN, KTO JEST Z SERIALEM NA BIEŻĄCO : )

Serial „Californication” naprawdę miał potencjał. Pierwsze sezony opierały się przede wszystkim na dialogach, a sceny erotyczne, mimo iż było ich wiele, stanowiły jakby tło do postaci Hanka. Z biegiem sezonów nastąpiło zupełne przebiegunowanie. Sceny nie tyle już erotyczne, co wręcz wulgarne, a czasami obleśne, stały się podstawą serialu. Dialogi moim zdaniem nie są już w ogóle w tym filmie potrzebne, bo i tak nic nie wnoszą. Wszystkie postacie mówią tak samo i o tym samym. Serial miał ukryte drugie dno, a teraz sam jest dnem.

Może w tym momencie nadinterpretuję intencje twórców, ale z początku serial miał ukazać proces "kalifornizacji" człowieka, jak sama nazwa wskazuje. Miał pokazać, że pojmowana prawie jako raj California tak naprawdę ma na bohaterów destrukcyjny wpływ. Mogłoby się wydawać, że wśród plaż, słońca i wolności znikną wszystkie problemy, a tak naprawdę przeniesienie się do Californii uczyniło wszystkich bohaterów nieszczęśliwymi.

Zacznę od Hanka. Po sukcesie pierwszej książki przeniósł się do Cali i wszystko się posypało. Może się wydawać, że dla mężczyzny to jakiś sukces życiowy, że uprawia seks ze wszystkimi kobietami, z jakimi ma styczność, ale przecież Hank chce miłości, chce Karen, co jeszcze w pierwszych sezonach podkreślał nie tylko słowami, ale czynami, a teraz tylko bezmyślnie o tym wspomina. Jedyne na czym mu naprawdę zależało to miłość Karen. Ale swoim zachowaniem jakby pozbawiał się szansy na bycie z nią. California, sława tak na niego wpłynęły. To samo z Beccą. Mimo iż kochał ją całym sercem, nigdy nie umiał być dla niej dobrym ojcem. Nigdy nie był przykładem, a Becca, jak każda dorastająca dziewczyna naprawdę potrzebowała silnej ojcowskiej ręki. Do tego stopnia, że zaczęła czerpać przykład ze swojego ojca, mimo iż na to nie zasługiwał - rzuciła szkołę, żeby pisać, stała się taka jak on (to jedyny w miarę sensowny i uzasadniony, choć i tak nieco przerysowany wątek tego sezonu).

To samo tyczy się Charliego i Marcy – ich małżeństwo nie wypaliło, rozstali się, mimo że wciąż się kochają. Są nieszczęśliwi, bo nie umieją sprawić, żeby ich związek zadziałał na nowo. Oboje w tym bólu korzystają z uciech życia: narkotyki, alkohol, przypadkowy seks. Bohaterowie robią to wszystko nie dla zdrowej przyjemności, a poniekąd z rozpaczy. Hedonistyczny tryb życia jest formą obrony przed problemami. Postacie boją się stawić im czoło. Mogłoby się wydawać, że życie, jakie prowadzą to marzenie, bo kto z nas nie lubi sprawiać sobie przyjemności. Ale tak naprawdę za tym wszystkim stoi głębokie nieszczęście. Serial nie jest o losach szczęśliwych ludzi, którzy korzystają z życia, tylko o problemach i troskach starannie zagłuszanych cielesnymi przyjemnościami.

W pierwszych sezonach udawało się twórcom w sposób nie tyle subtelny, co raczej niewulgarny realizować koncept serialu. Natomiast teraz jedyne, o czym jest najnowszy sezon, to seks. Nie ma już wątku miłości Hanka. Od czasu do czasu jest tylko żałosne wspominanie „och, kocham Karen”, a później znowu seks z przypadkową kobietą. Karen wyraziła się jasno, co Hank ma zrobić, żeby ich związek miał sens. Hank z pierwszych sezonów spiąłby tyłek i to zrobił i serial albo skończyłby się szczęśliwie, po hollywoodzku, albo nieszczęśliwie i takie zakończenie byłoby doskonałą puentą. Tymczasem fabuła nie rusza do przodu, humor polega na beznadziejnych odzywkach i żałosnych postaciach (Atticus), a widzami są napalone małolaty, które oglądają to tylko dla cycków.

Jestem ciekawa, jak Wy to widzicie. Pozdrawiam : )

ocenił(a) serial na 10
tunczykzcytryna

Choć nie jestem małolatem,mam 26 lat,to oglądam ten serial dla cycków i świetnego poczucia humoru,ciętych ripost i dlatego że jadą po bandzie,pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 9
tunczykzcytryna

Zgadza się, pierwsze trzy sezony to klasa ale od czwartego włącznie to już coraz gorszy jest ten serial i jedynym powodem dla którego jeszcze oglądam szósty sezon jest Runks bo tylko on trzyma poziom.

ocenił(a) serial na 3
tunczykzcytryna

Mam podobną opinię do ciebie.
Przy czym wątpię w to, by twórcy chcieli przekazać jakiekolwiek głębsze przesłanie widzowi typu "rozwiązłość seksualna niszczy miłość".
Moim zdaniem jest wręcz przeciwnie. Serial przekazuje młodym facetom, że możesz skakać po panienkach jak pies, a potem wrócić do swojej ukochanej i powiedzieć "sorry" i wszystko będzie cacy. Przynajmniej w pierwszych sezonach tak było, Hank dokazywał, Karen ciągle przebaczała.
W ostatnich sezonach, Karen jest postacią trzecioplanową. Głównie z tego powodu serial stoczył się na dno, całkowicie porzucając temat miłości dwóch osób zderzonej z rozwiązłością seksualną.
Teraz ten serial to zlepek wątpliwie śmiesznych, trywialnych gagów i dialogów. W dodatku część jest kradziona, choćby od Louisa CK (w jednym z odcinków były aż dwa dowcipy "pożyczone" od tego komika). Przy czym nawet Hank powoli przestaje bawić.

Wczorajszy, 9ty odcinek (bottle episode) - powrót Karen na pierwszy plan. Mogło być ciekawie, jednak już w zapowiedzi kolejnego odcinka twórcy spuszczają to w klopie, zdradzając sceny, jednoznacznie wskazujące na dalsze trzymanie się "sprawdzonego przepisu" twórców na ten sezon.