Moim zdaniem uśmiercenie tej postaci było najgłupszym rozwiązaniem. Obecnie serial już
przez 6 sezonów kręci się w okół relacji Hank + Karen. Co sezon mają do siebie wracać i
cały świat stoi im na przeszkodzie. To się robi powoli nudne i naciągane. Tu z pomocą
przyszedł by Lew Ashby z pomocą którego można zrobić serial o rocku,piciu i bzykaniu,
rezygnując - lub nie ekspoatując tak bardzo wątku Karen - Hank.
Obecnie kiedy Ashby nie żyje można ewentualnie zrobić spin off opowiadający o jego życiu,
aby formuła serialu Sex Drugs & RocknRoll pozostała niezmieniona.
Duchovny nie chciał, aby ta świetna postać kradła mu serial. A mówcie sobie, co chcecie 2 seria bezapelacyjnie należy do niego. Dlatego go uśmiercił. Wiem, że powstaje spin off z jedną z lasek Hanka. Ciekaw jestem swoją drogą jak długo jeszcze będą żerować na tym pomyśle jak myślicie?
Lew był totalnie zajebisty ale nie skradł serialu. Najfajniejszy był ich duet.
Dobrze, źe go uśmiercili. Tandem Hank-Ashby był zajebisty, ale zakończenie 2 sezonu byłoby fatalne gdyby wszystko skończyło się typowym jankeskim happy endem.
Mam pytanie w którym sezonie i odcinku gościa uśmiercili???z góry dzięki za odpowiedź;)
Ale 11 odcinek to jest już chyba ostatni w 2 sezonie chyba że jest ich 12 odcinków i tego jednego nie mam;)
Właśnie wczoraj obejrzałem ten 11 odc.i faktycznie w nim gościa uśmiercili dziś muszę 12 obejrzeć bo nawet nie wiedziałem że powstał dzięki za odpowiedź;)
uśmiercenie Lew Ashbyego dało tej postaci nieśmiertelność w niezachwianej postaci. Gdyby do teraz pozostał w serialu to rozdrobniliby się z nim, stracił by w końcu wszystkie swoje cechy lub ciągła wtórność stałaby się męcząca i nudna dla nas. Nie byłoby z tego dobrego wyjścia. Uśmiercenie go było jedną z lepszych decyzji w serialu.
Idąc twoim tokiem myślenia Hank i Karen powinni też zginąć po pierwszym sezonie.
po pierwszym - nie. ale nie uważasz, że ta historia byłaby o wiele lepsza, gdyby skończyła się w odpowiednim momencie? czyli maks po 4 sezonie, kiedy Hank pojechał w stronę zachodzącego słońca, a Karen na wycieczkę z córą?
racja. ale jednak jak na razie, jedyną postacią drugoplanową, która nie męczy przy pojawianiu się w więcej niż jednym sezonie jest Bates. (pomijam Charliego, bo to bardziej postać z pierwszego planu). A taki np. Eddie Nero był dla mnie zbędny po 4 sezonie. Więc uważam, że mimo, że bolesna była strata Lew, to odszedł w idealnym momencie i spełnił rockowe życie, którego był kwintesencją i pozostał jedną z najlepszych, a może nawet najlepszą postacią serialu. Jestem absolutnie za spin offem o nim, ale w Californication skończył się doskonale.